W październiku ubiegłego roku Wiktor Pociejowski, mieszkaniec dzielnicy Górna Kolonia trafił do Szpitala Powiatowego w Skarżysku-Kamiennej. W ciężkim stanie leżał tam przez cztery miesiące, zmarł w lutym. Wiadomo, że tamtego jesiennego wieczoru z siedziby pogotowia do izby przyjęć szedł sam. Nadal niewyjaśnione są powody dlaczego został bez opieki.
Wiktor Pociejowski leczył się na astmę oskrzelową. Feralnego 22 października ubiegłego roku źle się poczuł, miał kłopoty z oddychaniem. Rodzina poprosiła sąsiada, by ten swoim autem odwiózł go do pogotowia. Tak też się stało. Dyżurująca lekarka skierowała pacjenta do izby przyjęć. Pociejowski o własnych siłach, ani nawet z czyjąkolwiek pomocą tam jednak nie trafił. Próbował dojść sam z siedziby pogotowia do szpitala (budynki dzieli około 200-300 metrów), ale przewrócił się przed wejściem do izby. Znalazła go oczekująca tam kobieta. Był reanimowany. 69-letni mężczyzna trafił na OIOM, został podłączony do respiratora. W ciężkim stanie leżał tam do lutego, zmarł...
Dwie wersje zdarzenia
W tym czasie jego rodzina toczyła batalię ze Świętokrzyskim Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego, któremu podlega skarżyska jednostka pogotowia. Najbliżsi mężczyzny twierdzą, że dyżurująca lekarka, mimo iż wiedziała w jakim stanie jest pan Wiktor, nie poprosiła żadnego z pracowników, aby odprowadził pacjenta do szpitala. Nie było też wówczas karetki, która by go tam zawiozła. - Dorosły człowiek pokonuje tę drogę w kilka minut pieszo, ale nie chory, z dusznościami - mówili zdenerwowani w rozmowie z "Echem Dnia". Złożyli skargę, dyrekcja ŚCRMiTS broni lekarki, twierdząc, że to sąsiad, który przywiózł chorego zobowiązał się zaprowadzić go do szpitala. Podobno dwukrotnie upewniała się ona, czy ów mężczyzna pomoże swemu sąsiadowi i ten miał potwierdzić, że tak. Jacek Herman zaprzecza, jakoby takie ustalenia miały miejsce.
- Sąsiad po wyjściu z gabinetu lekarskiego poprosił mnie, abym udał się do jego żony i powiadomił, że on zostanie w szpitalu. Nie umawialiśmy się, że mam pomóc mu dotrzeć do izby. Druga sprawa, że przecież był już pod opieką pogotowia - tłumaczy mężczyzna.
Sąd lekarski odpowiada
Rodzina Pociejowskiego zaskarżyła lekarkę do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej działającego przy Świętokrzyskiej Izbie Lekarskiej w Kielcach. Instytucja ta nie dopatrzyła się jednak błędu, zaniechania czy zaniedbania ze strony pracownicy pogotowia. Bożena Pociejowska, żona zmarłego pacjenta odwołała się do Okręgowego Sądu Lekarskiego przy ŚIL. Niedawno otrzymała pisemną odpowiedź.
- Sąd stwierdził, że nie wszystkie okoliczności zostały wyjaśnione i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Przede wszystkim poddał w wątpliwość, czy mąż, z racji choroby i stanu, w jakim wtedy się znajdował, mógł świadomie podejmować decyzje. Sąd lekarski zalecił też ponowne przesłuchanie sąsiada - informuje Pociejowska. Sprawa trwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?