MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Piechna nie zostaje?

Sławomir Stachura
Grzegorz Piechna nie zagra w Koronie. Czeka na propozycje, ale dziś prawdopodobnie podpisze kontrakt z Widzewem Łódź.
Grzegorz Piechna nie zagra w Koronie. Czeka na propozycje, ale dziś prawdopodobnie podpisze kontrakt z Widzewem Łódź. S. Stachura
Grzegorz Piechna nie zagra w Koronie. - Szkoda mi kieleckich kibiców. Tylko oni mnie chcieli - mówi "Kiełbasa".

Grzegorz Piechna jest zły. Jest wręcz wściekły, że wokół jego niedoszłego powrotu do kieleckiego klubu było tyle negatywnych emocji. - Ja chciałem zarabiać w Koronie 200 tysięcy euro rocznie? To bzdura! Gdybym dostał połowę tej kwoty, to wróciłbym do Kielc z pocałowaniem ręki - denerwuje się Piechna.

Wczoraj wiceprezes Korony Paweł Janas poinformował oficjalnie, że klub nie będzie starał się o Piechnę.

NIE WIDZIELI GO ROK

- Zdecydowaliśmy tak z dwóch powodów. Po pierwsze nie widzieliśmy Grzesia od roku, po drugie kwota jaką trzeba by było wyłożyć za transfer nie jest niska. Bo Grzesiek jest wolnym zawodnikiem. Trzeba za niego zapłacić i to niemało. Do tego dochodzi indywidualny kontrakt z zawodnikiem i prowizja dla menadżera. To już są spore pieniądze - powiedział Paweł Janas.

- Za mnie nie trzeba płacić. Jestem wolnym zawodnikiem, mam swoją kartę zawodniczą. Ale widocznie kieleccy prezesi i trenerzy mnie nie chcieli. Szkoda mi tylko kibiców. Tylko oni tak naprawdę chcieli, bym strzelał jeszcze brameczki dla Korony - mówi z nutką żalu popularny "Kiełbasa".

Piechna, który w sezonie 2005/2006 zdobywał z Koroną tytuł króla strzelców ekstraklasy, był wtedy na ustach całej piłkarskiej Polski. Ale czy mogło być inaczej? "Kiełbasa" był prawdziwym objawieniem ekstraklasy, szczęście mu dopisywało i nawet w zdobytych bramkach dających tytuł najlepszego strzelca, trafił "oczko" (21 goli). Tytuł najlepszego snajpera nad Wisłą i to od razu w pierwszym roku występów w ekstraklasie, zaowocował podpisaniem dobrego kontraktu z Torpedo Moskwa.

Korona też nie mogła narzekać. Za zawodnika, który przychodził dwa lata wcześniej z trzecioligowego HEKO Czermno za przysłowiową czapkę gruszek, dostała od moskwian aż 600 tysięcy euro.

"KASA" NIE JEST NAJWAŻNIEJSZA

Ale w Torpedo Grześkowi nie wiodło się najlepiej. Trafił do zespołu w środku sezonu i nie pomógł mu na tyle, by ten uchronił się przed spadkiem do II ligi. W dodatku, gdy Torpedo spadło, Piechna stracił miejsce w drużynie i poczynania kolegów oglądał najczęściej z trybun. W drugiej lidze rosyjskiej jest limit obcokrajowców, a nowy trener za "Kiełbasą" nie przepadał. Piechna nie wytrzymał. Poszedł do prezesów Torpedo i wypalił bez ogródek: - Chcę odejść!

- Nie było sensu czekać - tłumaczy Piechna. - Mam już 31 lat, a chcę jeszcze pokazać co potrafię. Nie czuję się piłkarsko wypalony. Miałem w Moskwie dobre pieniądze, ale pieniądze nie są najważniejsze. Ja chcę grać. Dlatego zrzekłem się z części pieniędzy i wcześniej rozwiązałem kontrakt. Teraz jestem wolnym zawodnikiem i mogę iść gdzie chcę. I do piątku, do końca okienka transferowego, na pewno znajdę klub. Mam oferty z Groclinu Grodzisk Wielkopolski i z Widzewa Łódź. Myślę, że jestem trochę bliższy łódzkiego klubu - dodaje Piechna.

WIDOCZNIE MNIE NIE CHCIELI

"Kiełbasa", który zawsze podkreśla, że w Kielcach spędził wspaniałe chwile, denerwuje się gdy słyszy, że chciał zarabiać w Kielcach 200 tysięcy euro rocznie.

- Nie wiem kto rozsiewa takie plotki. Mój menadżer mówi, że robi to ktoś celowo, może nawet z Korony, by kibicom pokazać, że Piechna za bardzo się ceni. A prawda jest taka, że ja za połowę tej kwoty bym przyszedł Kielc. I powiem więcej - na pewno nie byłbym pierwszy przy kasie, bo są zawodnicy w Koronie, którzy mają większe pieniądze niż te 100 tysięcy euro rocznie. Ale może ktoś nie chciał bym trafił znów do Korony i celowo mówi takie rzeczy - twierdzi Piechna.

Prezes Janas też jest zdziwiony kwotą 200 tysięcy euro. - To nieprawda. Grzesiek tyle nie chciał. Chciał znacznie mniej. Nie wiem skąd wzięła się taka kwota - przyznaje prezes Janas.

WIECZOREK BYŁ ZAZDROSNY

Piechna, król strzelców od IV ligi do polskiej ekstraklasy, sam przyznaje, że łatwego charakteru nie ma i może dlatego niektórzy nie chcieli, by wrócił do Kielc. - Ja jestem jak pistolet. Zawsze taki byłem. Jak mi się coś nie podoba, to walę prosto z mostu. Z trenerem Wdowczykiem miałem dobre układy, bo mówiłem co myślę i on nie miał mi tego za złe.

Z trenerem Wieczorkiem było już gorzej. W dodatku on był zazdrosny o tę moją popularność, nie lubił mnie i to wszyscy widzieli. Jak miał okazję to sadzał mnie na ławie. Tak jak w ostatnim meczu sezonu 2005/2006 z Groclinem. A byłaby taka fajna statystyka. Miałbym zaliczone wszystkie mecze w ekstraklasie - dodaje Piechna.
"Kiełbasa" nie ma jednak żalu do nikogo, do trenera Wieczorka też, ale jest zły, że w Koronie wątpią w jego umiejętności.

- Ja grać w piłkę nie zapomniałem. Codziennie trenuję po dwie godziny, chodzę do siłowni. Słyszałem, że trener Zieliński chciał mnie zobaczyć na treningu. Mówił, żebym przyjechał do Korony na testy. No to od razu odpowiedziałem: - Nie pojadę... Pójdę tam gdzie mnie chcą, gdzie jeszcze pamiętają Piechnę. Bez testów...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie