Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat właścicielki lokalu „Ukraińska Kuchnia” w Kielcach. Z rodziną wróci na Ukrainę. Wina leży po stronie urzędników?

Paula Goszczyńska
Paula Goszczyńska
Dawid Łukasik
Ukraińska rodzina z Kielc przeżywa dramat. Iryna Sobol, właścicielka restauracji „Ukraińska Kuchnia” trafiła do szpitala psychiatrycznego, jej mąż Dmytro został deportowany, a dzieci pozostały bez opieki. Twierdzą, że wszystko przez biurokrację.

Małżeństwo pochodzi z Kijowa. W poszukiwaniu lepszego życia Iryna i Dmytro Sobol przyjechali do Kielc i wpadli na pomysł otworzenia restauracji, która serwować będzie jedzenie wprost z ich ojczystego kraju. Na początku wszystko szło dobrze. Nikt się nie spodziewał, że za niespełna dwa lata wszystko aż tak się skomplikuje.

„Zostałem deportowany”
Do naszej redakcji zgłosił się zrozpaczony Dmytro, mąż Iryny. - Zostałem deportowany, a moja żona trafiła do szpitala psychiatrycznego. Nie mogę do niej przyjechać, dzieci zostały właściwie bez żadnej opieki – mówił.

Wszystko zaczęło się w tym roku. Karta pobytu w Polsce kończyła się małżeństwu oraz ich dzieciom 19 sierpnia. Dmytro i Iryna udali się do odpowiedniego wydziału w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach.

- Usłyszeliśmy, że są duże kolejki, nie da rady nic wcześniej i że żona ma się zgłosić właśnie 19 sierpnia, a ja i dzieci 20 sierpnia – opowiada Dmytro. - Żona powiedziała, że ten drugi termin nie może być, ponieważ skończy się karta i czeka nas deportacja. Uspokojono nas, że nic takiego się nie zdarzy. Jestem kierowcą i tak ułożyłem pracę, aby tego 20 zjawić się w urzędzie. Żona poszła tam wcześniej i zapytała czy w takim razie ona też może pojawić się razem ze mną i dziećmi. Wyrażono na to zgodę – opowiada roztrzęsiony mężczyzna.

- W wyznaczonym terminie rano zgłosiliśmy się w odpowiednim miejscu, a urzędniczka powiedziała, że karta jest nieaktualna oraz że zostajemy deportowani. Zadzwoniła po Straż Graniczną - mówi Dmytro Sobol

Iryna dodaje, że cała ta sytuacja była dla niej traumatyczna. - Dzieci zaczęły płakać, pytać czy zabierze nas policja. Ja sama byłam mocno roztrzęsiona, ale staram się uspokoić synów – mówi kobieta. - Ostatecznie, okazało się, że skoro żona i dzieci mają paszport biometryczny mogą zostać, ja miałem zwykły i musiałem wyjechać – dodaje Dmytro.

„Niektórzy wyciągnęli pomocną dłoń”
Iryna zaznacza, że pomocną dłoń w jej kierunku wyciągnął Mariusz Cołoszyński, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach. - Pomógł mi we wszystkich formalnościach i w zdecydowanie szybszym tempie otrzymałam decyzję o legalizacji pobytu mojego i dzieci w Polsce. Jestem bardzo wdzięczna i chciałabym podziękować – mówi.

Jej mąż musiał jednak wyjechać. - Gdy wyjaśniłem Straży Granicznej jaka jest sytuacja, że mam tu żonę i dzieci, to zaproponowano mi pobyt ze względów humanitarnych. W takim przypadku mógłbym przebywać w Polsce, ale nie mógłbym pracować. To niestety nie wchodziło w grę, więc byłem zmuszony odmówić. Nasze problemy nie skończyły się jednak wraz z moim wyjazdem na Ukrainę – podkreśla Dmytro.

Mężczyzna opowiada, że kłopoty zaczęła mieć jego żona. - Zjawiała się u niej Straż Graniczna, zaczęły się różne problemy w urzędzie, grożono jej deportacją. Żona sama prowadzi restaurację, więc gdy musiała coś załatwiać, to zamykała lokal. Zaczęły się problemy finansowe. A przecież trzeba było opłacić wynajem mieszkania, lokal, rachunki. To wszystko było ponad nasze siły. Żona często płakała, przejmowała się wszystkim bardzo. Zwłaszcza, że nie miała mnie obok, została we wsparcia – opisuje Dmytro.

Załamanie nerwowe i groźby śmierci
Granice wytrzymałości Iryny zostały przekroczone w minioną sobotę, 7 grudnia. Kobieta będąc w restauracji ze znajomymi wpadła w rozpacz. - Wiem, że żona groziła, że odbierze sobie życie, że już nie da rady. Myślę, że już za dużo tego wszystkiego dla niej było. Przestała dawać radę – mówi ze smutkiem Dmytro, który nie mógł być wtedy przy swojej ukochanej.

Po kobietę przyjechało pogotowie i zabrało ją do Szpitala Psychiatrycznego przy ulicy Kusocińskiego w Kielcach, gdzie przebywa do dziś. - Czuje się na szczęście już lepiej. Chciała wyjść na własne życzenie, ale lekarz nie pozwolił – podkreśla jej mąż. Dmytro był rozdarty, ponieważ dziećmi tymczasowo zaopiekował się jego znajomy. - Wiedziałem, że muszę wrócić do Kielc jak najszybciej. Zwróciłem się o pomoc do Punktu Informacyjno-Doradczego dla Cudzoziemców przy ulicy Sienkiewicza. Napisali prośbę do Straży Granicznej, ja ze swojej strony również opisałem sytuację i na szczęście otrzymałem wizę terminową na 15 dni. To jednak rozwiązanie doraźne – zaznacza nasz rozmówca.

Jednak powrót na Ukrainę
Dmytro wspomina także, że wcześniej ogromną pomoc otrzymał od Waldemara Bartosza, przewodniczącego świętokrzyskiej Solidarności. - Poznałem ich przypadkiem dwa lata temu w ich restauracji. Dowiedziałem się o pewnych trudnościach prawnych i wtedy pomogłem im utrzymać kartę pobytu przez kolejny rok. To bardzo sympatyczni ludzie z uroczymi dzieciakami. Jestem bardzo zaskoczony, że teraz wynikła taka sytuacja. Wiem jedno – trzeba im pomóc. Na pewno się z nimi spotkam i zobaczę co się da zrobić pod kątem materialnym, prawnym czy organizacyjnym – zapewnia Waldemar Bartosz.

Ostatecznie małżeństwo zadecydowało, że wróci na Ukrainę. - Za dużo się wydarzyło. Jesteśmy tym zmęczeni i zniechęceni. Chcemy jak najszybciej pozbyć się biznesu, zabrać dzieci i wyjechać. Oczywiście jest nam szkoda, ale myślimy, że to jedyna słuszna decyzja – informują Iryna i Dmytro.

„Urzędnicy działali zgodnie z przepisami”
O komentarz i wyjaśnienie całej sprawy poprosiliśmy Mariusza Cołoszyńskiego, dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach. - Nie jest prawdą jakoby rodzina Państwa Sobolów została wprowadzona w błąd w kwestii terminu złożenia wniosku. Po pierwsze, każdy urzędnik doskonale wie, że wniosek o udzielenie kolejnego zezwolenia na pobyt czasowy cudzoziemiec składa nie później niż w ostatnim dniu jego legalnego pobytu. Jest to wiedza elementarna i podstawowa, zatem nie ma możliwości udzielenia w tej materii błędnej informacji. Po drugie, to cudzoziemiec jest zobowiązany do dbania o swój legalny pobyt na terytorium państwa goszczącego. Po trzecie, jeżeli nie było możliwości umówienia się na termin złożenia wniosku w legalnym pobycie to jest 19.08.2019 roku wniosek taki – dla zachowania terminu - należało przesłać pocztą lub złożyć na Biurze Obsługi Klienta. Taką informację również otrzymują cudzoziemcy. Na marginesie należy dodać, iż Pani Iryna Sobol bardzo dobrze orientuje się w przepisach dotyczących legalizacji pobytu, gdyż już kilkukrotnie składała wnioski o udzielenie zezwolenia na pobyt czasowy – wyjaśnia dyrektor.

Dalej czytamy: „Żaden urzędnik nie dzwonił po Straż Graniczną. Na mocy porozumienia pomiędzy wojewodą świętokrzyskim a Komendantem Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Oddziale do spraw cudzoziemców, codziennie przebywa tu funkcjonariusz Straży Granicznej, którego obowiązkiem jest dokonywanie kontroli legalności pobytu cudzoziemców. Co więcej, nawet gdyby funkcjonariusz nie przebywał w siedzibie Urzędu to każdy urzędnik mając informacje o nielegalnym pobycie cudzoziemca na terytorium Rzeczypospolitej ma obowiązek zawiadomić o tym fakcie odpowiednie organy. Przemawia za tym zasada praworządności, którą musi kierować się każdy członek korpusu cywilnego. Nielegalny pobyt cudzoziemca na terytorium Polski nie jest sytuacją pożądaną z punktu widzenia porządku publicznego i bezpieczeństwa państwa. Obowiązkiem każdego urzędnika jest stanie na straży przestrzegania przepisów prawa nie tylko przez obywateli polskich ale również cudzoziemców. Najważniejsza rzecz: Pani Iryna Sobol złożyła wniosek o udzielenie zezwolenia na pobyt czasowy dla siebie i dzieci w dniu 20.08.2019 roku (wniosek nie dotyczył prowadzenia działalności gospodarczej). Otrzymała - dla siebie i dzieci – decyzje legalizujące jej pobyt w dniu 29.11.2019 roku. Zatem Pani Iryna Sobol spotkała się w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim z dużym zrozumieniem i w trybie nadzwyczajnie szybkim uzyskała decyzje legalizujące jej i dzieci pobyt. Czas oczekiwania na decyzje w przypadku Pani Iryny Sobol to 3 miesiące podczas gdy standardowy czas oczekiwania to około 6 miesięcy. Jednakże w przypadku Pani Iryny Sobol organ podejmował w trybie pilnym działania celem przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego właśnie ze względu na sytuację w jakiej znalazła się Pani Iryna Sobol i jej małoletnie dzieci. Kierując się słusznym interesem strony oraz w trosce o dobro dzieci wojewoda świętokrzyski podejmował działania, aby jak najszybciej ale przy tym zgodnie z prawem zalegalizować pobyt Pani Iryny Sobol i jej dzieci. Pan Dmytro Sobol złożył w dniu 21.08.2019 roku wniosek o legalizację jego pobytu mimo, że był już na terytorium Rzeczypospolitej nielegalnie. Wniosek ten został poddany przez wojewodę odpowiedniej procedurze. W tym miejscu należy wskazać, że ustawa o cudzoziemcach dopuszcza w pewnych ściśle określonych przypadkach możliwość zalegalizowania pobytu cudzoziemca na terytorium Polski mimo że przebywa na tym terytorium nielegalnie. Ostatecznie jednak w dniu 07.10.2019 roku Pan Dmytro Sobol zwrócił się do organu o umorzenie jego postępowania, gdyż ustał jego cel pobytu z powodu wyjazdu na Ukrainę. W efekcie postępowanie – na jego wyraźne żądanie – zostało umorzone” - informuje Mariusz Cołoszyński.

POLECAMY: BIZNES I PRACA

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie