MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna walka o dzieci

Iwona Rojek
W Domu dla Matek z Małoletnimi Dzieci w Kielcach przebywa obecnie wiele matek z dziećmi i w tym czasie dyrektor Bożena Libuda obserwuje, czy samodzielnie poradzą sobie z wychowaniem dzieci.
W Domu dla Matek z Małoletnimi Dzieci w Kielcach przebywa obecnie wiele matek z dziećmi i w tym czasie dyrektor Bożena Libuda obserwuje, czy samodzielnie poradzą sobie z wychowaniem dzieci. A. Piekarski
W Kielcach rozgrywa się dramatyczna walka o dzieci. Do boju stanęli dziadkowie, wspierani przez ich syna i ojca dzieci, oraz matka chłopców.

- Poruszymy niebo i ziemię, żeby odzyskać nasze wnuki, sześcioletniego Daniela i czteroletniego Wiktora - mówią kielczanie Teresa i Tadeusz Stróżykowie. - Przy synowej zostaną zmarnowane i zejdą na złą drogę, już teraz klną, chodzą głodne i brudne.

Oskarżana o złe wychowywanie i zaniedbywanie 26-letnia kobieta broni się, że pomówienia teściów są zemstą za to, że nie chce być z ich synem. - Staram się być dobrą matką na tyle, na ile pozwala mi moja ciężka życiowa sytuacja - mówi pani Małgorzata. - Jest mi bardzo trudno, ale nie chcę nikomu oddawać dzieci. Wierzę, że sobie poradzę.

Ale teściowie absolutnie nie ufają jej deklaracjom i obietnicom. - Płaczę dniami i nocami, gdy myślę o krzywdzie wnuków - rozpacza teściowa Teresa. - Nie mogę spokojnie żyć, gdy mam świadomość, że wnuczkowie są zostawieni bez opieki. Po ślubie z synem synowa zamieszkała w naszym domu i widziałam, jaki tryb życia prowadzi na co dzień. Nie gotowała im, nie prała, nie kąpała dzieci, za to znikała i nadużywała alkoholu. Wszczynała awantury i tarmosiła dzieci. W końcu po kilku latach wspólnego mieszkania wyprowadziła się od nas prawie rok temu do Domu Samotnej Matki. Wniosła o rozwód. Mam do niej żal, również i o to, że wciągnęła w picie mojego syna, razem stali się mało odpowiedzialni, w końcu obydwoje mają ograniczone prawa rodzicielskie i jestem przekonana, to my, dziadkowie, powinniśmy przejąć opiekę nad dziećmi. Jesteśmy już na emeryturze, mamy czas, dzieci wymagają terapii psychologicznej, codziennej miłości i opieki. Tego matka im nie da, niedługo będą stracone, a jeszcze jest czas, żeby je uratować. Starszy, sześcioletni wnuczek chwalił się, że już popalał papierosy, to skandal. My chcemy im stworzyć szczęśliwe dzieciństwo bez przemocy.

Dziadek, pan Tadeusz, dodaje, że warunki mieszkaniowe, mieszkają w domku jednorodzinnym, mają bardzo dobre i wnuczkowie czują się u nich znakomicie. - Jak zabieraliśmy ich na weekendy z Domu Samotnej Matki, to absolutnie nie chcieli tam wracać, krzyczeli wniebogłosy, żeby ich nie oddawać - mężczyzna się rozczula. - Nie chcieli wracać do matki, bo u nas czuli się bezpiecznie. Poświęcaliśmy im czas, byli spokojni i szczęśliwi, skończyło się też nocne moczenie. A w przeszłości nieraz bywało tak, że synowa wyjeżdżała gdzieś z dziećmi, a potem piła i dzwoniła do nas, żebyśmy przyjechali i zabrali dzieci, bo ona nawet nie wie, co się dzieje. Jeździliśmy i przywoziliśmy je. Tylko my możemy zapewnić im teraz normalne życie.

To zemsta teściów

Ale z tym, co mówią dziadkowie, nie zgadza się absolutnie synowa, która ostatnio po opuszczeniu Domu Samotnej Matki dostała mieszkanie w hotelu robotniczym w Morawicy.

- Takie działania teściów, to zwykła zemsta za to, że nie dałam sobą sterować i potrafiłam mieć własne zdanie - uważa pani Małgorzata. - Mieszkanie razem z nimi było dla mnie koszmarem, nie mogłam swobodnie poruszać się po mieszaniu, gotować, sprzątać, teściowa chciała wszystkim rządzić. Wypicie raz na jakiś czas kilku piw nie jest alkoholizmem, ale dla świętego spokoju chodzę od roku na terapię. Syn moich teściów, z którym teraz rozwodzę się, pił o wiele więcej ode mnie i był chorobliwie zazdrosny, nie dało się z nim żyć, ale teściowie tego nie widzą, tylko chcą mi odebrać dzieci. Ciągle mnie krytykowali i nękali, w końcu podałam teściową i męża o znęcanie się nade mną. Chcę rozpocząć nowy rozdział w życiu. Dostałam ostatnio pokój w hotelu, w Morawicy, od gminy, podjęłam pracę i zamierzam poradzić sobie z dziećmi. Kobieta dodaje, że ma świadomość tego, iż nie będzie jej łatwo, ale zamierza zrobić wszystko, aby nie stracić synów. - Jestem przekonana, że gdyby moi chłopcy trafili do dziadków, to oni utrudnialiby mi kontakty z dziećmi - wyraża swoje obawy. - Natomiast ja tego nie robiłam, zgadzałam się na to, aby teściowie widywali się z wnukami. Ale nie mogę zgodzić się na to, aby zabrali mi dzieci, bo to są moje dzieci.
Przez ostatnie dziewięć miesięcy matka Daniela i Wiktora przebywała razem z synami w Domu dla Matki z Małoletnimi Dziećmi przy ulicy Słonecznej w Kielcach. W tym czasie starała się o mieszkanie i pracę. Obie rzeczy udało jej się zdobyć.
Bożena Libuda, dyrektor placówki, zna dobrze konflikt między synową i teściami i wie o tym, że starają się o zabranie jej chłopców. - Moim zdaniem, dzieci powinny jednak pozostać przy mamie - uważa. - Odłączenie dzieci od matki zawsze powinno być ostatecznością, a w tym wypadku przy wsparciu środowiska, ta kobieta powinna podołać wychowaniu dzieci. Obserwowałam ją u nas przez dłuższy czas i widziałam, że bardzo stara się być dobrą matką. Ani raz nie widziałam jej pijanej, natomiast pod wpływem alkoholu zdarzało się być jej mężowi, który tutaj przychodził. Dostrzegłam też, że pani Małgosia dobrze sobie radzi z codziennymi obowiązkami, umie gotować, robiła nawet kopytka, kisielki budynie dla chłopców, dbała o nich.

Dyrektor Libuda podkreśla, że tak naprawdę, gdyby mieć na uwadze zdrowie psychiczne chłopców, to najlepsze dla ich dobra byłoby pogodzenie się synowej z teściami. - Przecież nawet, gdyby ci małżonkowie rozstali się, wiem że w sądzie trwa sprawa rozwodowa, to dziadkowie mogą nadal wspierać byłą już synową w opiece nad synami, a nie odbierać jej dzieci - tłumaczy. - Ta tragedia polega na tym, że jak zauważyłam, ci chłopcy są bardzo silnie związani zarówno z matką, jak i z dziadkami, dlatego te dwie strony powinny się ze sobą porozumieć. Trzeba tylko przełamać własne uprzedzenia i spojrzeć na drugą stronę przychylniejszym okiem.

Ale pan Artur, ojciec dzieci, nie bardzo widzi szanse na wzajemne pogodzenie się. - Za dużo zdarzyło się przykrych rzeczy, aby to było teraz możliwe - twierdzi. - Moja żona nie nadaje się na matkę, dzieci muszą wychować moi rodzice, w innym wypadku zejdą na złą drogę.

Decyzję podejmie sąd

Ewa Kotańska - kurator przyznany do sprawowania pieczy nad władzą rodzicielską, wykonywaną przez rodziców, wyjaśnia, że zajmuje się tą rodziną dopiero od niedawna, przejęła ją od poprzedniego kuratora. Nie chce się wypowiadać na temat tego, kto w tym konflikcie ma rację. - Ale na pewno ten, kto stara się o opiekę nad dziećmi, w tym wypadku dziadkowie, mają jakieś argumenty, przemawiające za tym, żeby im przyznać wnuki - uważa. - Jednak o losie dzieci rozstrzygnie sąd, po przesłuchaniu wszystkich stron.

Marta Kiełek, sędzia z Wydziału Spraw Rodzinnych w Sądzie Rejonowym w Kielcach potwierdza, że tego typu sprawy są niezwykle skomplikowane. Często upływa kilka, kilkanaście miesięcy zanim zostanie podjęta ostateczna decyzja, komu przyznać pod opiekę dzieci. - Ta sprawa dopiero się rozpoczyna, dzieci na pewno będą przebadane przez psychologów z Ośrodka Diagnostycznego, musimy zbadać, z kim mają głębsze więzi i nadzieję na lepszą przyszłość - wyjaśnia sędzia Kiełek. - Nieraz bywa rzeczywiście tak, że lepszą gwarancję dają dzieciom dziadkowie, a nie rodzice, ale w tym wypadku decyzja jeszcze nie zapadła. Sędzia Kiełek dodaje, że obecnie rozpatrują kilkaset konfliktów rodzinnych, ich liczba wzrasta, a rozstrzygnąć je jest bardzo trudno, bo każda strona walczy do upadłego, aby przeforsować swoją rację.

- Będziemy walczyć z całych sił o to, żeby dzieci zamieszkały z nami - deklarują zrozpaczeni dziadkowie. Ojciec chłopców trzyma stronę rodziców: - Moja żona do wychowywania dzieci się nie nadaje, muszą być jej odebrane - powtarza pan Artur. Matka chłopców też zapowiada walkę. - W sądzie zrobię wszystko, żeby moje dzieci były ze mną. Nie oddam ich nikomu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie