- To była prawdziwy, dwudniowy armagedon i do tej pory nie możemy dojść do ładu - mówi Artur Spytkowski, opiekun schroniska dla psów w Rudniku w gminie Brody w powiecie starachowickim.
- Podczas nocy sylwestrowej i kolejnej psy rozerwały siatki w kojcach, potrafiły wygiąć nawet drut grubości palca, chowały się gdzie mogły, w każdą dziurę. Najgorsze, że fajerwerki wystrzeliwane z okolicznych domostw eksplodowały centralnie nad schroniskiem. Próbowałem przemówić do mieszkańców o rozsądek, ale nikt mnie nie słuchał. Po Sylwestrze przyjeżdżali też ludzie ze Starachowic i Ostrowca, którzy szukali swoich psów, które w panice uciekły z ich domów, albo podczas noworocznych spacerów. W ubiegłym roku sytuacja była jeszcze gorsza, bo z powodu strachu i paniki padły trzy psy - dodaje Artur Spytkowski.
- Kojce zostały tymczasowo, prowizorycznie zabezpieczone kosztem około 1000 złotych, natomiast koszt materiałów niezbędnych do wykonania nowych przodów w uszkodzonych kojcach ( kątowniki, płaskowniki, teowniki i siatka) to koszt około 5000 złotych. Tyle może kosztować nas zabawa świętujących sylwestra. Dzięki Bogu, że wszystkie psy przeżyły - kończy Artur Spytkowski.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?