- Po woli zaczyna mi wracać kondycja, ale myślę, że to dla tego, iż jako mężczyzna dostaję większy "wycisk" na fitness - opowiada.
Z paniami z grupy widuję się sporadycznie, ale jak się mijamy na zajęciach, to zawsze poplotkujemy. Jedyny minus, to, że mam mniej czasu dla rodziny, ale żona to rozumie i mnie wspiera. Tak więc nie rzucę tego pod żadnym pozorem.
Pan Artur sam przygotowuje sobie posiłki, nie chce już obciążać dodatkowo żony.
- Trochę to pracochłonne, ale już się przyzwyczaiłem - mówi. - Poza tym jedzenie jest smaczne, nie jak mogłoby się zdawać bezbarwne. Wprost przeciwnie, bardzo urozmaicone. I jest go naprawdę dużo. Koledzy w pracy śmieją się: jak to, miałeś się odchudzać, a przynosisz ze sobą całą reklamówkę jedzenia… Faktycznie, przynoszę, ale zapewniam, że nie ma w niej ani grama więcej, niż w przepisie pani Beaty Bartosz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?