Krzysztof Mamla, zastępca kierownika Centrum Powiadamiania Ratunkowego informował, że obecnie zatrudniają 46 operatorów telefonicznych i muszą się oni wykazywać empatią, refleksem i dużą odpornością psychiczną. – Nasze Centrum Powiadamiania istnieje od 2008 roku, ale wtedy obsługiwaliśmy tylko Kielce, od 2013 przyjmujemy zgłoszenia z całego województwa świętokrzyskiego, a w razie potrzeby nawet z kraju – informował zastępca kierownika. – Niestety w 72 procentach to są alarmy fałszywe, a tylko 28 procent to ludzie naprawdę potrzebujący pomocy.
Michał Warszawski, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego podaje, że w 2016 roku ponad 160 tysięcy to były połączenia anulowane, ktoś dzwonił przez pomyłkę, albo dla żartu i się rozłączał, 241 tysiące razy zadzwoniono z fałszywą informacją, nieraz głupim żartem, a tylko 95 tysięcy osób potrzebowało szybkiej pomocy. - Najwięcej połączeń jest w weekendy, na codzień ludzie często dzwonią między godziną 12, a 14 – podkreśla dyrektor.
Na konferencji zaprezentowano treści kilku połączeń świadczących o tym, że szybkie działanie jest w tej pracy nieodzowne. – „Jestem po operacji by passów, a syn goni mnie z nożem ratujcie mnie” - wykrzykiwała zdesperowana kobieta, „mojemu mężowi złodziej rozbił nos, mąż teraz siedzi na nim przyślijcie policję” – krzyczała żona, „pali się mieszkanie na piątym piętrze, co mamy robić?” – alarmowała jedna mieszkanek, „ z balkonu obok wyrzucono wersalkę, może dojść do tragedii” – informowała lokatorka wieżowca.
Są też inne telefony, ludzie pytają gdzie zgłosić zaginięcie psa, gdzie można zamówić pizzę, jaki jest numer kierunkowy do Krakowa, albo czują się samotni i chcą z kimś porozmawiać. Najgorsze są połączenia z informacją, że ktoś chce odebrać sobie życie.
Wojewoda Agata Wojtyszek prosiła o to, żeby wykręcając ten numer nie robić sobie żartów, bo wtedy możemy zablokować linię i opóźnić połączenie kogoś, kto naprawdę potrzebującego ratunku.
Kierownik Jarosław Wojtylak wyraził nadzieję, że numer 112 jest znany coraz większej grupie osób, bo przecież dzwoniąc pod niego otrzymamy pomoc najszybciej jak tylko się da. Za pośrednictwem tego numeru zgłoszenie jest błyskawicznie kierowane do właściwych służb: policji, pogotowia ratunkowego, czy straży pożarnej.
– Ośmiu operatorów pracuje u nas od samego początku, pozostali, którzy muszą znać też języki obce byli przyjęci w ostatnich latach – wyjaśnia kierownik. – Mają do dyspozycji zatrudnionego psychologa, który może im pomóc zwłaszcza gdy ratują samobójców, ofiary wypadku, funkcjonując w ogromnym stresie.
Obserwujemy pracę operatorów. Na jednej zmianie jest około 12 osób. Są bardzo skoncentrowane, bo od poprawnej reakcji zależy właściwe pokierowanie służb. - Proszę podać imię, nazwisko i nazwę miejscowości, gdzie pani teraz się znajduje - mówi jeden z operatorów. – Jest pani ranna, karetka już jedzie. Operatorka podkreśla, że na co dzień są bardzo obciążeni emocjonalnie, bo czują, że spoczywa na nich odpowiedzialność za ludzkie życie. A telefony dzwonią bez przerwy. Ludzie są albo agresywni, albo okropnie roztrzęsieni, niekiedy ciężko zrozumieć, o co im chodzi. Nieraz trzeba kogoś uspokoić albo przez telefon przeprowadzić akcję reanimacyjną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?