FINAŁ: Maciej Kmita

Ballada ciut ciut

Gdy pewna młódka wyrosła nieco,
Ciut ciut niedużo, ale widocznie,
Chciała się poczuć ciut ciut kobieco
I w świat ruszyła ciut ciut żarłocznie
U mężczyzn miała wybitne branie,
Ciut ciut nachalne, lecz niemalutkie,
Stroje nosiła ciut ciut za tanie
I wyjątkowo ciut ciut za krótkie.

Na wiele stołów rzucała karty,
Przy rozjuszonej ciut ciut publice,
Z nosem chadzała ciut ciut zadartym
Na ciut ciut ciasne miejskie ulice

A na ulicach, co naturalne,
Czuła się ciut ciut bardziej odważnie
I sny spełniała… ciut ciut karalne,
Ciut ciut dla żartu, ciut na poważnie.

Tak jej mijała młodość bajeczna,
Ciut ciut forsownie, ciut ciut męcząco,
Lecz ciut ciut czuła się pożyteczna,
Więc dziękowała. Ciut ciut klęcząco.

Padła po ciemku po lat tuzinie,
Szlochając przedtem ciut ciut żałośnie,
Bo gdy na "ciut, ciut.." życie upłynie
W historię wpadnie ciut ciut bezgłośnie
Kołysanka dla tejże

Zmruż oczy.
Jutro będzie gorzej.
Znów zapachnie tragizmem.
Rozwrzeszczane gazety
Przypomną o raju.
Wiatr rozkołysze
Smutne kapelusze.

Zaśnij stokrotko
Nie myśl o rachunkach.
Nie spłacą się same.
Nie kupisz świata
Za butelkę wina
Wypij je duszkiem
Za szczęście narodu.
Śpij pogrążona
W cierpkiej bezsilności.

Śpijże, kochanie
Nie odmienisz życia.
Nie ma lekarstwa
Na spóźnione słońce.
Musisz pożywić się moją miłością.
Zakatarzoną i przemoczoną.
Lecz przewidywalną.

Śpij moja mała.
Jeśli byś powstała,
Zapewne jeszcze
byłoby pochmurniej…
Słowa wyścielą
Ciemne korytarze.
Nie budź się, śpij.
Kocham Cię więc wypuszczam
Z zamarzniętej klatki.

Żebro Adama

Oglądasz
tylko te ciut mądrzejsze seriale
Kupujesz buty
tylko tam, gdzie nie ma kolejek
Leżysz na dywanie
myśląc, że ćwiczysz jogę
Dosypujesz cukier do kawy
gdy tylko nikt na ciebie nie patrzy
Masz katar
i udajesz, że płakałaś
Jadasz tylko hamburgery
z napisem light
Jesz przy mnie banana
tylko w plasterkach

Kocham Cię
bo przecież najpiękniej odstaje
żebro Adama