Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finał sprawy przedsiębiorcy ze Staszowa oskarżonego o korupcję. Został uniewinniony

Marcin JAROSZ [email protected]
Pod koniec ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Staszowie na wniosek Sadu Okręgowego w Kielcach ponownie zajął się sprawą Mariana Adamczyka, staszowskiego przedsiębiorcy oskarżonego o złożenie obietnicy wręczenia korzyści majątkowej wójtowi gminy Rytwiany w zamian za korzystne rozstrzygnięcie przetargu. Po ponownym rozpatrzeniu sprawy przedsiębiorcę uniewinniono. Wyrok jest prawomocny.
Pod koniec ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Staszowie na wniosek Sadu Okręgowego w Kielcach ponownie zajął się sprawą Mariana Adamczyka, staszowskiego przedsiębiorcy oskarżonego o złożenie obietnicy wręczenia korzyści majątkowej wójtowi gminy Rytwiany w zamian za korzystne rozstrzygnięcie przetargu. Po ponownym rozpatrzeniu sprawy przedsiębiorcę uniewinniono. Wyrok jest prawomocny. Marcin Jarosz
Właściciela firmy oskarżano o łapówkę, której... nie było. Czy ktoś powie "przepraszam"?

Sprawa, która kilka lat temu odbiła się w Staszowie szerokim echem znalazła swój finał. Przedsiębiorca oskarżony o składanie oferty korupcyjnej wójtowi gminy Rytwiany został uniewinniony. Wyrok jest prawomocny, bo prokuratura mimo wcześniejszych zapowiedzi nie złożyła odwołania. Wójt - autor zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa dziś odmawia komentarza.

W sierpniu 2007 roku Marian Adamczyk, jeden ze staszowskich przedsiębiorców został zatrzymany przez funkcjonariuszy Wydziału do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Chodziło o propozycję korupcyjną, którą rzekomo miał złożyć wójtowi.

ŁAPÓWKA, ZATRZYMANIE, SPRAWA ROZWOJOWA…

- Osobie pełniącej funkcję publiczną mężczyzna zaoferować miał 300 tysięcy złotych, w zamian za korzystne rozpatrzenie udziału jego firmy w realizowaniu robót - mówił wtedy Krzysztof Skorek, ówczesny rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji.

Policjanci określali całą sprawę jako "rozwojową". Po ponad pięciu latach sąd zweryfikował całą akcję. Dziś przedsiębiorca na mocy wyroku sądu jest niewinny i choć dotknął dna nie pała chęcią zemsty. Po latach upokorzeń i fałszywych jak się okazało oskarżeń nie padło w stosunku do niego słowo "przepraszam".

Marian Adamczyk trafił za kratki. Nie pomogło wstawiennictwo rodziny, pracowników firmy, poręczenie społeczne ponad 500 osób i dotychczas nieposzlakowana opinia. Rozpoczęły się kontrole wszystkich przetargów, w których brała udział jego firma "ADMA", kontrole i zajęcie maszyn na poczet przyszłych zobowiązań. - Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu stwierdzić muszę, że nie chodziło o nic innego jak tylko zniszczenie mnie jako człowieka i mojej firmy, na którą pracowałem całe życie - opisuje powyższe Marian Adamczyk.

JAK SIĘ PRZYZNASZ BĘDZIE DOBRZE…

- Pogadaj z prokuratorem i przyznaj się, to wyjdziesz

na święta, wydaj pozostałych, reszta już siedzi, nie masz już firmy, wszystko zamknięte i tego typu teksty. I tak bez końca. Byłem blisko załamania, ale przecież wiedziałem, co mówiłem. Puścili mi jakąś taśmę z nagraniem, a ja im mówię, że to nie to. Oni na to, żebym nie gadał głupstw - opowiada Marian Adamczyk o czasie, gdy składał pierwsze wyjaśnienia w prokuraturze. Dodaje, po chwili namysłu:

- Areszt był tylko po to, by mnie złamać, nie ważne co mówiłem, prokurator oczekiwał ode mnie tylko jednego, żebym powiedział, że się przyznaję. Sam pobyt w więzieniu to osobna historia. Dnia by nam brakło żeby opowiedzieć co z człowiekiem wyprawiają.

WINA, KTÓREJ NIE MA, KARA, KTÓREJ BYĆ NIE POWINNO

Pierwszy wyrok brzmiał "winny". Sąd w Staszowie nie miał wątpliwości mimo faktów przemawiających zdaniem oskarżonego na jego korzyść. Zwrócił uwagę na to Sąd Okręgowy w Kielcach, który wyrok pierwszej instancji i jego argumentację obrócił w pył. - Nie jestem prawnikiem, ale jak czytałem uzasadnienie sądu ze Staszowa to włos mi się jeżył na głowie. Miałem wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę, że sędzia w uzasadnieniu opisywała inną sprawę - stwierdza Marian Adamczyk.

Sprawa głośnej "łapówki" trafiła do ponownego rozpatrzenia. W październiku 2012 roku zapadł kolejny wyrok - uniewinniający. Wyrok jest prawomocny, bo Prokuratura Rejonowa w Staszowie mimo zapowiedzi wniesienia apelacji, takowej nie złożyła. Z informacji uzyskanych od Wiesława Nowaka, prokuratora rejonowego prowadzącego sprawę wynika, że chodzi o kwestie objęte w całej sprawie klauzulą "poufne". - Mnie osobiście już nic nie zdziwi, jeśli chodzi o tego pana, żałuję tylko, że nie złożył apelacji, bo w sprawie zaczęło wychodzić, jak działa nasz aparat ścigania i jakie działania były podejmowane, aby mnie aresztować i skazać. Myślałem, że takie rzeczy oglądać można tylko w filmach, myliłem się - mówi przedsiębiorca.

WYKREOWANO PRZESTĘPSTWO?

Rozpatrując ponownie sprawę Sąd Rejonowy w Staszowie nie znalazł podstaw, aby Marianowi Adamczykowi, właścicielowi "ADMY" przypisać sprawstwo i winę w zakresie czynu zarzucanego w akcie oskarżenia, potwierdził tym samym stanowisko Sądu Okręgowego w Kielcach. Zdaniem sądu oskarżony nie działał umyślnie, a wójt gminy Rytwiany Grzegorz Forkasiewicz wykazał się w tej kwestii "ogromną gorliwością i aktywnością". Działania wójta oraz działania policjantów biorących udział w całej sprawie nazwano bezprawnymi, bo zdaniem sądu zamiast wykrycia, ustalenia sprawców i zabezpieczenia dowodów przestępstwa skupiono się na działaniach prowokacyjnych, które zamiast wykryć przestępstwo, wykreowały je.

Z obszernego uzasadnienia wyroku wynika, że w trakcie całej sprawy to świadkowie oskarżenia - policjanci i pracownicy gminy Rytwiany często zmieniali zeznania i tracili pamięć, na domiar tego ekspertyza biegłego wskazywała na fakt "majstrowania" przy dowodach mających obciążyć Mariana Adamczyka. Ani autor nagrania ani policjanci obecni przy tym nie byli w stanie wytłumaczyć nieścisłości w bodaj kluczowym dowodzie przestępstwa. W ostatecznym rozrachunku dało to podstawę do uznania, że owe dowody i świadkowie oskarżenia stali się dla sądu niewiarygodni.

PRZETARG W CIENIU KAMPANII WYBORCZEJ

Latem 2007 roku gmina Rytwiany ogłosiła przetarg na realizację kanalizacji w ramach ogromnego projektu "Sanitacja rzeki Czarnej staszowskiej". Przetarg kolejny, bo poprzedni unieważniono z powodu przekroczenia dostępnej puli pieniędzy na ten cel. W lipcu 2007 wyłoniono zwycięzcę. Przetarg wygrała firma "Moduł" z Gorlic. Jako jedyna zmieściła się w widełkach finansowych założonych przez gminę. Oferta konsorcjum Mariana Adamczyka była na drugim miejscu.

- Wszystko sobie obliczyliśmy dokładnie. Na tamten czas nie było możliwości, aby sprostać takiej inwestycji za tak małe pieniądze. Tamta oferta była o wiele niższa od naszej. Nabraliśmy wątpliwości - mówi przedsiębiorca o wydarzeniach, które jego zdaniem sprowokowały późniejszy obrót sprawy.
Przedstawiciele konsorcjum "ADMA" złożyli protest, wskazując na błędy formalne, które dyskwalifikują ofertę

z Gorlic. Wniosek został odrzucony. - Zastanawiające w sprawie jest to, iż najpierw nasz protest został uznany za zasadny, a dopiero później zmieniono zdanie. Wszystko jest w aktach sprawy - dodaje szef "ADMY".

Przedstawiciele "ADMY" pojechali zatem do Gorlic, aby z bliska przyjrzeć się możliwościom oferenta, który został wybrany przez Wójta Forkasiewicza. To, co zobaczyli na miejscu potwierdziło ich obawy. Przetarg wygrała firma, która ich zdaniem nie miała prawa do niego startować, bo nie była
w stanie wykazać posiadania odpowiedniego sprzętu wymaganego przez zamawiającego, czyli gminę Rytwiany. Kolejne próby rozmów z wójtem niczego nie wniosły. Miejscowe konsorcjum wniosło protest. Zagroziło dodatkowo, że sprawę przekaże do Urzędu Zamówień Publicznych.

ROZMOWA, KTÓRA ZAWAŻYŁA NA WSZYSTKIM

Na kilka dni przed rozstrzygnięciem protestu w urzędzie gminy spotkali się Marian Adamczyk i Marian Macias z ramienia konsorcjum ADMA oraz Grzegorz Forkasiewicz wójt gminy Rytwiany. To już tutaj, w gabinecie wójta, miało dojść do złożenia propozycji korupcyjnej.

Po tej rozmowie Grzegorz Forkasiewicz udał się do Komendy Powiatowej Policji w Staszowie i złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Problem w tym, że powyższe nie znalazło potwierdzenia w dowodach zgromadzonych przez prokuratora rejonowego w Staszowie, który nie uznał tego za wiarygodne pomijając ten fakt w akcie oskarżenia. - W moim odczuciu, to Pan Forkasiewicz tak zeznając chciał uwiarygodnić nielegalne działania policji - stwierdza Adamczyk.

Mężczyźni umówili się na rozmowę telefoniczną po południu. Tym razem wójt po konsultacjach z policjantami z Kielc oraz w ich obecności rozmowę nagrał. Owo nagranie stało się kolejnym dowodem w sprawie, które ostatecznie przeważyło na korzyść Mariana Adamczyka.

GDZIE SIĘ PODZIAŁA MINUTA Z NAGRANEJ ROZMOWY?, CZYLI DOWODY POKRZYWDZONYCH, KTÓRE… UNIEWINNIŁY OSKARŻONEGO

Wójt Forkasiewicz i towarzyszący mu policjant zeznali że rozmowa została nagrana w całości na prywatnej MP4 wójta oraz że nikt więcej nie przebywał w pokoju w czasie nagrywania rozmowy. Sąd ustalił że nie nagrano całej rozmowy, bo nagranie było o ponad 50 sekund krótsze niż faktyczny czas rozmowy wedle bilingu telefonicznego oraz że w nagraniu uczestniczyła a tym samym przebywała w gabinecie wójta Forkasiewicza jeszcze jedna niezidentyfikowana osoba.

Ani wójt, ani policjant nie byli w stanie wytłumaczyć, dlaczego nagranie jest krótsze, czy dokonywano w nim jakichkolwiek zmian i kto jeszcze uczestniczył w nagrywaniu rozmowy. Ekspertyzy specjalistyczne wykazały, że w momencie nagrywania rozmowy w pokoju wójta była trzecia osoba oraz że istnieje możliwość modyfikacji nagrania rozmowy. Konsekwencją nagranej rozmowy było późniejsze spotkanie wójta Forkasiewicza z Adamczykiem w Stróżkach, które oskarżony zaczyna od słów "i co pan, panie wójcie ciekawego wymyślił?". To zdaniem sądu potwierdza, że wątek ciekawej propozycji padł z ust włodarza gminy Rytwiany.

"TRĘDOWATY" W ŚRODOWISKU

- Na to spotkanie z wójtem Forkasiewiczem, umówiłem się na skutek rozmowy telefonicznej, jaką z nim przeprowadziłem. Nalegał na spotkanie. Twierdził, że chce się spotkać, bo ma
dla mnie ciekawą propozycję. Wiedziałem już wcześniej, że nie ma mi nic do zaoferowania bo to sprawdziłem. Blefował, ale pojechałem. Nie zdawałem sobie sprawy, w co ten człowiek gra. Myślałem, że chodzi o nasz protest złożony w przetargu na wykonanie kanalizacji w gminie Rytwiany. Wójt bał się tego jak ognia, zwłaszcza, że powiedziałem mu, że tej sprawy tak nie zostawię, że nadaje się to wszystko do prokuratora - wspomina kulisy tamtej sprawy Marian Adamczyk.

W drodze w stronę Połańca, niedaleko komisariatu policji Marian Adamczyk został zatrzymany przez policjantów. Przez kilka lat jego firma była na krawędzi, bo ze względu na toczący się proces nie mogła uczestniczyć w wielu przetargach. Trzeba było zwolnić część załogi. Jakimś cudem utrzymała się na rynku, ale kłopotów nie brakuje.

- Przez tych pięć lat byłem jak trędowaty. Po pierwszym wyroku nawet część pracowników traktowała mnie jak kłamcę. Wcześniej wierzyli, że jestem niewinny, ale skoro sąd mówi, że winny, to coś jest na rzeczy. Straciłem dużo zdrowia i sił. Teraz nie jest łatwiej, muszę każdego przekonywać, że jestem niewinny. Łatwo jest kogoś pomówić czy oczernić - mówi oczyszczony dziś z zarzutów staszowski przedsiębiorca.

Autor zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, Grzegorz Forkasiewicz wójt gminy Rytwiany i szef struktur Prawa i Sprawiedliwości w powiecie staszowskim - stawiany wielu za wzór niezłomnego urzędnika - proszony o komentarz odpowiada, że… sprawy nie ma zamiaru komentować.

W uzasadnieniu wyroku pod adresem włodarza gminy pada zarzut jakoby jego zaangażowanie w działania prowokacyjne miało charakter bezprawny. Zdaniem sądu, bez inicjatywy wójta nie doszłoby do spotkania w Strużkach i powstania całej sytuacji. Zarzut spisany w uzasadnieniu też pozostaje bez komentarza.

WÓJT NIE KOMENTUJE, PROKURATOR LAKONICZNIE - "TO KONIEC SPRAWY".

Bez wyjaśnienia pozostają kwestie, jakie działania operacyjne i na jakiej podstawie podjęto, aby złapać "groźnego przestępcę". Czy były one adekwatne do realnej groźby popełnienia przestępstwa, czy tylko były dostosowane do potrzeby danej chwili. Odpowiedzi na te kwestie pozostają w aktach, które utajniono. Można powiedzieć, że kluczowe elementy rzucające światło na tamte kwestie zostały utajnione co sprawia, że i dziś Marian Adamczyk rozmawiając z nami o całej sprawie kilka razy zastanawiał się czy przez przypadek nie ujawnia jakiejś tajemnicy państwowej.

Czy sprawa będzie miała kolejną odsłonę? - Wyrok jest prawomocny i to jest koniec tej sprawy - mówi krótko Wiesław Nowak, szef Prokuratury Rejonowej w Staszowie.

- Pomijając to jak wiele złego zostało mi wyrządzone i mojej rodzinie miałem nadzieję, że Panów będzie stać na zwykły ludzki gest i słowo "przepraszam", ale do tego trzeba mieć trochę odwagi - komentuje stanowisko prokuratora Nowaka i wójta Forkasiewicza Marian Adamczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie