Celebryta
Bliski, dlatego, że znany, dzięki upijaniu się
w knajpach i słowom pisanym na serwetkach,
sprosta intrygom bez względu na kryzys, wojnę
w Afganistanie i agentów centralnego biura.
Podczas drzemki w barze złoty bażant
intruzi naszli wieszcza w chwili,
gdy zaczął majestatycznie chrapać, co upewniło
agresorów, że usnął głębokim snem, a wraz
z nim jego mefistofeliczna ikra.
Gdy poczuł, że podcinają rogi, zbudził się
i spytał - któż to przerywa sen sprawiedliwego?
-W miejscu, gdzie dopuszcza się lenistwa,
widzi wszystkowiedzącego, który stoi
w otoczeniu recenzentów.
bezmyślni oskarżyciele krzywoprzysięzcy
piszą donosy i pomawiają o ludzka złośliwość
mam skłonności do iluzji - istnieję w swoim świecie rzeźbię
słowem znam język morsa ti ti ti ta ta ta ti ti Ti trzymam
z dzięciołami wścibiam nos jedynie w sekrety natury
z intencją zharmonizowania lubię występować publicznie
recytuję liryki które nie mają jeszcze słuchaczy ale pewnego
dnia prawdy dotrą do ludzi i wtedy w knajpie gdzie krytycy
zamierzają obciąć moje liryczne atrybuty zostanie wzniesiony
pomnik rozkwitnie potężna komuna stworzona przez zagładę mistrza
będzie to czyn brzemienny bowiem wtedy gromady fanek z różnych
stron świata wydepczą bosymi stopami tysiące ścieżek do cokołu idola
nie pisze jak bóg kto nie cierpiał jak pies*
wzruszył was los
wieszcza który prowadzi
niecną grę z jaźnią
mówiliście pisz to pisał
chcecie aby przestał
- nie tak szybko
zażegnajmy qui pro quo
rozejdźmy się w zgodzie
która zapanuje gdy
pozwolicie czynić
*Eschenbach
/sg.
Poetka
Poezję pisze cichą nocą. W salonie zatopionym w mroku,
szaleńczo szepcze; niechże oczom zła tajemnica się odsłoni.
Jej pacierz jak w malarii brednie, lecz myśl trwa w dumie
i uporze. Każda nieprawda przy niej blednie, nie lubi plam
na honorze. A obok barwny ogród drzemie; mięśnie napręża wiersz,
i czeka, a ostry morał strzela celnie. Też swoją kolej zna, nie zwleka.
Na martwym kwiecie, gdzie mgła szara i gęsta rosa spadła sennie,
wciąż żyje niesłychana wiara w jej nocnych modłów - wypełnienie.
Lecz zbędne są modlitwy szczere, muza od wieków się nie zmienia.
Słońce znów błyśnie nad głębiną, przerzedzą się śródnocne duchy,
fale rozmyją weny tchnienie, wrzawa wyleje jak szum wody,
a silny wiatr na miejsca senne powieje górskim czerstwym chłodem.
Ucieknie słowo, matowo zwiędnie, uliczne wrzaski puentę wchłoną,
wtedy znużona na chwilę zaśnie, w salonie gdzie rozgorzał płomień.
/sg.
korekta
Idę zuchwale, władczo trzymam głowę,
żegluję z wiatrem, stopę wkładam w strzemię.
Czas oszukuję, co spieszy się, znika.
Kocham, całując usta zawsze nowe.
I tylko w zgiełku, wśród nocnych pijatyk
drżę zalękniony jak biedny romantyk,
że mi sens nagle w śpiący mózg zaświeci
i myśl zabłyśnie; ja atom bez celu,
nigdy kobieta nie dała mi szczęścia,
mężczyzna nie rzekł do mnie przyjacielu.
Wrócę; nauki przyjmę chrystusowe,
na głowę popiół, oczy wbiję w ziemię,
a na pierś starą wezmę ciężkie brzemię;
młodzieńczych błędów - żelazo surowe.
/sg.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?