MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fundacja Dziecięca Fantazja spełniła marzenia chorej Oliwki

Michał LESZCZYŃSKI leszczyń[email protected]
Teraz lalkę trzeba ponosić na rękach. Mama, mówi, że dziewczynka nie rozstaje się z zabawką.
Teraz lalkę trzeba ponosić na rękach. Mama, mówi, że dziewczynka nie rozstaje się z zabawką. Michał Leszczyński
Chora na białaczkę 3,5-letnia Oliwia z podopatowskich Iwanisk marzyła o klockach, lalce i hulajnodze. Marzenia przywiozła fundacja Dziecięca Fantazja.

Fundacja Dziecięca Fantazja

Rodzina w komplecie i ciocie z fundacji, które przywiozły marzenia. Od lewej: ciocia Ada z fundacji, tata Damian z Jasiem, mama Ilona z Oliwią i ciocia
Rodzina w komplecie i ciocie z fundacji, które przywiozły marzenia. Od lewej: ciocia Ada z fundacji, tata Damian z Jasiem, mama Ilona z Oliwią i ciocia Patrycja Wróbel również z fundacji Dziecięce Fantazje. Michał Leszczyński

Rodzina w komplecie i ciocie z fundacji, które przywiozły marzenia. Od lewej: ciocia Ada z fundacji, tata Damian z Jasiem, mama Ilona z Oliwią i ciocia Patrycja Wróbel również z fundacji Dziecięce Fantazje.
(fot. Michał Leszczyński)

Fundacja Dziecięca Fantazja

Założona osiem lat temu przez Kanadyjczyka, który na chwilę do Polski przyleciał w interesach. Do tej pory instytucja spełniła ponad dwa tysiące marzeń polskich dzieci nieuleczalnie chorych. Spełnienie marzeń jest możliwe dzięki marketom budowlanym Obi oraz wolontariuszom z całej Polski, w tym również z Kielc. - W tym roku wspólnie zorganizowaliśmy dużą akcję charytatywną i otrzymaliśmy od dyrektora generalnego Obi czek na 70 tysięcy złotych - mówi Patrycja Wróbel z fundacji. - Dzięki tym pieniądzom w nadchodzących miesiącach spełnimy wiele wspaniałych fantazji nieuleczalnie chorych dzieci z całego kraju.

Młode małżeństwo Łasaków z Iwanisk nie przypuszczało, że szczęśliwe życie córki przerodzi się w heroiczną walkę o jej przetrwanie. W maju tego roku u 3,5-letniej Oliwii lekarze wykryli nowotwór krwi.
Zaczęło się w grudniu ubiegłego roku od zwykłych przeziębień. Dochodziły kolejne zapalenia gardła, krtani. W maju nie działały już antybiotyki, pojawiła się trudna do zbicia wysoka gorączka. Lekarze zalecili badanie krwi. Zaraz po tym, dziecko wraz z mamą leżały już na oddziale onkologii kieleckiego szpitala. Diagnoza: białaczka limfoblastyczna.

KLOCKI I LALKA

Na szczęście choroba ma łagodny przebieg. - Osiemdziesiąt procent dzieci wychodzi z tego bez szwanku a nowotwór nigdy nie wraca - mówi Ilona Łasak, mama 3,5-letniej Oliwii. - Mimo tego, ryzyko nieuleczalności jest zawsze.

W szpitalu dziecko zaczęło przyjmować chemioterapię. Mama z córką raz w tygodniu pojawiały się na oddziale onkologii. Każdy pobyt, jak nie ma komplikacji, trwa siedem dni. W tym czasie dziewczynka przyjmuje leki.

Przestraszona i cierpiąca Oliwia zaczęła prosić mamę o klocki duplo, hulajnogę, lalkę która raczkuje i gaworzy.

- Jak to dziecko, zabawki widziała w telewizji, w książeczkach. Widziała, jak inne dzieciaki dostawały fajne prezenty - opowiada pani Ilona.

W domu małżeństwa Łasaków biedy nie ma, ale wiadomo, są inne potrzeby. Leczenie kosztuje. Poza tym, pani Ilona przestała pracować, bo ktoś musiał zająć się chorym dzieckiem. Oprócz Oliwii, para ma jeszcze półtorarocznego Jasia. Do pracy chodzi tylko Damian, głowa rodziny. Małżeństwo żyje z jednej wypłaty. Dodatkowo, państwo daje im 500 złotych dodatku opiekuńczego.

Na horyzoncie pojawiła się fundacja Dziecięca Fantazja, spełniająca marzenia nieuleczalnie chorych dzieci. Marzeniem Oliwii były lalka, hulajnoga i klocki.

- Na początku naszej działalności kontaktowaliśmy się z oddziałami dziecięcymi szpitali, tam, gdzie cierpią dzieci - mówi Patrycja Wróbel, członek zarządu fundacji Dziecięca Fantazja w Warszawie. - Teraz o naszej działalności rodzice dowiadują się od innych rodziców, z artykułów prasowych i zgłaszają się do nas. Najszybciej trafić przez stronę internetową, wypełniając formularz o fantazjach najmłodszych.

PUDEŁKO PO PUDEŁKU

Kilka dni temu rodzinę Łasaków w Iwaniskach odwiedzili przedstawiciele fundacji. Oliwii przywieźli kilka pięknie zapakowanych pudełek, skrywających marzenia dziewczynki. Nieco przestraszona 3,5-latka dzielnie i zdecydowanie rozpakowywała prezenty, pudełko po pudełku. Oryginalne klocki duplo, hulajnoga i w końcu najważniejsze marzenie, gaworząca i raczkują lalka. Oliwia nie patrząc na zamieszanie towarzyszące wizycie gości rozpoczęła zabawę. Towarzyszył jej półtoraroczny brat i dwuletnia córka Patrycji Wróbel z fundacji. Dzieci od razu znalazły wspólny język.

- Marzenia są różne, od materialnych po niematerialne - mówi Patrycja Wróbel. - Jedne dzieci chcą na żywo porozmawiać z celebrytami, drugie wziąć udział w meczu, a ostatnim marzeniem dziewczyny był skok na spadochronie. Każde z marzeń spełniliśmy. Wiele marzeń ma postać materialną. Starsze dzieci chcą telefon komórkowy, aby zwyczajnie mieć łączność z domem. Mamy prośby o laptopy z Internetem, zapewniające kontakt z rówieśnikami. Chore dziecko przebywa w domu, nie wychodząc na dwór, nawet do szkoły. Komputer daje możliwość kontaktu z rówieśnikami. W naszym społeczeństwie jest duża nieświadomość. Rodzice zdrowych dzieci często zabraniają kontaktu z dziećmi chorymi na raka czy zanik mięśni w obawie przed…zarażeniem - opowiada pani Patrycja. I dodaje, że dzieci proszą też o zwierzęta: ryby, konie, chomiki, świnki morskie, koty, psy.

CHOROBA Z NIEDOWIERZANIEM

Nie ma większej tragedii w rodzinie niż chore dziecko. Rodzice daliby sobie uciąć ręce w zamian za zdrowe potomstwo. Osiemdziesiąt procent przypadków rodzin, w których jest choroba najmłodszych to niepełne rodziny. Choroba dziecka rozbija rodzinę.

- Zazwyczaj matka sama wychowuje dziecko, bo mężczyzna po prostu ją zostawił - podkreśla Patrycja z fundacji. - Kobieta nie może iść do pracy, musi zajmować się dzieckiem, do tego dochodzą częste wizyty w szpitalu, gdzie nie zawsze jest blisko. Pomoc państwa jest niewystarczająca. Nie zostaje już rozchodzących się błyskawicznie pieniędzy na sprawienie dziecku radochy poprzez prezenty. I dlatego istnieje fundacja, za darmo spełniająca dziecięce marzenia.

Państwo Łasakowie chorobę córki przyjęli z niedowierzaniem. - Byliśmy zaskoczeni przecież Oliwia do momentu diagnozy świetnie się czuła, chodziła do przedszkola, była radosna, uśmiechnięta. Oprócz częstych infekcji, powszechnie zdarzających się u dzieci, nic złego się nie działo.

SZYBKO WYKRYTY

U Oliwii nowotwór wykryto dość szybko i dlatego daje to szansę stuprocentowego wyleczenia.

- Diagnostyka byłaby o wiele lepsza, gdyby dzieciom częściej robiono badanie krwi - twierdzi z doświadczenia Patrycja Wróbel. - By nie stresować dziecka, dopóki nic się nie dzieje, pediatrzy nie zalecają morfologii, co według mnie jest błędem. Gdyby dziecko co kilka miesięcy przechodziło rutynowe badanie krwi, wykrywalność nowotworów byłaby większa.

Na szczęście małżeństwo Łasaków nie jest same w walce z chorobą córki. Na ile mogą, pomagają rodzice i teściowie, choć sami pracują. Wielką pomoc okazali mieszkańcy Iwanisk, znajomi z pracy Damiana. Głównie chodziło o oddanie krwi. Podczas leczenia, krew jest niezastąpionym lekiem.

- Dziękuje osobom, które okazały nam pomoc, oddały krew na rzecz Oliwii. Mam na myśli rodzinę, sąsiadów, kolegów z pracy. W tak trudnych chwilach pomoc jest bezcenna, a krew potrzebna najbardziej - mówi Damian Łasak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie