Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Włoszczowa płaci słono za strefy ochronne wody. Mieszkańcy chcą odszkodowań

Rafał Banaszek
Teresa Szafrańska wygrała proces z gminą Włoszczowa o wprowadzone strefy wodne.
Teresa Szafrańska wygrała proces z gminą Włoszczowa o wprowadzone strefy wodne. Rafał Banaszek
Gmina Włoszczowa musiała zapłacić sądowi 80 tysięcy złotych, żeby móc się odwołać po niekorzystnym dla siebie wyroku, związanym z wprowadzoną strefą ochronną wody w mieście kilka lat temu. Mieszkańcy, którzy wygrali proces, żądają teraz ponad 1,6 miliona złotych odszkodowania!

Gmina przegrała proces z mieszkańcem

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej burmistrz Włoszczowy Grzegorz Dziubek - „w poczuciu obowiązku i transparentności sprawowania urzędu” - jak to określił, zapoznał radnych z najnowszym wyrokiem sądowym, związanym ze strefami ochronnymi wody, wprowadzonymi 4 lata temu na wniosek byłych władz gminy.

Okazuje się po raz kolejny, że zmiana stref wodnych była błędem poprzedniej władzy, za którą muszą płacić teraz podatnicy. 14 września przed Sądem Okręgowym w Kielcach zapadł niekorzystny dla gminy wyrok. Z samorządem wygrała Teresa Szafrańska i jej syn Arkadiusz - właściciele gospodarstwa warzywniczego w mieście, którzy pozwali gminę o utratę korzyści majątkowych w związku z wprowadzonymi strefami wodnymi, które uniemożliwiły im dalszą produkcję i ostatecznie doprowadziły do zawieszenia działalności gospodarstwa.

Rodzina Szafrańskich domaga się teraz 1,6 miliona złotych odszkodowania od gminy. - Sąd przyznał im rację jedynie co do zasady roszczenia, ale nie co do wysokości zadośćuczynienia - informował burmistrz Dziubek.

Wyrok jest nieprawomocny. Gmina postanowiła wnieść apelację, za którą musiała zapłacić sądowi 5 procent wartości przedmiotu sporu, czyli... ponad 80 tysięcy złotych! Termin wpłaty minął 2 listopada. - Wpłaciliśmy te pieniądze. To bardzo duża kwota - przyznaje rozczarowany Grzegorz Dziubek.

Jeśli sąd oddali apelację, gmina - jak twierdzi burmistrz - będzie dalej się odwoływać, a na pewno będzie wnioskować o zmniejszenie wysokości odszkodowania, którego domaga się mieszkaniec, gdyż - zdaniem Dziubka - kwota zadośćuczynienia jest zbyt wygórowana.

Radni Porozumienia Prawicy wypierają się stref

- Większość panów radnych, którzy zasiadali w ubiegłej kadencji i byli za strefami, pamięta zapewne blokowanie rolników na Ewinie i wykorzystanie do tego celu policji. Czas pokazał, kto miał rację. Żeby tylko teraz nie spowodowało to lawiny pozwów, która zasypie gminę. Powinniśmy się wycofać ze stref, bo nikomu i niczemu nie służą. Mamy czystą wodę i w wystarczającej ilości. Proszę sobie policzyć, ile kamienia na drogi byłoby za 80 tysięcy złotych - mówił na ostatniej sesji radny Jerzy Wiśniewski.

Wiceprzewodniczący rady Marian Hebdowski poczuł się urażony. Stwierdził, że Wiśniewski uprawia politykę. - Strefy były wprowadzone w latach 2006-2010. Proszę mnie nie łączyć z tą sprawą. Ja nie mam z nią nic wspólnego. Ja tej decyzji nie podjąłem, bo nie miałem takiej możliwości, nie byłem wtedy radnym - tłumaczył wiceprzewodniczący Hebdowski.

Radny ten, rzeczywiście, na strefy wodne być może nie miał większego wpływu, bo procedura ich zmiany była już w toku, jak objął mandat, jednak popierał tę decyzję w ubiegłej kadencji, podobnie jak 11 jego kolegów z koalicyjnego dla burmistrza Bartłomieja Dorywalskiego klubu Porozumienie Prawicy, kórzy nigdy nie zakwestionowali decyzji burmistrza.

Wiosną 2013 roku Marian Hebdowski był przewodniczącym rady, gdy doszło do głośnego buntu rolników w sprawie wprowadzonych nowych stref wodnych pod koniec 2012 roku. Hebdowski nie chciał zwołać nawet sesji poświęconej strefom, dopiero po skardze na niego przez radnych opozycyjnych do wojewody i zapowiedzi, że, jeśli nie zwoła sesji, zostanie złożony wniosek o odwołanie go z funkcji, zgodził się wprowadzić ten punkt do porządku obrad. Nawet ówczesny wicewojewoda Grzegorz Dziubek był zdania, że sesja na ten temat powinna się odbyć we Włoszczowie.

I odbyła się, a właściwie nie odbyła, bowiem na posiedzenie przybył tylko... sam Marian Hebdowski. 11 jego klubowych kolegów z Porozumienia Prawicy zbojkotowało sesję nadzwyczajną, poświęconą strefom i nie przyszło na posiedzenie. Było wśród nich aż 7 radnych, którzy pełnią te mandaty do dziś! Nie chcieli oni rozmawiać z rolnikami na niewygodny temat.

Kilka dni po sesji, jak pamiętamy, doszło do buntu rolników, którzy przyjechali pod Urząd Gminy ciągnikami, wyrażając w ten sposób swoje oburzenie zachowaniem radnych. Niektórzy twierdzili nawet, że lokalna władza wykorzystała w tym dniu policję do spacyfikowania rolników, gdyż funkcjonariusze obstawili teren i dokładnie kontrolowali jadących pod gminę traktorzystów.

Afera strefowa okazała się klapą, ucierpieli tylko ludzie

Sprawa stref ochronnych wody, która ciągnie się od 2007 roku, wywołała wiele kontrowersji we Włoszczowie. Głównym wnioskodawcą zmiany stref wprowadzonych przez byłe władze gminy był ówczesny burmistrz Bartłomiej Dorywalski, który twierdził, że miastu braknie wody pitnej i grozi mu zastój gospodarczy na wiele lat. Dlatego postanowił zwiększyć strefę o około połowę, żeby chronić rzekomo zagrożoną wodę, której - jak się później okazało - Włoszczowa ma w nadmiarze.

Zrobił z tej sprawy wielką aferę, w której dopatrywał się „przekrętu” swojego poprzednika. Do tego stopnia, że powiadomił Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuraturę włosz¬czowską, która pod koniec 2008 roku oskarżyła dwóch byłych burmistrzów i radnego miejskiego o działanie na szkodę gminy i korupcję. Proces ciągnął się przez 5 lat. To była jedna z najgłośniejszych spraw sądowych w ostatnich latach we Włoszczowie. Ostatecznie, w 2013 roku samorządowcy zostali po raz drugi uniewinnieni od wszystkich zarzutów.
Pod koniec 2008 roku okazało się, że grzebanie w strefach doprowadziło do tego, że Włoszczowa została pozbawiona stref ochronnych wody - taką opinię przesłało do gminy Ministerstwo Środowiska. Bartłomiej Dorywalski nie zgadzał się z tym stanowiskiem.
Tymczasem we wrześniu 2012 roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie, na wniosek władz gminy, ustanowił nową, poszerzoną strefę ochronną wody dla Włoszczowy, wprowadzając liczne zakazy, nakazy i ograniczenia na jej terenie.

Na tej „dobrej zmianie” ucierpieli zwłaszcza rolnicy, którzy planowali rozwijać swoje działalności na terenie wprowadzonej strefy. Właściciele działek, które znalazły się w nowej strefie ochronnej o łącznej powierzchni około 900 hektarów, nic o zmianie jej granic nie wiedzieli do czasu nagłośnienia tej sprawy przez naszą gazetę.

Głównym powodem zmiany stref, jak tłumaczył później Urząd Gminy, nie było dokuczanie komukolwiek w prowadzeniu działalności rolniczej czy gospodarczej, a zapewnienie poboru wody należytej jakości i wolnej od zanieczyszczeń.

Rolnicy i ogrodnicy, którzy chcieli rozwijać swoje gospodarstwa, poczuli się skrzywdzeni. Już wówczas zapowiadali, że będą domagać się od gminy wysokiego odszkodowania za straty, jakie ponieśli na skutek wprowadzonych zakazów. Szacowali je na około 8 milionów złotych. Przez zbyt dużą strefę ochronną wody, jak się okazuje, wzrosną także koszty budowy obwodnicy Włoszczowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie