Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gospodarstwo agroturystyczne Marii i Andrzeja Janaszków z Dymin zostało uznane za najlepsze w województwie. Dlaczego? Zobaczcie i przeczytajcie

Lidia CICHOCKA
Pszczeli Dworek z Dymin w powiecie kieleckim, prowadzony przez Marię i Andrzeja Janaszków, zwyciężył bezapelacyjnie w konkursie na najatrakcyjniejsze gospodarstwo agroturystyczne.
Pszczeli Dworek z Dymin w powiecie kieleckim, prowadzony przez Marię i Andrzeja Janaszków, zwyciężył bezapelacyjnie w konkursie na najatrakcyjniejsze gospodarstwo agroturystyczne. Ł. Zarzycki
O tym, jak stworzyć najatrakcyjniejsze gospodarstwo agroturystyczne w województwie świętokrzyskim, opowiadają właściciele Maria i Andrzej Janaszkowie.
Koło domu można znaleźć takie dorodne kanie.
Koło domu można znaleźć takie dorodne kanie. Ł. Zarzycki

Koło domu można znaleźć takie dorodne kanie.
(fot. Ł. Zarzycki)

Ich znajdujący się w Dyminach Pszczeli Dworek dostał taki tytuł w tym roku.

- Braliśmy pod uwagę nie tylko estetykę, ale także umiejętność pozyskiwania przez gospodarzy funduszy unijnych oraz zapewnienie turystom bezpieczeństwa i komfortu - mówi Teresa Wąsik z komisji konkursowej. - Janaszkowie zwyciężyli bezapelacyjnie.

Droga do tego pięknego gospodarstwa wcale nie była taka prosta. Pan Andrzej był nauczycielem geografii w kieleckim "plastyku", ale zrezygnował z zawodu z powodu pszczół. - Pszczelarzem był mój dziadek, ale ja nie zdążyłem go poznać - mówi. - Sympatię do pszczół przejąłem od sąsiada Tadeusza Kędrackiego, człowieka-legendy, który o tych owadach wiedział prawie wszystko, pisał o nich książki i dziwne by było, gdyby nie zaraził mnie tą pasją.

Bo o hodowli pszczół pan Andrzej mówi jak o wielkiej pasji. - Poznanie tajemnic tak wielkiej rodziny pszczelej, kierowanie jej losem to naprawdę rzecz niezwykła - mówi z żarem. A na dowód tego, w jak dobrej jest komitywie z owadami, pokazuje zdjęcia, na których jest oblepiony pszczołami. - I żadna mnie nie użądliła - podkreśla.

To właśnie z myślą o prowadzeniu dużej pasieki zaczął stawiać dom pod lasem w Dyminach. - Mieszkaliśmy z czwórką dzieci na 20 metrach u teściów, więc decyzja, by się tutaj przenieść, zapadła dosyć szybko - wyjaśnia powody przeprowadzki, a jego żona Maria przyznaje, że początki życia na wsi były trudne. - To, co dzisiaj mnie zachwyca, ta cisza, na początku doskwierało. Dzisiaj nie wyobrażam sobie, bym mogła być gdziekolwiek indziej.

DWORY BYŁY WZOREM

Dom pan Andrzej stawiał z rozmachem. - To replika prawdziwego dworu z Jaronowic, połączonego z dworem z Maleszowy. Oba były rekonstruowane, więc skorzystałem z tamtych planów.

Ta przestrzeń przydała się, kiedy z pszczół trudno było wyżyć, a i zdrowie do ciężkiej pracy przy ulach nie było już tak dobre. Razem podjęli decyzję o stworzeniu gospodarstwa agroturystycznego. - Okolica tutaj piękna, las, rzeka, czyste powietrze - mówi. Na potrzeby turystów zaadaptował główną część budynku. Na poddaszu urządził pokoje. - Postawiliśmy na najwyższą jakość - mówi, pokazując stylowe meble, porządne materace, pięknie wyposażone łazienki. Do dyspozycji gości są siłownia, sauna, jacuzzi, oranżeria, salonik z kominkiem.

- Udało się nam, i to kilkakrotnie, zdobyć pieniądze z Unii, by doposażyć nasz dworek. Roboty przy tym jest mnóstwo, biurokracja straszna, ale w sumie, nawet jeśli realne jest dofinansowanie 35 procent inwestycji, i tak się opłaca - mówi gospodarz.

Pszczele ule zdobią obrazki ze świętokrzyskimi tematami.
Pszczele ule zdobią obrazki ze świętokrzyskimi tematami. Ł. Zarzycki

Pszczele ule zdobią obrazki ze świętokrzyskimi tematami.
(fot. Ł. Zarzycki)

GOŚĆ WE DWORZE

Dzisiaj gości wjeżdżających na teren Pszczelego Dworku wita potężna brama. - Bo zależało nam na stworzeniu niepowtarzalnej atmosfery, każdy powinien się czuć, jakby przekraczał bramę czasu - mówi Janaszek. Ma przenieść się do staropolskiego dworu. Stąd ogród z fontanną po jednej stronie i piękny taras z balustradą z drugiej.

- Nasza kuchnia jest znana z wymyślnych potraw, serwujemy swojskie wędliny, dziczyznę. Oczywiście częstujemy miodami - w postaci i naturalnej, i przetworzonej, na przykład krupniku, który ma smak doskonały, wszyscy się nim zachwycają.

W Pszczelim Dworku goście mogą podglądać życie pszczół, ale bardziej wolą towarzystwo ptaków, a tych w wolierach jest wiele, i to bardzo ciekawe - kolekcja bażantów i gołębi o niespotykanych kształtach, kilka pawi. Jedyna kura w tym towarzystwie pełni służebną rolę - wysiaduje pawie jajka. Duży teren zajmują daniele i muflony. Zwierzęta są tak oswojone, że na widok człowieka podbiegają do siatki. - Ale trochę to trwało, zanim je obłaskawiliśmy - śmieje się gospodarz. Dzisiaj wiemy, że ich przysmaki to kukurydza i kasztany.

Stadko liczące blisko 30 sztuk ma się dobrze i rozmnaża się, na świat przychodzą kolejne zwierzęta.

DZIECI POMAGAJĄ

Dzieci państwa Janaszków pomagają w domu i przy pszczołach. - Dwójka młodszych, które z nami mieszkają - precyzuje pani Maria. Starsze żyją już własnym życiem. Janaszkowie nie kryją, że lubią to, co robią. - Z ludźmi, którzy do nas przyjeżdżają, zaprzyjaźniliśmy się. To głównie mieszkańcy Warszawy - mówią. - Czasami jeździmy na spotkania, ale na wypoczynek wyrywamy się rzadko. Właśnie teraz wybieramy się do Rumunii, Bułgarii, do znajomych pszczelarzy. Poduczymy się i przy okazji odpoczniemy. To w zupełności wystarczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie