Grad niszczy uprawy w powiecie opatowskim. Wybija zboże, rzepak i owoce

Susza w porównaniu z pozostałymi powiatami województwa świętokrzyskiego i całym krajem znacznie nasz oszczędziła. Jednak nękają nas nawałnice i grady, które powodują bardzo duże straty tak w zbiorach zbóż i rzepaku, jak i sadach. Od wielu lat fale gradowe nie przechodziły tak szerokim pasem, jak w tym sezonie. - Zwykle grady dotykały pięciu, sześciu procent terenu. Dziś są znacznie szersze - opisuje Adam Fura z sandomierskiego oddziału Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Modliszewicach. - Wszyscy nasi pracownicy terenowi, a także specjaliści z oddziałów są zaangażowani w prace komisji szacujących straty na polach. Szkody są bardzo duże.

ODWIEDŹ NAS na naszym profilu
facebook.com/StrefaAgroSwietokrzyskie

Wyłożone zboże, wybity rzepak

Kto zdążył przed przejściem burz zebrać plon, może być zadowolony. - Kosiłem od zeszłego piątku, zboża ozime są dobrej jakości i w oczekiwanej ilości - ocenia Marcin Kowalski, rolnik z gminy Baćkowice. - Gorzej będzie już z jarymi. Udało mi się skosić dwa hektary jeszcze w środę tuż przed nawałnicą, na pozostałych polach zboże momentalnie się wyłożyło, ziaren w kłosach też ubyło - ocenia gospodarz. Jak dodaje, pogoda szybko zboże suszy, nawet jeśli jest wyłożone nie ma dużych kłopotów ze zbiorem. Ziemia nie wychodzi za słomą, jak to miało miejsce w zeszłym roku. - Nie ma już na co czekać. Zboże jest bardzo suche, słoma też, można spokojnie wyjeżdżać w pole - zaznacza Wiesław Koza z Baćkowic, którego spotkaliśmy w trakcie koszenia. Dzień zwłoki może przynieść grad i straty.

W ferworze pracy zastaliśmy Karola Gieradę, właściciela 180 hektarów upraw roślinnych w Łężycach w gminie Sadowie. - Nawałnica powaliła zboże, grad wybił rzepak, bardzo duże są straty - mówi w pośpiechu po środowej burzy. Nawet jeśli ceny rzepaku są wyższe, to szkody spowodowane przez silne deszcze, są tyle duże, że bilans nie wyjdzie na plus.

Powgniatane owoce

Straty liczą także producenci owoców. - Najbardziej ucierpiała gmina Lipnik. Duże szkody burze wyrządziły w sadach wiśniowych, jabłoniowych, morelowych... - relacjonuje dyrektor Adam Fura. - Grad wybił owoce, uszkodził je, jabłka są powgniatane, straciły na jakości. Będzie duży kłopot ze zbyciem tych owoców. Klienci niechętnie kupują taki towar -zaznacza szef sandomierskiego oddziału Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.

- Nie dość, że część plonów na wiosnę opadła, to jeszcze teraz grady. Ceny owoców i tak były na granicy opłacalności. W tym momencie nic nie zrekompensuje strat. Jabłka są poobijane, kupujący spoglądając na owoc myślą, że jest chory. Nie kupią takich - martwią się sadownicy z gminy Lipnik.

- Komisje szacujące szkody intensywnie pracują, będzie się można ubiegać się o pomoc z tytułu klęski żywiołowej oraz o kredyty preferencyjne - wyjaśnia Adam Fura. - W momencie tak dużych zniszczeń zbiorów uwidacznia się potrzeba stworzenia możliwości pomocy nie tylko z przeznaczeniem dla uszkodzeń trwałych, ale właśnie na plony. To z nich rolnicy czerpią zysk, a bez pieniędzy nie są wstanie dalej funkcjonować. Kredyty preferencyjne to tylko półśrodek, ponieważ trzeba go spłacić. Potrzebne jest rozwiązanie podobne na przykład do tego, które działa na Węgrzech. Tam podmioty dostarczające towar na rynek płacą bardzo niskie składki do funduszu pomocowego, dotowanego przez rząd, który z kolei ratuje rolników w takich sytuacjach - zaznacza.