Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzyb zatruwa życie

Rafał Banaszek
Marek Bełtowski z Konieczna pokazuje grzyba na ścianach kuchni, który każdej zimy wychodzi w mieszkaniu i jest wielkim utrapieniem dla rodziny, wpływającym na stan zdrowia mieszkających tutaj dzieci.
Marek Bełtowski z Konieczna pokazuje grzyba na ścianach kuchni, który każdej zimy wychodzi w mieszkaniu i jest wielkim utrapieniem dla rodziny, wpływającym na stan zdrowia mieszkających tutaj dzieci. R. Banaszek
- Maria Bełtowska kilka razy w czasie zimy maluje ściany emulsją, żeby usunąć grzybicę. Po miesiącu grzyb pojawia się od nowa. - Strasznie dusi i śmierdzi,
- Maria Bełtowska kilka razy w czasie zimy maluje ściany emulsją, żeby usunąć grzybicę. Po miesiącu grzyb pojawia się od nowa. - Strasznie dusi i śmierdzi, taki jest toksyczny - opowiada z przejęciem pani Maria. R. Banaszek

- Maria Bełtowska kilka razy w czasie zimy maluje ściany emulsją, żeby usunąć grzybicę. Po miesiącu grzyb pojawia się od nowa. - Strasznie dusi i śmierdzi, taki jest toksyczny - opowiada z przejęciem pani Maria.
(fot. R. Banaszek)

Męczą się z nią każdej zimy od kilkudziesięciu lat, jak się tutaj sprowadzili. Wychodzi w rogach ścian pomieszczeń od sufitu do samej posadzki, "zjada" drewniane podłogi, stanowi duże zagrożenie dla zdrowia dzieci. Mowa o grzybicy, która nie daje spokojnie żyć dwóm rodzinom z Konieczna, mieszkającym w budynku komunalnym, będącym własnością Urzędu Gminy we Włoszczowie.

Pani Bełtowska pokazuje zaświadczenie lekarskie, wystawione przez pediatrę Dariusza Młodawskiego z Zespołu Opieki Zdrowotnej we Włoszczowie, z którego
Pani Bełtowska pokazuje zaświadczenie lekarskie, wystawione przez pediatrę Dariusza Młodawskiego z Zespołu Opieki Zdrowotnej we Włoszczowie, z którego jasno wynika, że przyczyną alergii dróg oddechowych córki Pauliny może być grzybica ścian w mieszkaniu. R. Banaszek

Pani Bełtowska pokazuje zaświadczenie lekarskie, wystawione przez pediatrę Dariusza Młodawskiego z Zespołu Opieki Zdrowotnej we Włoszczowie, z którego jasno wynika, że przyczyną alergii dróg oddechowych córki Pauliny może być grzybica ścian w mieszkaniu.
(fot. R. Banaszek)

Gmina obiecywała remont, ale najważniejszych prac nigdy nie przeprowadziła, bo nie było na to pieniędzy. Lokatorzy chcieli wykupić na własność wynajmowane mieszkanie, żeby je samemu wyremontować, ale Urząd nie chciał sprzedać. Prosili trzech burmistrzów, którzy kolejno po sobie następowali i żaden im nie pomógł. Z ohydnym grzybem lokatorzy muszą żyć każdej zimy. I tak od kilkudziesięciu lat...

Państwo Maria i Marek Bełtowscy mieszkają w Koniecznie w ponad czterdziestoletnim budynku komunalnym numer 166, będącym własnością gminy Włoszczowa. Do pomieszczeń po byłej "agronomówce" sprowadzili się dwadzieścia lat temu. Od 1986 roku wynajmowali od gminy mieszkanie o powierzchni 54 metrów kwadratowych. Problemy z wilgocią i grzybicą na ścianach, głównie w okresie zimowym, pojawiły się od samego początku użytkowania mieszkania. Lokatorzy nie mogli przeprowadzić większego remontu na własną rękę, bo pomieszczenia nie były ich własnością.

Chcieli kupić, gmina nie chciała sprzedać

W lutym 1995 roku zwrócili się do Urzędu Gminy z prośbą o umożliwienie im wykupu mieszkania znajdującego się na pierwszym i zarazem ostatnim piętrze budynku. Pisali m.in., że pokrycie stanowi stropodach, który nie jest odpowiednio wykonany, przylega on bezpośrednio do sufitu, nie ma żadnej izolacji i ocieplenia, w związku z tym w mieszkaniu panują złe warunki.

- Zimą jest bardzo zimno, przemarzają ściany i strop, na którym widoczne są wszystkie belki, w rogach ścian od sufitu do podłogi we wszystkich pomieszczeniach powstały grzyby, które zwalczamy bez żadnego skutku, gniją też podłogi. Ma to niekorzystny wpływ na nasze zdrowie, tym bardziej małego dziecka, które często choruje. Aby temu zapobiec, musimy odnawiać ściany dwa razy w roku, co i tak mało pomaga. Ściany zewnętrzne wymagają ocieplenia, gdyż inaczej dalsza walka z grzybem prowadzi donikąd - opisywali fatalny wygląd swojego mieszkania.

Zdaniem Marka Bełtowskiego, natychmiastowego remontu wymaga stropodach, który należy ocieplić oraz założyć na nim instalację odgromową. Twierdził, że jego łazienka nie ma żadnej instalacji wentylacyjnej, w związku z czym grzyb wychodzi na całej ścianie, mając idealne warunki do rozwoju. Podobna sytuacja była w kuchni, gdzie podczas gotowania ze ścian dosłownie lała się woda. Dodatkowo okna były przegnite i nieszczelne.

Bełtowscy jedyny ratunek dla wynajmowanego od gminy mieszania widzieli w jego wykupieniu na własność. - Będąc właścicielem - uważał Marek Bełtowski - mógłbym w miarę możliwości sam remontować i polepszać warunki mieszkaniowe poprzez ocieplenie ścian styropianem, wymianę okien, założenie centralnego ogrzewania i wykonanie odpowiedniej wentylacji. Gdy tego wszystkiego się nie będzie wykonywać, budynek będzie powoli niszczał. Ówczesny przewodniczący Zarządu Miejskiego Paweł Ameryk poinformował Bełtowskich, że Rada Miejska nie wyraziła zgody na sprzedaż tego lokalu.

Dzieci chorują przez grzyba

Bełtowscy nie dawali za wygraną. Co roku ponawiali pisma do Urzędu Miasta i Gminy we Włoszczowie, żeby odsprzedano im mieszkanie lub zajęto się jego remontem. Za każdym razem spotykali się z odmowną. W 2001 roku sfrustrowana brakiem zainteresowania urzędników Maria Bełtowska zwróciła się do gminy o powołanie komisji, której członkowie zobaczą na własne oczy, w jakich warunkach zmuszeni są mieszkać Bełtowscy.

- Corocznie wiosną usuwamy grzyb przez wykuwanie w tym miejscu tynku i stosowanie środków przeciwgrzybowych i ponownie malujemy. Są to dla nas dodatkowe koszty. Największym jednak problemem są częste, nawracające choroby dzieci, do których przyczynia się grzyb w mieszkaniu. Nie możemy sobie poradzić, by go skutecznie usunąć, nawet zainstalowanie przez nas centralnego ogrzewania niewiele pomogło, gdyż zewnętrzne ściany i sufit są bardzo zimne, a przez to mokre. Grzyb wychodzący na ścianach strasznie dusi i śmierdzi, taki jest toksyczny - opowiada z obrzydzeniem gospodyni mieszkania Maria Bełtowska.

Najważniejsze było zadbanie o zdrowie dzieci, które, niestety, chorowały na skutek obecności grzybicy w mieszkaniu. W zaświadczeniu lekarskim, które wystawił pediatra i epidemiolog Dariusz Młodawski z Zespołu Opieki Zdrowotnej we Włoszczowie dla siedmioletniej wówczas Pauliny Beltowskiej, lekarz stwierdził, że prawdopodobną przyczyną alergii dróg oddechowych u dziewczynki mogła być grzybica ścian w mieszkaniu.

- Stanowi ona duże niebezpieczeństwo dla małego dziecka, grożąc w przyszłości alergią, a nawet astmą oskrzelową. Ciągłe inhalacje grzybem mogą powodować u dzieci nawet przewlekłą alergię. Dlatego zawsze, przy objawach alergii dróg oddechowych, pytam, jakie są warunki mieszkaniowe, czy jest wilgoć w domu. U państwa Bełtowskich rzeczywiście byłem w mieszkaniu i widziałem tego grzyba - twierdzi pediatra Dariusz Młodawski.

Obecnie Paulina ma 15 lat, a jej młodsza siostra Sylwia - dziewięć. Jak mówi ich mama, choroba spowodowana grzybem wcale nie ustąpiła. - Córki non stop chorują, głównie zimą. Kaszlą po nocach, mają katar na tle alergicznym - żali się pani Maria.

Oględziny w mieszkaniu

Komisja gminna, o którą prosili Bełtowscy, w lutym 2001 roku przyjechała na wizję lokalną, żeby sprawdzić warunki, w jakich mieszkają lokatorzy w Koniecznie. W protokole kontroli stwierdzono, że mimo poprawienia przez najemcę ogrzewania lokalu, w dalszym ciągu przemarzają ściany, co można zlikwidować jedynie poprzez ocieplenie ścian zewnętrznych budynku. Drugie i ostatnie oględziny odbyły się 21 marca 2005 roku. Komisja zaleciła wówczas ocieplić zarówno dach budynku, jak i ściany zewnętrzne oraz wymienić okna w budynku. Przewidywany koszt tych remontów obliczono na 100 tysięcy złotych.

Na początku rządów burmistrza Józefa Grabalskiego powiało optymistycznymi wieściami. Bełtowscy dostali od burmistrza zapewnienie, że są pieniądze na remont budynku w Koniecznie w wysokości 2300 złotych. Za te pieniądze miały być otynkowane kominy i naprawione pokrycie dachowe. Burmistrz Grabalski zadeklarował na piśmie, że będzie czynił starania w pozyskaniu pieniędzy na remont elewacji budynku. - W ciągu dwudziestu ostatnich lat, jak tutaj mieszkamy, Urząd Gminy wymienił tylko drzwi wejściowe i załatał papą większe dziury w dachu - kiwa z niedowierzaniem głową Marek Bełtowski.

Burmistrz obiecał remont...

W ostatnim piśmie do Bełtowskich, które przyszło im z Urzędu Gminy w lipcu 2005 roku, burmistrz Jozef Grabalski zapewnił lokatorów, że kapitalny remont budynku jest za drogi, żeby go w całości przeprowadzić (w grę miałoby wchodzić wspomniane już 100 tysięcy złotych). - Prace będą więc wykonywane etapami w poszczególnych latach. W 2006 roku przewidziany jest kapitalny remont dachu - obiecał im burmistrz Grabalski. Zapewnił również, że w razie potrzeby, drobne naprawy będą rozwiązywane na bieżąco przez zarządcę budynku, czyli Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej we Włoszczowie.

- Skoro burmistrz obiecał nam generalny remont dachu, poszedłem ostatnio do gminy zapytać, czy nic się w tej sprawie nie zmieniło - opowiada pan Marek. - Okazało się, że z remontu nic nie będzie, bo na wszystkie budynki, będące własnością gminy, przeznaczają w tym roku tylko... 15 tysięcy złotych. To zdecydowanie za mało, żeby cokolwiek zrobić - rozkłada ręce zawiedziony mieszkaniec Konieczna.

Zapytany o tegoroczne nakłady na budynki komunalne gminy Michał Ślezak, inspektor do spraw mienia i gospodarki lokalami w Wydziale Planowania Przestrzennego i Gospodarki Nieruchomościami, odpowiada, że pieniądze na ten cel, owszem są, i jest to kwota 80 tysięcy złotych podzielona na... wszystkie 23 budynki należące do gminy Włoszczowa (łącznie z lokalami we Wspólnotach Mieszkaniowych). To kropla w morzu potrzeb, zważywszy na fakt, że sam kapitalny remont piętrowego budynku w Koniecznie to kwota 100 tysięcy złotych.

Sprzedajcie albo remontujcie!

- Nie licząc na pomoc ze strony gminy, własnym kosztem wybudowaliśmy piece, założyliśmy centralne ogrzewanie oraz wentylację w kuchni i łazience. Wymieniliśmy całą instalację wodną. Kosztowało nas to sporo pieniędzy, ale nie było innego wyjścia - opowiadają Bełtowscy. - Niech nam sprzedadzą mieszkanie albo remontują cały budynek! - stawiają sprawę jasno, żądając od gminy zajęcia konkretnego stanowiska.

W jeszcze gorszej sytuacji znajdują się mieszkający na parterze Borowieccy. Pani Elżbieta opowiada, że musi malować mieszkanie co dwa tygodnie, bo nie idzie wytrzymać w domu. Przez grzybicę zgniły podłogi w pokojach. Pod wykładziną w wielu miejscach drewniane deski się zapadły. Trzeba było przybijać płyty, żeby jakoś chodzić po mieszkaniu. - Tak nie można żyć! - żalą się Borowieccy, oprowadzając nas po zgniłej podłodze.

Nie sprzedadzą, ale będą remontować

Zastępujący burmistrza Stanisław Klapa twierdzi, że zgodnie z ustawą Rady Miejskiej z 18 lutego 2005 roku w sprawie określenia zasad sprzedaży lokali mieszkalnych w budynkach wielomieszkaniowych stanowiących własność gminy Włoszczowa, wyłączono ze sprzedaży lokale po byłych "agronomówkach", w tym między innymi w Koniecznie.

- Jeśli chodzi o przeprowadzenie remontu, to w tym roku jest przewidziane 15 tysięcy złotych na drobne remonty w budynkach komunalnych, na przykład wymiana okien, docieplenie stropów. Zakres robót będzie ustalony dopiero po szczegółowym przeglądzie wszystkich lokali - informuje Stanisław Klapa.

Przewodniczący Rady Miejskiej Tadeusz Burdziński mówi, że o grzybie w Koniecznie nic nie słyszał. - Do mnie nie dotarło żadne pismo w tej sprawie - twierdzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie