- Zanim rozpocząłem budowę domu zatrudniłem geodetę, aby wytyczył granice mojej działki. Geodeta poinformował mnie, że dokonanie pomiaru z użyciem systemu GPS nie jest w tym miejscu możliwe. W związku z tym, bazując na mapach z Urzędu Gminy Bieliny, które są identyczne, jak te w Starostwie Powiatowym, wyznaczył on punkty graniczne, które objęły także część pobliskiego lasu. Na tym etapie żaden z właścicieli sąsiednich działek nie zgłaszał żadnych obiekcji. W miarę postępu prac postanowiłem wyciąć kilka drzew rosnących na moim terenie, a w tym celu udałem się po zgodę do leśniczego, który odpowiada za ten obszar. Otrzymałem stosowne pozwolenie, a drzewa zostały wycięte - opowiada Grzegorz Agatowski.
Po usunięciu drzew, właścicielka działki sąsiadującej z posesją interweniującego czytelnika poinformowała go, iż są one jej własnością, ponieważ rosły na jej gruncie. Oskarżyła Grzegorza Agatowskiego o kradzież drewna, a sprawa trafiła do sądu. Podczas jednej z serii rozpraw sąsiadka poparła swoje roszczenia decyzją sądu z roku 1980. Zgodnie z dokumentem, linia wyznaczająca jeden z boków działki w miejscu przecięcia z linią lasu... skręca. Co więcej, granica nie obejmuje wyciętych drzew.
- Dokumenty przedstawione przez moją sąsiadkę po raz pierwszy zobaczyłem w sądzie. Moja działka została kupiona w roku 1974, a o decyzji wydanej 6 lat później nie miałem pojęcia. Po rozprawie ponownie sprawdziłem mapy w Urzędzie Gminy - decyzja z 1980 roku nie została w nich uwzględniona. Dowiedziałem się również, że w Starostwie znajdują się identyczne mapy, dlatego sądzę, że wyrok z 1980 roku po prostu nie został wykonany - mówi Grzegorz Agatowski.
Chcąc uzyskać więcej informacji na temat uzyskanego przez naszego czytelnika pozwolenia na wycięcie drzew skontaktowaliśmy się z leśniczym, Dariuszem Cieślikiem, który zajmuje się podobnymi sprawami na terenie gminy Bieliny.
- Udzieliliśmy Grzegorzowi Agatowskiemu zgody na wycięcie drzew iglastych, których łączna powierzchnia to 1,72 metra sześciennego. Zezwolenie można uzyskać zgłaszając przeznaczone do wycięcia drzewa i poświadczając, że znajdują się one na należącym do nas terenie. Zgłoszenie jest przez nas rozpatrywane, ale nie pod kątem tego, czy drzewa rosną w granicach działki petenta, ponieważ nie jest to możliwe. Z tego względu wymagamy od właścicieli stosownych oświadczeń - wyjaśniał Dariusz Cieślik.
Poprosiliśmy o komentarz również wójta gminy Bieliny, Sławomira Kopacza, jednak poinformował nas on, że Gmina nie jest bezpośrednio zaangażowana w sprawę.
Sprawa wycięcia drzew jest obecnie rozpatrywana przez Sąd Rejonowy w Kielcach. Sąsiadka zrezygnowała z ugody i odrzuciła możliwość przyjęcia pieniędzy za wycięte drzewa, którą zaoferował jej Grzegorz Agatowski. Jak mówi nasz czytelnik, w tym momencie nie wie, jak rozwiązać zaistniały problem.
- Nawet jeśli ta granica przebiega inaczej niż na mapach, jakie są dostępne w Urzędzie Gminy, trudno dostrzec tutaj moją złą wolę. Dopełniłem wszelkich formalności, a mimo tego zostałem narażony na ogromne koszty. Chciałbym po prostu znaleźć najlepsze wyjście z sytuacji i zakończyć sądowe spory - podsumowuje Grzegorz Agatowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?