Igrzyska Polonijne. Wspaniała atmosfera na turnieju badmintona (zdjęcia)

[galeria_glowna]
Zawody z badmintonie są jedną z dyscyplin XVI Światowych Letnich Igrzysk Polonijnych. Rozgrywane są na siedmiu kortach w hali przy ulicy Krakowskiej. Wczoraj był pierwszy dzień rozgrywek w badmintona.
W niedzielę odbywały się tam mecze pierwszej rundy. - Gramy do środy, kiedy to poznamy wszystkich zwycięzców - mówi Zbigniew Wojciechowski, prezes Świętokrzyskiego Związku Badmintona. Poziom zawodów jest bardzo zróżnicowany. - Niektóre pojedynki są bardzo ciekawe - mówi Zbigniew Wojciechowski. Wynik sportowy nie jest jednak rzeczą najważniejszą. Na trybunach hali przy ulicy Krakowskiej nie było widać sportowej zaciekłości. Były za to luźne rozmowy pomiędzy uczestnikami.
Jednym z badmintonistów jest Konrad Matyskiewicz, który od 25 lat mieszka w Hamburgu. Pochodzi z Gdańska, ale jego tato mieszkał w regionie świętokrzyskim. Konrad Matyskiewicz jest kierowcą komunikacji miejskiej w 1,6 milionowym Hamburgu. - Polonia w tym mieście jest bardzo liczna. Jest nas sto tysięcy i tylko mniejszość turecka jest większa - mówi. Na kieleckie igrzyska przyjechała z Hamburga dwunastoosobowa grupa. Pojawi się na zawodach w badmintonie, pływaniu i tenisie ziemnym. - Mamy u siebie drużynę Polonia Hamburg. Sekcja piłkarska awansowała nawet do pierwszej rundy Pucharu Niemiec. - Mogliśmy nawet trafić na Borussię Dortmund - śmieje się pan Konrad.

W hali spotkaliśmy też dwójkę Rosjan polskiego pochodzenia: Natalię Sawejewą i jej syna Andrieja. Przyjechali do Kielc z miasta Wody Mineralne na dalekim Kaukazie. Przed laty trafiła tam prababcia Natalii Sawiejewej. - Bardzo podoba się nam w Kielcach, rozpoczęcie na Kadzielni było wspaniałe - mówi Rosjanka.

W turnieju badmintona udział też bierze mieszkaniec Wiednia Daniel Jan Ziółkowski. - Urodziłem się i wychowałem w Wiedniu, ale moi rodzice pochodzą spod Tarnowa. Przyjeżdżam tam co dwa miesiące - mówi Daniel Jan Ziółkowski. W Wiedniu mieszka około 60 tysięcy osób polskiego pochodzenia, działa klub Polonia Wiedeń. - Mamy kontakt z polską kulturą, niedawno był u nas zespół T. Love, także Perfect. Mamy polskie seanse filmowe, przyjeżdżają kabarety - mówi Daniel Jan Ziółkowski.
Spora polska kolonia jest też w Sofii, stolicy Bułgarii. Stamtąd do Kielc przyjechała Urszula Bogdanowa, która znalazła męża w Bułgarii i tam zamieszkała. - Jesteśmy przyzwyczajeni do wysokich temperatur, ale upały jakie nas zastały w Kielcach są naprawdę duże - mówi Urszula Bogdanowa. Do Kielc przyjechała z kilkuoosobową grupą Klubu Olimpijczyka z Sofii. Oprócz badmintona, Bułgarzy startują także w pływaniu, kolarstwie i bilardzie.

Dość blisko do Kielc miała Gabriela Niedoba z czeskiego Jabłonkowa, leżącego niedaleko Cieszyna. - To region, gdzie miesza się kultura czeska z polską i słowacką. Zresztą w mojej okolicy łączą się granice tych trzech państw - mówi Gabriela Niedoba. To jej siódme igrzyska, ma już w swojej kolekcji kilka medali w lekkiej atletyce i badmintonie.

Z litewskich Soleczników, gdzie przebywał Adam Mickiewicz, przyjechali Artur Jasiukiewicz i Roman Grudinskij. - 80 procent mieszkańców Soleczników to Polacy, działa tam klub Sokół - mówią. W Kielcach grają w badmintona, ale najbardziej popularnym sportem na Litwie jest koszykówka.
W turnieju badmintona występuje też duet Marek Świerczewski i Wiktoria Stando, mieszkający w Wiedniu. Pierwszy jest synem znanego piłkarza Marka Świerczewskiego, sześciokrotnego reprezentanta Polski. - Do Kielc przyjeżdżałem też na mecze mojego wujka Piotra, który grał w "Koronie". Teraz kibicujemy Maćkowi Korzymowi, który pochodzi z Nowego Sącza - mówi Marek Świerczewski. Z kolei Wiktoria, oprócz badmintona, jest pasjonatką tenisa ziemnego. Obydwoje świetnie czują się w Kielcach.