Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iron Camp w Podolu koło Opatowa. Był Adolf Kudliński, wykłady o survivalu i pokazy łucznicze [ZDJĘCIA]

Michał Kolera
Michał Kolera
Mówi Grzegorz Wrzesień, organizatorW Podolu obok Opatowa odbywa się Iron Camp, wydarzenie, na które przyjechali ludzie z całej Polski - miłośnicy survivalu, wędkarstwa i tak zwani preppersi, to znaczy osoby przygotowujące się na przetrwanie w najtrudniejszych warunkach.- Iron Camp to inicjatywa, która ma na celu wzbudzić zainteresowanie survivalem i prepperingiem. Chodzi o to, by nauczyć się nie tylko sztuki przetrwania, ale także czynności takich, jak wekowanie słoików, marynowanie mięsa, hodowla zwierząt domowych. To wszystko pomaga przetrwać w trudnych sytuacjach - mówił Grzegorz Wrzesień, jeden z organizatorów wydarzenia, prezes koła numer 23 Polskiego Związku Wędkarskiego w Opatowie.Na początku wykład o jedzeniu płazów i gadów oraz niekonwencjonalnych sposobach łowienia ryb wygłosił Łukasz Tulej, prowadzący jedną ze szkół survivalowych w Warszawie. Wszyscy dowiedzieli się, jak przy pomocy zwykłego sznurka złowić rybę na śniadanie.- Można to robić nawet gołymi rękoma - przekonywał Łukasz. Swoje wystąpienie poparł licznymi przykładami ze swoich wypraw, między innymi do Amazonii i Mongolii. Gościem honorowym był Adolf Kudliński, znany w całej Polsce preppers z Orzechówki w gminie Bodzentyn. Opowiadał o zagrożeniach współczesnej cywilizacji i o tym, jak przetrwać w warunkach nadzwyczajnych.- Mam słoiki z mięsem z 1993 roku. Mimo prawie 30 lat nadają się do jedzenia. Kiedyś przyjechała do mnie ekipa filmowa. Chciałem ich tym poczęstować, ale przestraszyli się słoika. W latach 50. przygotowywanie w ten sposób mięsa było powszechnie znaną umiejętnością. Jednak wraz z pojawieniem się lodówek, zanikło - mówił Adolf Kudliński. Zaapelował o czujność w obliczu przyszłych katastrof, jakie mogą nadejść.  - Budujcie magazyny żywności i leków. Wkrótce będą nam potrzebne. Budujcie bunkry i ukrycia. Uczcie swoje dzieci jak przetrwać, jeśli weźmiecie 10 procent tego, co wam mówi dziadek Kudlinski, kiedyś wam się to przyda. Byłem we Wrocławiu w 1997 roku podczas „Powodzi Stulecia” i widziałem jak to wygląda, jacy są ludzie. Za butelkę wody brano po 25 złotych. Jak zamkną nam supermarkety to co będziemy jeść? Trawę? - pytał.  - Jedzmy jajka, smalec, słoninę i masło. To jest zdrowe jedzenie, bez trucizn. Nie jakaś szyneczka. Mam 70 lat i raz byłem w szpitalu na szyciu palca. Nigdy nie byłem chory. Kupujecie szyneczkę w folii na której jest napisane, że zawartość  jest z beczki. Ona tak widziała beczkę, jak ja ufoludki - grzmiał Kudliński. Według niego, ważne jest także posiadanie broni.  - Uczcie się jej obsługi i pozyskujcie ją. Nawet, jak będziecie mieli żywność, to bez broni ktoś do was przyjdzie i was złupi. Są legalne sposoby pozyskiwania broni. Obronność jest rzeczą obywateli, waszą. Każda gospodyni powinna mieć w domu dubeltówkę. Przygotowujcie się i pozyskujcie broń bo czas próby jest bliski - dodawał. Dla uczestników wystąpił także Stanisław Kędzia, specjalista w dziedzinie survivalu, który opowiedział o metodach rozpalania ognia. Demonstrował, jak robić to z użyciem, huby, trawy, sęka nasączonego żywica, grzyba czagi, noża, krzemienia.- W survivalu trzeba rozpalić ogień tu i teraz, bo jak nie rozpalimy, to nam będą palić 1 listopada. Nasza cywilizacja się zmieniła. Neandertalczyk, gdyby wszedł do naszej kuchni, umarłby z głodu. I vice versa. My, komputerowcy od x-boxa, też umarlibyśmy u neandertalczyka - przekonywał.  Byli także Odkrywcy Natury, Szkoła Kadetów, Bractwo łucznicze Pokłosie i wiele innych atrakcji. ZOBACZ TEŻ: Iron Camp. Obóz przetrwania w Podolu - program
Mówi Grzegorz Wrzesień, organizatorW Podolu obok Opatowa odbywa się Iron Camp, wydarzenie, na które przyjechali ludzie z całej Polski - miłośnicy survivalu, wędkarstwa i tak zwani preppersi, to znaczy osoby przygotowujące się na przetrwanie w najtrudniejszych warunkach.- Iron Camp to inicjatywa, która ma na celu wzbudzić zainteresowanie survivalem i prepperingiem. Chodzi o to, by nauczyć się nie tylko sztuki przetrwania, ale także czynności takich, jak wekowanie słoików, marynowanie mięsa, hodowla zwierząt domowych. To wszystko pomaga przetrwać w trudnych sytuacjach - mówił Grzegorz Wrzesień, jeden z organizatorów wydarzenia, prezes koła numer 23 Polskiego Związku Wędkarskiego w Opatowie.Na początku wykład o jedzeniu płazów i gadów oraz niekonwencjonalnych sposobach łowienia ryb wygłosił Łukasz Tulej, prowadzący jedną ze szkół survivalowych w Warszawie. Wszyscy dowiedzieli się, jak przy pomocy zwykłego sznurka złowić rybę na śniadanie.- Można to robić nawet gołymi rękoma - przekonywał Łukasz. Swoje wystąpienie poparł licznymi przykładami ze swoich wypraw, między innymi do Amazonii i Mongolii. Gościem honorowym był Adolf Kudliński, znany w całej Polsce preppers z Orzechówki w gminie Bodzentyn. Opowiadał o zagrożeniach współczesnej cywilizacji i o tym, jak przetrwać w warunkach nadzwyczajnych.- Mam słoiki z mięsem z 1993 roku. Mimo prawie 30 lat nadają się do jedzenia. Kiedyś przyjechała do mnie ekipa filmowa. Chciałem ich tym poczęstować, ale przestraszyli się słoika. W latach 50. przygotowywanie w ten sposób mięsa było powszechnie znaną umiejętnością. Jednak wraz z pojawieniem się lodówek, zanikło - mówił Adolf Kudliński. Zaapelował o czujność w obliczu przyszłych katastrof, jakie mogą nadejść. - Budujcie magazyny żywności i leków. Wkrótce będą nam potrzebne. Budujcie bunkry i ukrycia. Uczcie swoje dzieci jak przetrwać, jeśli weźmiecie 10 procent tego, co wam mówi dziadek Kudlinski, kiedyś wam się to przyda. Byłem we Wrocławiu w 1997 roku podczas „Powodzi Stulecia” i widziałem jak to wygląda, jacy są ludzie. Za butelkę wody brano po 25 złotych. Jak zamkną nam supermarkety to co będziemy jeść? Trawę? - pytał. - Jedzmy jajka, smalec, słoninę i masło. To jest zdrowe jedzenie, bez trucizn. Nie jakaś szyneczka. Mam 70 lat i raz byłem w szpitalu na szyciu palca. Nigdy nie byłem chory. Kupujecie szyneczkę w folii na której jest napisane, że zawartość jest z beczki. Ona tak widziała beczkę, jak ja ufoludki - grzmiał Kudliński. Według niego, ważne jest także posiadanie broni. - Uczcie się jej obsługi i pozyskujcie ją. Nawet, jak będziecie mieli żywność, to bez broni ktoś do was przyjdzie i was złupi. Są legalne sposoby pozyskiwania broni. Obronność jest rzeczą obywateli, waszą. Każda gospodyni powinna mieć w domu dubeltówkę. Przygotowujcie się i pozyskujcie broń bo czas próby jest bliski - dodawał. Dla uczestników wystąpił także Stanisław Kędzia, specjalista w dziedzinie survivalu, który opowiedział o metodach rozpalania ognia. Demonstrował, jak robić to z użyciem, huby, trawy, sęka nasączonego żywica, grzyba czagi, noża, krzemienia.- W survivalu trzeba rozpalić ogień tu i teraz, bo jak nie rozpalimy, to nam będą palić 1 listopada. Nasza cywilizacja się zmieniła. Neandertalczyk, gdyby wszedł do naszej kuchni, umarłby z głodu. I vice versa. My, komputerowcy od x-boxa, też umarlibyśmy u neandertalczyka - przekonywał. Byli także Odkrywcy Natury, Szkoła Kadetów, Bractwo łucznicze Pokłosie i wiele innych atrakcji. ZOBACZ TEŻ: Iron Camp. Obóz przetrwania w Podolu - program Michał Kolera
od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie