Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Łabudzki, lekarz z Sandomierza, zaliczył kolejny morderczy bieg i… uratował życie rywalowi

Małgorzata PŁAZA [email protected]
Jacek Łabudzki po ukończeniu biegu z kolegą Wojciechem Kasińskim z Pszczyny, również lekarzem.
Jacek Łabudzki po ukończeniu biegu z kolegą Wojciechem Kasińskim z Pszczyny, również lekarzem. Archiwum
Jacek Łabudzki, lekarz z Sandomierza pokonał 100 kilometrów w górach w Tajlandii, a teraz przygotowuje się do najtrudniejszego biegu na świecie

Jacek Łabudzki, lekarz ultramaratończyk z Sandomierza zaliczył bardzo trudny bieg - na 100 kilometrów w górach w Tajlandii. W czasie startu uratował życie jednemu z uczestników. Sportowiec odlicza już dni do udziału w najtrudniejszym ze swoich dotychczasowych biegów, uchodzącym za najbardziej morderczy ultramaraton na świecie - w Dolinie Śmierci w Kalifornii.

The North Face 100 Thailand jest to jeden z biegów w cyklu ultramaratonów organizowanych w strefie Azji i Pacyfiku przez firmę North Face. Pozostałe odbywają się w Hong Kongu, na Tajwanie, Filipinach i w Australii. - Był to start niezwykle trudny ze względu na ekstremalne warunki - temperaturę powietrza i wilgotność. Temperatura dochodziła do 35 stopni Celsjusza. W kotłach górskich trawa sama się paliła. Między godziną 11 a 16 praktycznie nie dało się biec - opowiada Jacek Łabudzki.

WYNIK NIE BYŁ NAJWAŻNIEJSZY

Start był o godzinie piątej rano. Wtedy temperatura była znośna. Dlatego, jak relacjonuje sandomierzanin, to, co udało się przebiec do 11, stanowiło o sukcesie. Zawodnicy mieli do pokonania dwa okrążenia po 50 kilometrów. Druga połowa biegu odbywała się już w potwornym upale. - Mam satysfakcję, że w trakcie biegu udzieliłem pomocy Amerykaninowi, który dostał udaru słonecznego, stracił przytomność. Spotkałem go mniej więcej na 70 kilometrze. Opiekowałem się nim do czasu przyjazdu karetki, co trwało około 45 minut. Odpuściłem walkę o czas i miejsce na mecie. Postanowiłem wypełnić przysięgę Hipokratesa - wspomina uczestnik.
W biegu startowało 120 osób. Ukończyło go 49. - Udało mi się skończyć bieg na 21. miejscu. Około 15 zawodników wyprzedziło mnie w czasie, gdy udzielałem pomocy - podkreśla mieszkaniec Sandomierza.

Pokonanie 100 kilometrów w morderczym upale zajęło Jackowi Łabudzkiemu 15 godzin. Drugie miejsce wywalczył Kamil Leśniak z Ostrowca Świętokrzyskiego, student Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, wyprzedził go tylko Australijczyk.
Jacek Łabudzki zalicza bieg w Tajlandii do pięciu najtrudniejszych w swojej dotychczasowej karierze, nie ze względu na dystans, pokonywał już dłuższe trasy, ale z uwagi na ekstremalne warunki termiczne.

CEL: BIEG W DOLINIE ŚMIERCI

Najważniejszy start w tym roku jest przed sandomierzaninem, to Badwater Ultramarathon w Stanach Zjednoczonych, w Dolinie Śmierci w Kalifornii. - Akurat, gdy byłem w Tajlandii, przyszła wiadomość, że zostałem zakwalifikowany do udziału w biegu. Takie zaproszenie otrzymało tylko 45 osób z całego świata - zaznacza Jacek Łabudzki.

Badwater to bieg, który Amerykanie uważają za najtrudniejszy na świecie. Mówi się, że to bieg przez piekło na Ziemi. Trasa licząca 217 kilometrów (135 mil) prowadzi od Badwater - niewielkiego słonego jeziora w Dolinie Śmierci, które jest najniżej położonym miejscem w Ameryce Północnej (86 metrów poniżej poziomu morza) w stronę Mount Whitney, najwyższego punktu w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych. Bieg, cały czas pod górę, kończy się na wysokości około 2400 metrów .

W tym ultramaratonie uczestniczą najlepsi i najbardziej wytrwali biegacze na świecie. Zawodnicy biegną od 23 do nawet do 47 godzin bez przerwy w ekstremalnej temperaturze, przekraczającej czasami 55 stopni Celsjusza, w pełnym słońcu. - W tym roku zmodyfikowano trasę, wyprowadzono ją nieco poza Park Narodowy. Jednak aby nie było za łatwo, organizatorzy dołożyli przewyższeń - podkreśla Jacek Łabudzki.

Każdy uczestnik biegu ma obowiązek posiadania własnego samochodu bezpieczeństwa z trzema osobami - supporterami, których zadaniem będzie dbanie o zdrowie biegacza. - Najlepsi zawodnicy mają w samochodach "wanny" z lodem. W taki sposób się chłodzą i zdobywają dobre wyniki. Ja będę się chłodził mniejszymi porcjami lodu - zapowiada lekarz z Sandomierza.

AMBITNY PLAN

Jacek Łabudzki pobiegnie w Kalifornii razem ze swoim kolegą, partnerem z innych startów - Zbigniewem Malinowskim z Kołobrzegu. - Mam nadzieję, że tak jak udało nam się pokonać Spartathlon z Aten do Sparty, bieg dookoła Mont Blanc, Maraton Piasków na Saharze i La Ultra The High w Himalajach, zaliczymy i tę morderczą trasę - mówi lekarz z Sandomierza.
28. Badwater Ultramarathon odbędzie się w połowie lipca. Odpowiednie przygotowania są konieczne. - Trzeba będzie zwiększyć kilometraż i jak najwięcej biegać w wysokich temperaturach - podkreśla sandomierzanin.

Przed wyjazdem do Kalifornii, w ramach przygotowań, Jacka Łabudzkiego czeka jeden zagraniczny bieg - na początku kwietnia zamierza przebiec liczącą około 90 kilometrów trasę z Glasgow do Edynburga w Szkocji.

Co popycha go do takich startów, do ekstremalnego wysiłku? - Chęć poznania własnych możliwości, tego gdzie jest granica - odpowiada Jacek Łabudzki. - To na pewno również pasja sportowa. Jeśli uda się mi się przebiec Badwater Ultramarathon, będę jedynym, pierwszym Polakiem, który zaliczy wszystkie najbardziej ekstremalne biegi na świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie