Jak doszło do tragedii w Mesko w Skarżysku-Kamiennej? Znamy pierwsze ustalenia prokuratury

Przypomnijmy. Z przekazywanych na gorąco informacji wynikało, że około godziny 10 w poniedziałek, 10 czerwca w centrum paliw rakietowych zakładu zbrojeniowego w Skarżysku doszło do eksplozji i pożaru.

Informowaliśmy o tym na bieżąco:

We wtorek prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach uchylił rąbka tajemnicy.

„Zdarzenie miało miejsce podczas wykonywanych przez trzech pracowników czynności związanych z przemieszczaniem pojemników po paliwie rakietowym. Gdy doszło do wybuchu pożaru, na hali przebywali dwaj pracownicy w wieku 59 i 45 lat.”

- poinformował prokurator.

Starszy z mężczyzn zginął, młodszy z objawami podtrucia dymem trafił do szpitala. Zakładowa straż pożarna ugasiła ogień, bez wzywania na pomoc państwowych jednostek.

Czytaj także:

Śledczy zabezpieczyli monitoring, który może pomóc w odtworzeniu przebiegu wydarzeń. Przesłuchali już także kilku świadków, w tym 45-latka. Praca na miejscu tragedii nie jest prosta.

„Z uwagi na to, iż na miejscu zdarzenia istnieje potencjalnie zagrożenie wybuchem nowego pożaru, czynności oględzin samego miejsca są dziś prowadzone przy użyciu specjalistycznego robota ze skanerem. Po zakończeniu skanowania terenu zostaną usunięte z niego ewentualne materiały niebezpieczne i dalej oględziny będą prowadzone w klasyczny sposób”

– tłumaczył we wtorek w swym komunikacie prokurator Prokopowicz.

Na wtorkowy wieczór zaplanowana została sekcja zwłok 59-latka. Jak poinformowała prokuratura, prowadzone śledztwo dotyczy „wypadku przy pracy ze skutkiem śmiertelnym i nieumyślnego sprowadzenia pożaru”.