MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Jakie są moje marzenia? Mistrzostwo Polski, a później powalczyć z tymi najsilniejszymi w Europie"

Dorota KUŁAGA [email protected]
- Trzeba budować markę, dobrą markę, która jest związana integralnie z miastem. Chciałbym, żeby Korona była taką marką, jaką na świecie jest Barcelona - mówi prezydent Wojciech Lubawski.
- Trzeba budować markę, dobrą markę, która jest związana integralnie z miastem. Chciałbym, żeby Korona była taką marką, jaką na świecie jest Barcelona - mówi prezydent Wojciech Lubawski. fot. Kamil Markiewicz
Przedstawiamy drugą część wywiadu z Wojciechem Lubawskim. W pierwszej prezydent Kielc mówił o swoich zainteresowaniach sportem, a w szczególności piłką nożną, o tym, że jego ulubionym piłkarzem w Koronie jest Paweł Sobolewski, a Andrzej Niedzielan jest prezentem od Pana Boga.

Wojciech Lubawski

Wojciech Lubawski

Urodził się 22 kwietnia 1954 roku w Kielcach, ukończył Technikum Budowlane przy ulicy Zgody, naukę kontynuował na Politechnice Krakowskiej. Jest absolwentem Wydziału Budownictwa Lądowego. Ma żonę Małgorzatę i dwoje dzieci: syna Wojciecha (27 lat) oraz córkę Małgorzatę (23 lata). W 1999 roku został wojewodą świętokrzyskim. W wyniku zwycięstwa w drugiej turze wyborów samorządowych wybrano go w 2002 roku na prezydenta Kielc. W ostatnich wyborach samorządowych, obejmujących kadencję 2006-2010, zwyciężył w pierwszej turze uzyskując 47 tysięcy 325 głosów.

Dorota Kułaga: * Przejęcie klubu przez miasto to była odważna decyzja.
Wojciech Lubawski: - Jesteśmy pionierem w Polsce, nikt tego nie zrobił na taką skalę. Ale ja nie miałem wątpliwości - trzeba było ratować Koronę, która znalazła się nad przepaścią. Klub przejęliśmy za symboliczną złotówkę, ale wiadomo, że trzeba było w niego zainwestować. Oczywiście, nie powiedziałem, że zawsze będę właścicielem Korony, dlatego rozpocząłem proces poszukiwania współwłaściciela. Czy opłaca się finansowanie Korony? Wiele osób zadaje mi takie pytanie. Ja nie mam wątpliwości. Ilość reklam naszego miasta pokazanych przy okazji materiałów o Koronie jest bardzo duża. Gdybyśmy chcieli wykupić reklamy w telewizji, czy gazetach, to nie wiem, czy nie kosztowałoby nas to więcej. Jeżeli osiągniemy jeszcze wyższe cele, na przykład będziemy grali w europejskich pucharach, to reklama będzie miała jeszcze większy wydźwięk. Trzeba budować markę, dobrą markę, która jest związana integralnie z miastem. Chciałbym, żeby Korona była taką marką, jaką na świecie jest Barcelona.

* Ale ta dobra marka sporo kosztuje...
- My każdą złotówkę oglądamy ze wszystkich stron. Ale to nie my decydujemy, ile płaci się piłkarzom, tylko rynek. To jest oczywiste. Są tacy, którzy się mądrują, że trzeba było wcześniej sprzedać Koronę. A ja powtarzam, że musi być do tego odpowiedni moment. Przecież w zeszłym sezonie prawie cały czas byliśmy zagrożeni spadkiem. Nikt o zdrowych zmysłach nie kupi spadającej drużyny. Dopiero trzy ostatnie mecze spowodowały, że zakończyliśmy sezon na szóstym miejscu. Za to teraz, jeżeli dobrze pójdzie, możemy znaleźć dobrego, bogatego współwłaściciela. Na piłce również można zarabiać. Dzisiaj wartość drużyny oceniana przez niezależnych ekspertów wynosi 45-46 milionów złotych.

* Zdarzało się panu wejść do szatni Korony, żeby porozmawiać z zawodnikami, trenerami?
- Tak, ale rzadko. Ja przez całe życie zawodowe zarządzałem ludźmi, mogę powiedzieć, że się na tym się znam. Wiem, jak zarządzać zespołem. Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, to wchodzić w nie swoje kompetencje. Nie chcę sugerować, że jestem ważny, że rozdaję karty, wręcz przeciwnie. Wierzę, że dziś to wszystko jest uporządkowane. Trener wie, co do niego zależy, prezes też i właściciel też. Nie może być tak, że piłkarz przyjdzie do właściciela i zacznie namawiać do podejmowania jakichś decyzji. To jest chore. Obszar kompetencji jest bardzo ważny. A jeśli chodzi o wizytę w szatni, to chyba ta najtrudniejsza była wtedy, gdy z Włodkiem Gąsiorem, którego bardzo szanuję, ratowaliśmy zespół po degradacji. Rozmawiałem z każdym zawodnikiem. To były trudne rozmowy. Ja byłem potrzebny jako autorytet, żeby uwierzyli, że ten klub będzie stabilny, że warto zostać w Koronie i warto w niej grać. Przypominam sobie też tę ostatnią sytuację, gdy zmienił się prezes (Tomasz Chojnowski zastąpił Tadeusza Dudkę - przyp. red.). Spotkałem się z piłkarzami, żeby uświadomić im, że nic złego się nie dzieje, że to wszystko odbywa się w ramach pewnego porządku prawnego. Ale to nie jest ich kompetencja, czy powinniśmy zmienić prezesa, czy nie. To jest sprawa Rady Nadzorczej, właściciela. Wytłumaczyłem to i myślę, że zrozumieli.

* Ściągnięcie trenera Marcina Sasala również okazało się dobrą decyzją. Obecny sezon pokazuje, że do głosu dochodzą młodzi szkoleniowcy.
- Ja mam zaufanie do trenera Sasala i wierzę w jego warsztat szkoleniowy. To jest niezwykle pracowity i ambitny człowiek, ma ogromną wiedzę. Dzisiaj przyszedł czas na profesjonalizm. My - w porównaniu do kilku innych klubów - mamy minimalny poziom finansowania. Jeżeli w tamtym sezonie zajęliśmy szóste miejsce z 18 milionami budżetu, a Legia z ponad 50 milionami zajęła czwartą lokatę, to o czymś świadczy. Ale trener Sasal powiedział mi kiedyś, że to nie jest tylko kwestia pieniędzy. Gdyby one decydowały o sukcesie, to Kuwejt byłby mistrzem świata. A nie jest. To jest kwestia pewnych umiejętności, klimatu. Nasz klub jest poukładany. Docierają do mnie takie informacje z Polski, że przez piłkarzy stawiany jest za przykład. U nas nigdy nie zabrakło pieniędzy na wypłaty, wszystko jest płacone regularnie. Oczywiście, czasem trzeba podejmować trudne decyzje personalne, ktoś się musi pożegnać z posadą. Tak jest w życiu. Trzeba to robić.
* Jak na razie Korona bardzo dobrze radzi sobie w tym sezonie, po dziewięciu kolejkach jest wiceliderem ekstraklasy.
- I ja się bardzo z tego cieszę. Od początku wierzyłem w ten klub. W tej rundzie pokazujemy charakter i potencjał. Mądrość trenera Sasala polega na tym, że od razu określa sobie cel. Jak przyszedł, to powiedział, że musimy mieć bardzo silną obronę, bo najsłabszą formacją w Koronie według niego była defensywa. Dzisiaj defensywa spisuje się dużo lepiej. Hernani i Pavol Stano to jedna z lepszych par środkowych obrońców w ekstraklasie, na bokach są Kamil Kuzera, Jacek Markiewicz, doszedł Paweł Golański, który jak wróci do optymalnej dyspozycji, będzie wyróżniającym się zawodnikiem Korony. Jest jeszcze Nikola Mijailović, który teraz ma problemy zdrowotne, ale każdy wie, jak duży potencjał ma ten zawodnik.

* Jakie jest pana marzenie, związane z Koroną?
- Mistrzostwo Polski, to jest oczywiste, a później powalczyć z tymi najsilniejszymi w Europie. Ja zawsze wysoko mierzę, nie zadowala mnie minimalizm. Jak piłkarze spadli do pierwszej ligi, to byłem z nimi w Ameryce i dużo wtedy rozmawialiśmy. Mówiłem: nie myślcie, że mnie interesuje powrót do ekstraklasy. Mnie interesuje mistrzostwo Polski. Ludzie myśleli - oszalał facet. Teraz nie tak dużo nam do tego brakuje, możemy walczyć o najwyższe cele. Już o nie walczymy.

* Dziękuję za rozmowę.

Przeczytaj pierwszą część wywiadu: "Korona to dla mnie powód do dumy"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie