MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jednego dnia świat się zawalił

Przemysław CHECHELSKI
Przemysław CHECHELSKI
Jednego dnia świat się zawalił
Przemysław CHECHELSKI

(fot. Przemysław CHECHELSKI)

Dwóch mężczyzn zatrudnionych w pińczowskiej firmie zginęło w katastrofie, do której doszło na placu jednej z łódzkich budów. Runęła na nich 12-metrowej wysokości ściana.

Do tragedii doszło w sobotę między godziną 13 a 14 na terenie byłych zakładów poznańskich, gdzie obecnie powstaje największe w Łodzi centrum handlowo-rozrywkowe. Jednym z wykonawców tej inwestycji jest pińczowska firma BUD WOJ. Mężczyźni, którzy zginęli byli w niej zatrudnieni. Pracowali w wykopie przyległym do jednej ze starych hal. Jej remontem zajmowali się ludzie z innej firmy i w chwili tragedii nie było ich na budowie. Niewykluczone, że mogło do niej dojść przez zaniedbania sprzed dziesiątek lat, kiedy budowana była hala. W fundamentach ściany zamiast cegieł znaleziono gruz. Prokuratura bada również, czy konstrukcja była odpowiednio zabezpieczona. Jak udało nam się dowiedzieć, inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy i powiatowego nadzoru budowlanego mieli wczoraj wątpliwości, czy ściana była zabezpieczona od strony, gdzie pracowali w wykopie robotnicy.

W pińczowskiej firmie nikt nie chce komentować całego zdarzenia. Właściciela zastaliśmy w biurze, sekretarka jednak nas do niego nie wpuściła. - Prezes nie udziela w tej sprawie żadnych informacji. Ja również mam zakaz mówienia czegokolwiek - usłyszeliśmy.

Firma BUD WOJ jest w Pińczowie znana. Działa tu od wielu lat. Wieść o tragedii w Łodzi rozniosła się po mieście błyskawicznie. Nikt jednak nie zna szczegółów. - Wiem, że zginęło dwoje ludzi, ale nie wiem kto to był, gdzie mieszkali - tak najczęściej odpowiadają wszyscy.

Przypadkowo spotkany przez nas pracownik BUD WOJ był bardziej rozmowny. Nie chciał się jednak przedstawić. - Obydwaj pracowali w wykopie przyległym do ściany. Zakładali zbrojenia pod wylewki. Z tego, co słyszałem z opowiadań ktoś z przechodzących tam ludzi krzyknął, że wali się ściana. Obydwaj zdążyli wyskoczyć z wykopu, ale ściana ich przygniotła - relacjonuje mężczyzna. - Byli zarejestrowani. Jeśli chodzi o naszą firmę pod tym względem jest wszystko w porządku - dodaje

Jak udało nam się dowiedzieć, mężczyźni nie mieli żadnych szans na przeżycie. Przysypała ich najwyższa część ściany, która spadła z wysokości 12 metrów. W rejonie katastrowy w tym czasie znajdowało się siedem osób. Śmierć wisiała nad wszystkimi.

Ofiary to 29-letni Leszek B. i 34-letni Krzysztof F. Ucierpiał również 57-letni, kierownik budowy, który z obrażeniami nóg został odwieziony do szpitala. - Kierownik był nie od nas. Leszek to nasz stary pracownik, Krzysiek pracował od niedawna - wyjaśnia napotkany przez nas pracownik.

Młodszy mężczyzna mieszkał w Wierzbicy koło Kij. Starszy w oddalonym o kilka kilometrów Kliszowie.

- Jego żonie i dwójce małych dzieci wraz z jego śmiercią cały świat się zawalił - mówią mieszkańcy jego miejscowości. Są wstrząśnięci. Ożenił się w sąsiedniej miejscowości. Dostali mieszkanie w domu nauczyciela - mówią mężczyźni napotkani przez nas przy sklepie. - Cały czas pracował w delegacjach. W tej firmie chyba od niedawna. Stało się duże nieszczęście. To młodzi ludzie - mówią inni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie