Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jędrzejczak: Bo we mnie jest seks…

Kuba ZAJKOWSKI
Dotąd trudno było wyciągnąć ją na parkiet. Teraz choć jeszcze są kłopoty z obcasami w tańcu czuje się coraz pewniej.

Otylia Jędrzejczak, mistrzyni olimpijska i trzykrotka rekordzistka świata w pływaniu, na parkiecie nie czuje się tak pewnie jak w wodzie. Wstydzi się, nie radzi sobie z obcasami, nie wspominając o pokazywaniu kobiecych wdzięków. Czy mimo to wygra 10. edycję "Tańca z gwiazdami"?

- Co sprawia ci najwięcej problemów w tańcu?

- Strasznie się wstydzę! Gdy na sali treningowej pojawia się ktoś z kamerą, od razu drętwieją mi nogi, a mój wzrok błądzi gdzieś po suficie. Na szczęście mogę liczyć na mojego partnera tanecznego, który wyprasza kamerzystę, żebyśmy mogli dalej ćwiczyć. Mam nadzieję, że przestanę się tak stresować, bo to przeszkadza w tańcu.

- Skoro się wstydzisz, pewnie masz problemy ze zmysłowością w tańcu…

- Na razie, gdy mam pokazywać kobiece wdzięki, czerwienię się, ale liczę na to, że niedługo się przełamię. Seksapil tkwi w każdej z nas. Chcę go w sobie obudzić i pokazać podczas tańca. Dam radę! Mam jeszcze problemy z utrzymywaniem się na obcasach. Cały czas trochę się chwieję, co - oczywiście - przeszkadza w tańcu. Na co dzień, między innymi ze względu na wzrost, chodzę tylko na płaskiej podeszwie.

- Czy w ramach treningu przechadzasz się po domu na obcasach?

- Staram się to robić jak najczęściej, ale bolą mnie podbicia, więc ostatnio odłożyłam buty na obcasach na bok (śmiech).

- A jak dajesz sobie radę z utrzymywaniem wyprostowanej sylwetki w tańcu, czyli tak zwanej ramy, na którą narzeka większość uczestników programu?

- Z tym też nie jest najlepiej (śmiech). Podnoszę barki do góry, bo taki mam nawyk z pływania. Sławek cały czas powtarza, żebym je opuściła, ale na razie nie jestem w stanie się przestawić. Na naszych treningach jest przynajmniej wesoło. Dogadujemy się bardzo dobrze. Ja jestem spokojna, a on - ekspresyjny i wiecznie uśmiechnięty. Nawet gdy mam zły dzień i przychodzę na salę zrezygnowana, wystarczy, że na niego spojrzę, i od razu się rozpogadzam. Bardzo mi pomaga.

- W dodatku jest wysoki i przystojny…

- Nie da się tego ukryć (śmiech).

- Które treningi są bardziej forsowne: taneczne czy pływackie?

- Pływam od osiemnastu lat; basen jest moim przyjacielem. W wodzie czuję się świetnie! Wskakuję w jej otchłań, jestem sama, mogę się zrelaksować, uciec od problemów i zapomnieć o wszystkich stresach. Teraz, gdy mam treningi taneczne, pływanie sprawia mi jeszcze większą radość. Dobrze jest wskoczyć do wody po męczących zajęciach na sali. Nie zaprzyjaźniłam się jeszcze z parkietem, ale mam nadzieję, że niedługo to zrobię. Dzięki tańcowi poznaję lepiej własne ciało. To dodatkowe, nowe dla mnie, bodźce, które pomagają w pływaniu.

- Dlatego zgodziłaś się przyjąć zaproszenie do programu?

- Dostałam wcześniej dwie propozycje, ale musiałam je odrzucić. Po pierwsze, nie byłam przekonana, czy chcę wziąć udział w programie, a po drugie - akurat miałam dużo treningów pływackich i startowałam w zawodach. Teraz przyszedł czas, kiedy mogę wprowadzić nowe bodźce treningowe, więc - wspólnie z trenerem - stwierdziliśmy, że warto przyjąć zaproszenie. Udział w tym programie traktuję jak dobrą zabawę.

- Przecież ty masz rywalizację we krwi! Nie zamierzasz wygrać?

- Nie patrzę na to w ten sposób. Ścigam się na basenie, w programie nie chcę z nikim rywalizować. Zamierzam się dobrze bawić. Jeśli dojdę do finału i wygram, super. Jeśli nie, trudno. Po "Tańcu z gwiazdami" wrócę do swojego życia, pływania, treningów, zawodów, a gdy ktoś poprosi mnie na parkiet podczas corocznego Balu Mistrzów Sportu, nie będę musiała tłumaczyć, że nie potrafię tańczyć (śmiech).

- Nikomu nie udało się wyciągnąć cię na parkiet?

- Czasami się zgadzałam, ale zazwyczaj deptałam stopy moich partnerów tanecznych (śmiech).
- Czy udział w "Tańcu z gwiazdami" przeszkadza ci w treningach pływackich?
- Nie. Cały czas, jak zawsze, chodzę na basen i siłownię. Teraz doszedł do tego jeszcze taniec, ale staram się wszystko godzić. Dostosowuję godziny treningów pływackich do zajęć tanecznych.

- Jak wygląda twój rozkład dnia?

- O 6.30 idę na siłownię, potem dwie godziny pływam, około 12 jadę na salę, gdzie ćwiczę pięć godzin, i wracam na basen. Kończę trening w okolicach 20.

- Strasznie napięty plan! Musisz być bardzo zmęczona!

- Mimo że mam tyle zajęć, zostaje mi dużo energii. Wyznaczyłam sobie dwa cele - udział w programie i udowodnienie, że mogę dobrze pływać także pod okiem Roberta Białeckiego, mojego nowego trenera, który zastąpił Pawła Słonimskiego. To mnie napędza.

- Kiedy będziesz mogła udowodnić, że wciąż świetnie pływasz?

- Pracuję z Robertem półtora miesiąca, na razie się poznajemy. Już wprowadziliśmy dużo nowych bodźców, zmieniamy moją technikę pływania. Idziemy w jakość treningu, a nie liczbę kilometrów przepływanych na basenie. Pierwsze efekty naszej współpracy będzie można zobaczyć w zimie podczas halowych Mistrzostwa Polski na krótkim basenie. Z ostateczną oceną trzeba jednak poczekać do Mistrzostw Europy, które odbędą się w sierpniu 2010 roku. Potem liczę na udany start na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie 2012.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie