Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest pierwszy punkt, mogły być dwa. Vive Targi Kielce - Rhein-Neckar Loewen 23:23 (video, zdjęcia)

Paweł KOTWICA [email protected]
Ten karny mógł zadecydować o wygranej kielczan. Niestety, Rastko Stojkovicia przechytrzył bramkarz "Lwów”.
Ten karny mógł zadecydować o wygranej kielczan. Niestety, Rastko Stojkovicia przechytrzył bramkarz "Lwów”. fot. Sławomir Stachura
Piłkarze ręczni Vive Targi Kielce zremisowali z Rhein-Neckar Loewen 23:23. Mieli szansę na zwycięstwo, ale 4 sekundy przed końcem Rastko Stojković nie wykorzystał karnego.

[galeria_glowna]

Mówią trenerzy:

Mówią trenerzy:

Bogdan Wenta, trener Vive Targi Kielce:
- Przed meczem bylibyśmy zadowoleni z tego punktu, będziemy szukać swoich kolejnych szans. Można było wygrać, Rastko nie rzucił, chciał bardzo, nikt nie ma do niego pretensji. W ostatnich trzech tygodniach wykonaliśmy dużą robotę. Obydwa zespoły popełniły mnóstwo błędów i nie wykorzystały dużo sytuacji. Mieliśmy wcześniej okazję, żeby uregulować swoją przewagę na poziomie dwóch, trzech bramek. Dziękuję kibicom za wspaniałą oprawę.

Gudmundur Gudmundsson, trener Rhein Neckar Loewen: - Graliśmy dzisiaj dobrze, a mecz mógł się podobać kibicom. Musimy być zadowoleni z tego jednego punktu, bo zdarzyło nam się wiele technicznych błędów technicznych, przestrzeliliśmy za dużo szans. Jeśli chodzi o ostatnią akcję, to faul Karola Bieleckiego nie był jakiś brutalny, ale niestety regulamin jest taki, że otrzymał czerwoną kartkę.

Tak relacjonowaliśmy mecz Vive Targi Kielce - Rhein-Neckar Loewen na żywo

Piłkarze ręczni Vive Targi Kielce zremisowali z Rhein-Neckar Loewen 23:23. Mieli szansę na zwycięstwo, ale 4 sekundy przed końcem Rastko Stojković nie wykorzystał karnego.

- Rastko!!! Rastko!!! - skandowali chwilę po końcowej syrenie kieleccy kibice. Stojković mógł zostać bohaterem meczu i pierwszym poskramiaczem "Lwów". Nie został, bo cwańszy był bramkarz Rhein Neckar Loewen Henning Fritz, broniąc karnego wykonywanego przez Serba cztery sekundy przed końcem i ratując dla gości punkt.

Wściekły Stojković uciekł do szatni, wrócił na boisko dopiero, gdy wywołali go kibice. - Mogę rozmawiać, ale nie o karnych! - śmiał się potem obrotowy mistrzów Polski. Podobna przygoda - niewykorzystany karny w ostatniej sekundzie, spotkała go również w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, gdy nasz zespół jednym golem przegrał w słoweńskim Velenje. - Żaden z chłopaków nie ma żadnych pretensji do Rastko. Nie wiadomo, czy ktoś inny by podszedł i by to zrobił lepiej - mówił Mariusz Jurasik.

CZYTAJ WIĘCEJ: Dotychczasowe pojedynki Vive Targi Kielce z Rhein-Neckar Loewen

Powiedzieli po meczu:

Powiedzieli po meczu:

Karol Bielecki, Rhein-Neckar Loewen:
- To nasz szczęśliwy remis, zawdzięczamy go Henningowi Fritzowi, choć nie jesteśmy zadowoleni. Koncentrowałem się na meczu, więc nie chciałem się rozkojarzyć tym, jak przyjęli mnie kibice. Ale jestem szczęśliwy, że byli ze mną przez te cztery miesiące po kontuzji. Tremy nie miałem, byłem bardzo zmobilizowany. Kielce grały bardzo dobrze w obronie, choć w ataku stać je na lepszą grę.

Grzegorz Tkaczyk, Rhein Neckar Loewen:
- To był mecz dużej walki. Jestem pod dużym wrażeniem tego, jak przywitała nas kielecka publiczność i jaką atmosferę zgotowała swojej drużynie. Przerzuciliśmy za dużo czystych pozycji, zresztą podobnie jak Kielce. Dobrze zagrali obaj bramkarze.

Mariusz Jurasik, Vive Targi Kielce:
- To był mecz bramkarzy, Marcus rewelacyjnie, Sławek w pierwszej połowie też, w drugiej wszedł Henning Fritz i zatrzymał nas tak samo, jak w tamtym sezonie. Szkoda pierwszej połowy, gdzie mieliśmy cztery czy pięć sytuacji ze skrzydeł, gdy Sławek wspaniale obronił. Było sporo błędów, ale brało się to stąd, że obie drużyny twardo stały w obronie.

Mateusz Zaremba, Vive Targi Kielce:
- Niedosyt jest, ale dobry i jeden punkt. Nie możemy mieć pretensji do Rastka. Był w bardzo stresującej sytuacji, można mu to wybaczyć. Zresztą Fritz to nadal jeden z najlepszych bramkarzy w Bundeslidze.

Patryk Kuchczyński, Vive Targi Kielce:
- Dwa punkty mogły zostać w Kielcach. W Rhein-Neckar dobrą zmianę dał Fritz, tylko mnie "złapał" ze trzy razy. Ale pokazaliśmy się z dobrej strony.

Rastko Stojković, Vive Targi Kielce:
- Co tu gadać... Nie rzuciłem i koniec, nie ma usprawiedliwienia. Fajnie, że była w tym meczu wielka walka do samego końca. Myślę, że w porównaniu do meczu z Kilonią zrobiliśmy kolejny krok do przodu. Jeśli z Barceloną zagramy tak jak dzisiaj, mamy duże szanse.

CUPIĆ PODPOWIEDZIAŁ

Końcówka spotkania była dramatyczna. W 57 minucie gospodarze przegrywali 21:23. Wtedy czerwoną kartkę za faul na Mariuszu Jurasiku dostał Grzegorz Tkaczyk. Równo dwie minuty przed końcem kontaktowego gola zdobył Henrik Knudsen, a za moment Borge Lund zagrał całkowicie bez sensu, próbując zrobić wrzutkę ze skrzydłowym, a w efekcie tracąc piłkę. Wyrównał 50 sekund przed końcem Michał Jurecki, a gdy do końca meczu było 9 sekund, Lund zrobił kolejną głupotę, podając wprost w ręce Jureckiego. Rozgrywający Vive Targi Kielce wypuścił do kontry Witalija Nata, który jednak został przewrócony przez Karola Bieleckiego. Efekt - czerwona kartka dla zawodnika "Lwów" i rzut karny. Do piłki podszedł zwykle niezawodny na siódmym metrze Stojković. - Do Henninga Fritza przyszedł Ivan Cupić i powiedział, że Stojković rzuci "prawy dół". Tak samo rzucił w Velenje (Cupić był wtedy zawodnikiem słoweńskiego klubu - przy. PK). I rzeczywiście! - opowiadał potem bramkarz R-NL, Sławomir Szmal.

WZRUSZAJĄCE POWITANIE

Przed meczem odbyło się wzruszające powitanie Karola Bieleckiego, dla którego był to pierwszy mecz w Kielcach od 11 czerwca, kiedy w spotkaniu z Chorwacją na skutek uderzenia przez rywala stracił wzrok w lewym oku. Szczypiornista otrzymał list gratulacyjny od Donalda Tuska, który w imieniu premiera wręczyli przewodniczący Rady Gospodarczej Jan Krzysztof Bielecki i minister sportu Adam Giersz. Kieleccy kibice również przygotowali się na przywitanie Karola, wywieszając olbrzymi baner z podobizną "Koli" i napis: "Cały kraj, cała hala, chyli czoło przed dumą handballa". Owacyjnie zostali przywitani pozostali Polacy z drużyny "Lwów" - Szmal i Grzegorz Tkaczyk.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kieleccy kibice przywitali Karola Bieleckiego jak bohatera! (zdjęcia)

BITWA O KAŻDĄ PIŁKĘ

Potem skończyły się uprzejmości, a zaczęła potężna walka o każdą piłkę. Oba zespoły świetnie grały w defensywie, a postaciami numer jeden, nie tylko ze względu na numery na koszulkach, byli bramkarze - Marcus Cleverly i Szmal. W pierwszej połowie naszym zawodnikom zbyt często przytrafiały się proste błędy (aż 12 strat), polegające najczęściej na kierowaniu podań w trybuny. Patryk Kuchczyński zdobyłby w pierwszej części trzy bramki, ale za każdym razem wdeptywał w pole 6 metrów.

W drugiej części zmorą naszych zawodników były okresy gry w przewadze. W 38 minucie gospodarze prowadzili 18:15, a dwie minuty kary za komentowanie orzeczeń sędziów dostał Szmal. Kielczanie przegrali przewagę 0:2, dwie bramki dali sobie rzucić również kilka minut później, gdy na ławce kar siedział Lund.

SENSACJA W CHAMBERY

Kolejny pojedynek Ligi Mistrzów kielczanie rozegrają 20 listopada, podejmując FC Barcelonę Borges. Katalończycy sprawili wczoraj ogromną niespodziankę, przegrywając 26:27 we francuskim Chambery. To jeszcze bardziej utrudnia sytuację mistrzów Polski.

W czwartek o godzinie 18.30 Vive Targi Kielce gra w Hali Legionów ligowy mecz z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. Potem nastąpi przerwa związana z meczami reprezentacji Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie