Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem, jaka jestem i akceptuję siebie. Poznaj Ewę Kuras, Miss Lata 2015 (zdjęcia, WIDEO)

Dorota Klusek [email protected]
Ewa Kuras. Miss Lata, Miss Lata Publiczności, Miss lata Hotelu Słoneczny Zdrój, Miss Lata Kancelarii SIS grupy KDF. Ma 22 lata. Wymiary: 80-60-75, a wzrost 175 centymetrów. Pochodzi z Miedzianej Góry.
Ewa Kuras. Miss Lata, Miss Lata Publiczności, Miss lata Hotelu Słoneczny Zdrój, Miss Lata Kancelarii SIS grupy KDF. Ma 22 lata. Wymiary: 80-60-75, a wzrost 175 centymetrów. Pochodzi z Miedzianej Góry.
Ewa Kuras mówi o sobie, że jest zwykłą dziewczyną. Ale to właśnie ona zdobyła tytuł Miss Lata 2015. Nam opowiedziała o zwycięskiej chwili, o magii siódemki i o tym, co dla niej ważne w życiu.

Pamiętasz chwilę ogłoszenia werdyktu, że to właśnie ty zostałaś Miss Lata 2015?
Pamiętam, chociaż jak przez mgłę. Mam z tego czasu tylko jakieś prześwity, bo to były ogromne emocje.

Kiedy do Ciebie dotarło, że to właśnie Ty wygrałaś?
Chyba tak naprawdę dopiero w niedzielę, kiedy zaczęły się telefony od rodziny, przyjaciół, wiadomości na Facebooku, SMS-y z gratulacjami. Wtedy chyba zaczęło docierać do mnie to, co się wydarzyło, że to nie był sen.

Odbierając koronę płakałaś.
(śmiech) Łzy popłynęły trochę wcześniej, jeszcze przed wyjściem na scenę. Nie wiem dlaczego. Już po koronacji jedna z pań mi powiedziała, że chyba wyczułam to, co się wydarzy. Myślę, że te łzy to był wynik tych emocji, które we mnie siedziały i które przed ogłoszeniem wyniku sięgnęły zenitu. Największy stres dopadł mnie dzień przed finałem, pojawiły się nawet wątpliwości czy powinnam startować, że to może jest nie dla mnie, bo jest tyle pięknych dziewczyn w finale. Obserwowałam też ranking głosowania czytelników i widziałam, jak inne kandydatki pięknie awansują. Ale na duchu podtrzymywał mnie mój chłopak, który powiedział mi, że nie mogę się teraz wycofać, że muszę iść do przodu.

Wsparcie bliskich miałaś także podczas finału. Kto z Tobą był?
Tata, siostra, jej chłopak, spotkałam wychowawczynię z gimnazjum, która trzymała za mnie kciuki, było paru znajomych. Chłopak niestety nie mógł ze mną być osobiście, ale był ze mną duchem. Był za to jego brat Michał, który podobno w tej zażartej końcówce, jak szalony słał nam mnie SMS-y (śmiech).

Co powiedziałaś tym wszystkim, którzy namawiali Cię, żebyś wzięła udział w konkursie piękności, którzy przekonali Cię, żebyś wystartowała nad zalewem Umer?
W związku z tym, że niemal zaraz po konkursie musiałam wyjechać, spotkanie z nimi odłożyłam na później. Ale jestem im ogromnie wdzięczna, że wierzyli we mnie, namawiali mnie do udziału w konkursie, bo jak widać opłacało się. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się wystartować w tego typu zabawie, z podobnym powodzeniem.

Jak to jest być jedną z najpiękniejszych dziewczyn w regionie?
Moment zwycięstwa to było wspaniałe przeżycie, ale ja o sobie nie myślę w tych kategoriach, że jestem najpiękniejsza. Ono nic nie zmieniło. Jestem zwykłą dziewczyną, zawsze o sobie myślałam, że jestem normalną, szarą myszką i tak zostało.

Wygrałaś, mimo że startowałaś nie ze swoim szczęśliwym numerem siódmym, tylko z pierwszym.
Bardzo chciałam w finale mieć numer siódmy. Pierwsze co, jak przyjechałam na finał, to poprosiłam właśnie o siódemkę. Niestety, okazało się, że numery już zostały przydzielone odgórnie, ja mam "jedynkę" i już nie da się tego zmienić. A jako ta pierwsza będę musiała poprowadzić pozostałe finalistki.

Zadanie nie było łatwe.
Przyznam, że na początku się przeraziłam. Ale już po pierwszym wyjściu w tak zwanych strojach na luzie oswoiłam się ze swoją rolą. Nawet byłam zadowolona, że skoro wychodzę pierwsza, to szybciej będę miała kolejne etapy za sobą, nie będę się musiała denerwować za kulisami. Jedyny minus był taki, że potem na scenie czekałam, aż wszystkie dziewczyny się zaprezentują, a stałam w słońcu i było strasznie gorąco (śmiech).

A wierzysz w magię liczb?
Na pewno w magię siódemki, a teraz także jedynki. W siódemkę wierzę, bo ona zawsze była ze mną czy na zawodach sportowych, czy w dzienniku lekcyjnym, gdzie najczęściej miałam numery: 7, 11, lub 14. Ale najbardziej przywiązałam się do siódemki.

Jesteś studentką chemii w Uniwersytecie Warszawskim. Dlaczego wybrałaś taki kierunek?
Chciałam studiować w Warszawie ze względu na mojego chłopaka, więc to miasto wzięłam pod uwagę. A chemia nie była przypadkiem. Chemia, biologia to były moje przewodnie przedmioty w liceum. Ponieważ chemię bardzo dobrze zdałam na maturze, więc postanowiłam złożyć dokumenty właśnie na chemię, na Uniwersytecie Warszawskim. Udało się. Dostałam się też na biotechnologię do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, ale bliższa była mi chemia. Nie jest łatwo, ponieważ nasz wydział ma pierwsze miejsce w Polsce, więc nauka pochłania wiele czasu, ale mam nadzieję, że w przyszłości ta wiedza zaprocentuje.

Znajdujesz jednak czas na pracę, zajmujesz się dziećmi.
Po maturze chciałam iść do pracy. Chciałam być niezależna, ale też odciążyć moich rodziców. Zastanawiałam się czy zostać kelnerką czy opiekunką. Postanowiłam jednak na to drugie zajęcie. Złożyłam swoją ofertę i szybko dostałam odpowiedź od rodzin.

Zaraz po maturze wyjechałaś do pracy do Szwecji. Nie przerażało Cię, że tak daleko od domu masz zajmować się kimś innym?
Nie przerażało mnie. Zawsze byłam otwarta na nowe kontakty. Poza tym w Szwecji pracowałam w polskiej rodzinie. Dzięki temu miałam mniejsze obawy o to, czy dam sobie radę. A sam kraj jest piękny. Polecam, warto go poznać.

Praca z dziećmi wymaga dużo cierpliwości, której ci nie brakuje. Jaka jeszcze jest Ewa Kuras?
Staram się pozytywnie podchodzić do życia, dostrzegać te pozytywne aspekty. Jestem dobrą, wrażliwą osobą. Zawsze chcę pomagać i pomagam innym. Często odbywa się moim kosztem. Dlatego gdybym miała w sobie coś zmienić, to chyba chciałabym wreszcie zacząć myśleć o sobie, a nie o wszystkich wokoło, bo czasami tak trzeba.

Kiedy pierwszy raz rozmawiałyśmy, przyznałaś, że jesteś zbyt grzeczna, jak na swój wiek. To wada czy zaleta?
Mój kolega nawet mi powiedział, że jestem zbyt mało przebojowa. Ale mnie to odpowiada. Jestem, jaka jestem i akceptuję siebie.

A jakimi wartościami kierujesz się w życiu?
Na pierwszym miejscu jest rodzina. Chciałabym w przyszłości założyć taką szczęśliwą rodzinę i mieć gromadkę dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie