Swoją cegiełkę do "tysiąca z hakiem" dołożą też Donosy koło Kazimierzy Wielkiej. Tutaj właśnie znajduje się kamień upamiętniający obchody jubileuszu przed pół wiekiem. Z okolicznościowym napisem: "Tysiąclecie Państwa Polskiego 1966".
Ślad dla potomnych
- To był 1966 rok, a więc zupełnie inna rzeczywistość, inny ustrój. Dużo wcześniej przed jubileuszem rzucone było hasło "tysiąc szkół na tysiąclecie" i z konsekwencją było ono realizowane - wspomina mieszkający w Donosach Zdzisław Kuliś, regionalista i badacz historii.
Wybudowano wtedy tysiąc nowych szkół, popularnych "tysiąclatek", które teraz - ze względu na niż demograficzny w oświacie - okazują się niepotrzebne. Ba, są wręcz seryjnie likwidowane.
- W roku jubileuszu ruszyła natomiast ogólnokrajowa akcja, by w każdej Gromadzkiej Radzie Narodowej, a był to wtedy najniższy organ administracyjny na wsi - przypomina pan Zdzisław - pozostawić jakiś ślad dla potomnych. W postaci obelisku czy nawet zwykłego, trwałego kamienia. Tak było i u nas, w Donosach.
400 metrów katorgi
"Pomnik pamięci" w Donosach przybrał formę dużego, twardego kamienia (prawdopodobnie granitu) oraz kilku mniejszych kamieni, na których wsparto kolosa. Do tego, na najbardziej płaskiej stronie wyryty został napis: "Tysiąclecie Państwa Polskiego".
Bardzo ciekawa i mało znana jest historia tego głazu. Przez długie lata leżał nieużyteczny obok oficyny dworskiej, a kiedy sobie o nim przypomniano przy okazji milenijnych obchodów, okazało się, że... będą nieliche problemy z transportem na miejsce ekspozycji. Sytuacje uratowały wielkie sanie; tyle że w środku lata płozy nie suną tak lekko, jak po śniegu.
- To prawda, a musieliśmy przetransportować kamień ponad 400 metrów. Wtoczyliśmy go na płozy własnymi rękami i już to było katorgą. Potem zaprzężono najlepsze we wsi konie, lecz płozy ledwo posuwały się po suchej ziemi - opowiada Zdzisław Kuliś. - W sumie ledwie się udało, a konie były całe mokre od potu. Będę pamiętał ten dzień do końca życia! - kwituje z szerokim uśmiechem.
Butelka z kartką
Zdzisław Kuliś - o 50 lat młodszy - pracował wówczas jako referent skupu w Gromadzkiej Radzie Narodowej w Donosach. Jej przewodniczącym był Stefan Falęcki. Z tamtej załogi urzędu pozostali tylko oni dwaj. Do "kamienia tysiąclecia" - co zrozumiałe - mają szczególny sentyment.
- Ja miałem wtedy 26 lat, Stefan 30. I to właśnie mnie przyszło do głowy, by zrobić jeszcze coś ekstra. Pod kamieniem zamurowaliśmy szczelnie zamkniętą butelkę, z kartką w środku. Została na niej wypisana data: 1966 rok, także nazwiska przewodniczącego, sekretarza i pracowników Gromadzkiej Rady w Donosach. To przecież część naszej historii - uważa Zdzisław Kuliś. - Niezależnie od ustroju, w jakim przyszło nam żyć.
W epoce "peerelu" władza bez specjalnej euforii - bardziej z obowiązku - świętowała tego rodzaju rocznice. Chrześcijaństwo, kościół - to pojęcia obce ideowo komunistom. Entuzjazm po milenijnych obchodach szybko się wypalił, "tysiąclatki" utonęły w szarości życia codziennego, a i o "pomnikach pamięci" nie wszyscy chcieli pamiętać. Tak było też w Donosach.
Czas na odnowę
O milenijny obelisk początkowo, owszem, bardzo dbano. Wokół rosły kolorowe kwiaty, była ławeczka, na której młodzi... chętnie umawiali się na randki. Kiedy 31 grudnia 1968 roku likwidowano Gromadzką Radę Narodową, głaz - choć zaczął zarastać zielskiem - trzymał się w miarę dobrze.
Potem był coraz bardziej zaniedbany. A gdy na początku XXI wieku budowano w tym rejonie boisko sportowe, pamiątkowy kamień zburzono.
- Byłem bardzo zniesmaczony - nie kryje oburzenia pan Zdzisław - i razem ze Stefanem Falęckim postanowiliśmy interweniować. Niby kamień postawiono poza boiskiem, ale byle jak. Jest wciśnięty w stromy brzeg, na niskiej podbudowie i wygląda okropnie. Do tego napis zatarł czas, a milenijny obelisk tylko szpeci pięknie odnowioną świetlicę. Tak być nie może! - protestuje.
Zdzisław Kuliś zwrócił się z apelem do sołtysa i rady sołeckiej Donosów, by przywrócić kamieniowi dawną świetność. I to nie tylko z okazji zbliżającej się szybkimi krokami 1050. rocznicy chrztu Polski.
- To nasz obywatelski obowiązek. Kamień jest częścią naszej historii. Powinien zostać przemieszczony w inne, bardziej ekspozycyjne miejsce. Należy go solidnie zamocować, a napis odnowić - twierdzi z przekonaniem. - Koszt niewielki, za to pamiątka pozostanie na wiele lat. Podobny kamień mają Bejsce. Może warto się na nich wzorować?
SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu KAZIMIERSKIEGO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?