- Do naszego ogniska przyjmujemy dzieci w wieku od 6 do 18 lat, mogą przebywać od poniedziałku do piątku - informuje Zofia Wesołowska, dyrektorka "Kamyka". - Aby dziecko zostało zapisane na zajęcia musi być zgoda rodziców. Bywa tak, że część dzieciaków przychodzi z własnej inicjatywy, a inne zapisują rodzice. Uważam, że to miejsce, które zostało u nas stworzone jest prawdziwym dobrodziejstwem dla wielu uczniów, którzy nie mają zapewnionej właściwej opieki w domu rodzinnym.
Najwięcej dzieci przychodzi do ogniska po lekcjach, ale są też takie, które zjawiają się zaraz po godzinie dziesiątej. - Przychodzę tu codziennie po szkole odrobić lekcje i pobawić się, bo w domu mama nie chce mi w ogóle pomagać w pracach domowych - opowiada 10 - letnia Kasia z osiedla Sady. - Mama mówi, że nie zna się na matematyce, nie ma też cierpliwości, żeby uczyć się ze mną wierszy na pamięć czy cierpliwości do nauki ortografii. A tu panie ze mną siedzą i wszystko mi dobrze wytłumaczą. Dzięki temu mam dobre stopnie.
Mają problemy w domu
Renata Szczepańska, kierownik ogniska wychowawczego informuje, że dzieciaki pochodzą z różnych rodzin, wielodzietnych, rozbitych, patologicznych, z różnymi dysfunkcjami. - W niektórych rodzic pije, jest bieda, w innych nie ma siły dopilnować gromadki dzieci, w kolejnych opiekunowie są tak umęczeni szukaniem pracy, czy innymi problemami, że też nie zajmują się dziećmi - wylicza kierownik. - Bywa również tak, że rodzina jest całkiem normalna, ale rodzice pracują od rana do wieczora, dziecko jest jedynakiem i czuje się samotne, a u nas nawiązuje kontakt z rówieśnikami. Może skorzystać z dwóch posiłków, jednego ciepłego, np. zupy z wkładką mięsną, makaronu z sosem, kanapki, jogurtu, napojów. Zajęć do wyboru jest też mnóstwo. Mamy salę komputerową, gdzie można opanować podstawy informatyki, jest sala z różnymi grami, biblioteka, gdzie można poczytać książki, lub gazety, mamy salę telewizyjną. Bardzo ważne jest to, że każde dziecko może porozmawiać na osobności z psychologiem lub skorzystać z zajęć u logopedy. A młodzież ma teraz sporo problemów i często nie mogą na ich temat porozmawiać z domownikami.
14-letnia Julka, mieszkająca na osiedlu Bocianek przyszła właśnie do ogniska w porze obiadowej. - W moim domu nie ma nigdy ciepłego obiadu, bo mama nie przepada za gotowaniem - opowiada. - Prawdę mówiąc większość dnia przeleży w łóżku przed telewizorem. Jakiś czas roznosiła ulotki, a teraz nie ma pracy. Bardzo lubię tu przychodzić, nie muszę wystawać przed blokiem.
Dyrektor Wesołowska dodaje, że posiłki są finansowane ze środków Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i funduszy własnych placówki. Dzieci czują, że mają na kogo liczyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?