Karolina Kołeczek: - Po zdobyciu „złota” dostałam dużo gratulacji

W sobotę w pięknym stylu zostałaś halową mistrzynią Polski seniorek w biegu na 60 metrów przez płotki. Twoja kolekcja złotych medali jest już bogata...
Tak. Jest coraz mniej miejsca, żeby wieszać te medale na ścianie, ale to nie problem. Najważniejsze, że medale są i oby było ich jak najwięcej, najlepiej złotych.

Dużo gratulacji dostałaś po „złocie” zdobytym w Toruniu?
Dużo. Od rodziny, znajomych, przyjaciół. I telefonicznie, i na Facebooku. To bardzo miłe.

A jakie to uczucie być najlepszą polską płotkarką? Bo Twoja dominacja w hali i na stadionie nie podlega już dyskusji.
To niesamowite uczucie. Cieszę się, że udało mi się dopracować technikę i szybkość. Dzięki temu mam przewagę nad innymi dziewczynami. Trzeba podkreślić, że Ula Bhebhe z powodu kontuzji w tym sezonie halowym nie startowała. Szkoda, bo może biegałybyśmy na podobnym poziomie i dzięki temu wyniki pewnie byłyby jeszcze lepsze. Samemu ciężko jest się zmobilizować i powalczyć o bardzo dobry rezultat, jak inne zawodniczki biegają trzy dziesiąte wolniej.

Teraz jesteś w Sandomierzu?
Tak, w tym tygodniu jestem w Sandomierzu. Kuruję się, bo dopadło mnie przeziębienie. W środę mam już być na treningu. Zaczynamy przygotowania do sezonu letniego, dla mnie bardzo ważnego. 16 marca wyjeżdżamy już na obóz do Zakopanego, na dwa tygodnie. Później kilka dni będziemy w domu, a 3 kwietnia lecimy na zgrupowanie kadry narodowej na Teneryfę. Następnie czekają mnie już najważniejsze starty w sezonie letnim, czyli mistrzostwa Europy i walka o przepustkę na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. To jest mój priorytet na ten rok. Mam nadzieję, że spełnię swoje olimpijskie marzenie. Cel jest już bardzo blisko.