Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielce stracą miliony. Byli właściciele upomnieli się o swoje działki - dziś stoją na nich domy, restauracje, urzędy...

Agata KOWALCZYK
Miasto nie potrafi udowodnić, że na działce przy ulicy Żytniej istniał kiedyś parking i wybudowano go w odpowiednim czasie po wywłaszczeniu. Sąd w pierwszej instancji nakazał zwrot terenu z McDonalds.
Miasto nie potrafi udowodnić, że na działce przy ulicy Żytniej istniał kiedyś parking i wybudowano go w odpowiednim czasie po wywłaszczeniu. Sąd w pierwszej instancji nakazał zwrot terenu z McDonalds. Ł. Zarzycki
Nikt kto mieszka i pracuje na gruncie należącym do miasta nie może żyć spokojnie. Wciąż o zwrot ziemi upominają się byli właściciele i większość sądowych spraw wygrywają.

Mieszkańcom bloku komunalnego przy ulicach Toporowskiego i Pocieszki nie ma czego zazdrościć. O zwrot działki z budynkiem upomniał się były właściciel ziemi i pierwszy proces już wygrał, ale wyrok nie jest prawomocny. W budynku mieszka kilkanaście rodzin z przydziałem lokalu od miasta. Jeśli sąd wyższej instancji podtrzyma orzeczenie, to mieszkania trafią w ręce prywatnej osoby, która może drastycznie podnieść czynsz albo wypowiedzieć im umowę najmu. - Oddanie tej działki może sprawić miastu wielki kłopot, bo mieszkań brakuje, a lokatorom trzeba będzie jakoś pomóc - przyznaje Filip Pietrzyk, dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta w Kielcach.

U TARGOWISKO UPOMINAJĄ SIĘ KOLEJNE RODZINY

Najsłynniejszą działką, którą miasto musi zwrócić, to teren targowiska przy ulicy Seminaryjskiej. To ponad 2 hektary. Wyrok jest już prawomocny, a spór toczy się o wartość nakładów, które miasto poniosło, zarządzając placem przez kilkadziesiąt lat. Właściciel, jeśli chce odzyskać nieruchomość, musi je zwrócić łącznie z odszkodowaniem, które dostał przy wywłaszczeniu. Do przekazania placu może dojść jeszcze w tym roku.

O teren, na którym działa targowisko, upomniały się kolejne osoby. Chodzi o działki, przez które biegnie przejście, od Wróblewskiego do Seminaryjskiej, teren ze stoiskami kwiaciarzy oraz fragment chodnika przed głównym wejściem aż po nowe budynki z apteką. Ta sprawa dopiero trafiła do sądu.

MOGĄ ODZYSKAĆ HAMBURGERY

Rozgłos zyskała także sprawa oddania działki przy ulicy Żytniej, na której stoi McDonalds i miastu płaci dzierżawę. Wyrok o zwrocie już zapadł, ale dopiero w pierwszej instancji. - Uważamy, że mamy rację, ale nie możemy tego udowodnić - przyznaje dyrektor Pietrzyk. - Teren został wywłaszczony pod osiedle mieszkaniowe i powstał parking do obsługi mieszkańców. Był on jeszcze w latach 90. Cel został zrealizowany, ale niestety nie mamy na to dokumentów. Urzędnicy z tamtych czasów już nie pracują, nie mamy z nimi kontaktu, a ich oświadczenie sąd mógłby wziąć pod uwagę. Nie tracimy nadziei, wciąż szukamy papierów, które udowodnią, że był parking - dodaje dyrektor. - Zgodnie z prawem działkę należy zwrócić byłemu właścicielowi, jeśli w ciągu 10 lub 7 lat - to zależy, w jakich czasach to było - nie został zrealizowany cel wywłaszczenia.

Nie do obrony jest budynek przy ulicy Niskiej 6 w Kielcach, w którym znajduje się Polski Związek Głuchych. Działka została wywłaszczona na potrzeby technikum elektrycznego, nigdy nie była użytkowana zgodnie z tym celem. Od początku gospodarowali nią niepełnosprawni.

W sądzie toczy się sprawa o zwrot działki przy ulicy Karczówkowskiej. Na jej fragmencie znajduje się wyższa uczelnia. W razie wyroku niepomyślnego dla miast kanclerz uczelni będzie musiał dogadać się z właścicielem o jej wykupienie.

STRAŻ MIEJSKA BEZ DOMU?

W ręce byłych właścicieli mogą wrócić także siedziba Straży Miejskiej przy ulicy Ogrodowej 3b oraz przychodnia Citodent przy Ogrodowej 3. Urzędnicy przerzucają dokumenty, aby udowodnić, że miasto ma prawo do gruntu. Budynek ośrodka zdrowia miał trafić na przetarg, ale teraz jest to niemożliwe, bo sąd w pierwszej instancji zdecydował o zwrocie. Proces o siedzibę Straży Miejskiej dopiero się zaczął, a może potrwać kilka lat. - Ja nic nie wiem, że siedziba jest zagrożona. Pracujemy spokojnie i nie martwimy się - informuje komendant Straży Miejskiej w Kielcach Władysław Kozieł.

Byli właściciele chcą odzyskać działkę przy ulicy Popiełuszki, na której znajduje się osiedlowy parking oraz przy ulicy Tarnowskiej z boiskami użytkowanymi przez Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego. Proces o zwrot toczy się także o teren przy ulicy Panoramicznej, na którym stoi budka z kurczakami i znajduje się dojazd do przejścia między Panoramiczną a Sienkiewicza.

Park imienia Adolfa Dygasińskiego na Bocianku również jest przedmiotem postępowania sądowego. Kilka rodzin upomniało się o zwrot terenu.

JAK ODDADZĄ, TO NIE BĘDZIE PRĄDU

Kłopotem dla miasta i mieszkańców będzie zwrot terenu przy ulicy Leśniówka, na którym znajduje się ogród działkowy Narcyz i budowana jest stacja transformatorowa. - Działkowcy stracą miejsce do odpoczynku, a właściciele parceli w Posłowicach nie będą mogli stawiać domów, ponieważ nie doprowadzą do nich prądu. Nowe przyłącza do sieci elektrycznej są uzależnione od wybudowania transformatora - przyznaje dyrektor Pietrzyk.

Pod budowę cmentarza komunalnego na Cedzynie wywłaszczono działki wiele lat temu, ale nie wszystkie zostały zagospodarowane pod potrzeby nekropolii w ustawowym terminie 10 lat. Byli właściciele chcą odzyskać ziemię i pewnie wygrają w sądzie, a miasto będzie musiało ponownie wykupić ziemię, bo rozbudowa cmentarz w ciągu kilku lat jest potrzebna.

O byłą własność upomnieli się właściciele działek zabranych pod budowę drugiego pasma ulicy Szajnowicza. 10 lat minęło, a droga nie została rozbudowana, więc miasto prawdopodobnie będzie musiało zwrócić teren.

Większość procesów miasto prawdopodobnie przegra, a ziemia, często z budynkami, wróci do byłych właścicieli, bo to nie oni muszą udowodnić, że mają prawo do gruntu, ale miasto musi to zrobić. - Przegrywamy, bo przekonanie do naszych praw jest trudne. W starym systemie nie przywiązywano wagi do dokumentów. Brak ich i innych możliwości udowodnienia, że mamy rację sąd zawsze tłumaczy na korzyść występującego o zwrot. Tak jak w przypadku McDonalds. Chyba wszyscy wiedzą, prawdopodobnie sędzia również, że tam był parking, czyli część osiedla, ale nie ma na to żadnych papierów czy wiarygodnych świadków - przyznaje dyrektor Pietrzyk.

Można się spodziewać kolejnych wniosków o zwrot ziemi. Byli właściciele, a coraz częściej ich dzieci, wnukowie odnajdują stare dokumenty i dowiaduję się z nich, że kiedyś działki należały do rodziny i decydują się je odzyskać. Takie zjawisko może trwać jeszcze wiele lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie