MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kielczanin chce leczyć uzależnionych

Iwona Rojek
Doktor Jerzy Ciaś poszukuje ludzi, którzy pomogliby mu zrealizować jego wizje, stworzyć sieć ośrodków leczniczych.
Doktor Jerzy Ciaś poszukuje ludzi, którzy pomogliby mu zrealizować jego wizje, stworzyć sieć ośrodków leczniczych. Ł. Zarzycki
Powrót kielczanina z australijskiej emigracji. Wrócił i chce założyć sieć klinik, niosących pomoc uzależnionym od alkoholu, papierosów, narkotyków.

Kielczanin Jerzy Ciaś po ponad 20-letnim pobycie w Australii wrócił do rodzinnych Kielc. Chce założyć sieć ośrodków leczniczych, w których będą mogli być leczeni uzależnieni od różnych nałogów. Zauważył, że w Polsce dużo osób pije, pali, bierze narkotyki i chce im pomóc.

Przed wyjazdem do Australii Jerzy Ciaś był lekarzem w szpitalu dziecięcym przy ulicy Langiewicza w Kielcach. Pracował jako chirurg dziecięcy. Na to, że zdecydował się wyemigrować, wpłynęło kilka ważnych powodów. - Do najważniejszych należał brak perspektyw życiowych, nie sądziłem, że komunizm tak szybko upadnie, oraz przyczyny osobiste, o których nie chciałbym szczegółowo mówić - wylicza motywy, dla których opuścił Polskę. - Najpierw znalazłem się w Grecji, a po dwóch latach docelowo, w australijskim mieście Perth.
Opowiada, że tak jak u większości rodaków, początki na emigracji nie były łatwe. Zanim nostryfikował dyplom, wykonywał szereg różnych zawodów. - Byłem stolarzem, pracowałem w budownictwie, malowałem, aż w końcu mogłem zacząć leczyć - relacjonuje swoje pierwsze lata w obcym kraju. Nie udało mu się powrócić tam do zawodu chirurga dziecięcego, zajmował się początkowo geriatrią, a potem uzależnieniami. Przyznaje, że pomimo iż Australia urzekła go wieloma zaletami, urokami, udogodnieniami, to przez te wszystkie lata emigracji bardzo tęsknił do Polski i Kielc. Dlatego też ostatnio, kiedy przyjechał na międzynarodową konferencję na temat uzależnień do Aten i przy tej okazji odwiedził rodzinne miasto, postanowił zostać tu na stałe. Tak się złożyło, że w Krakowie, gdzie studiował, wziął również udział w spotkaniu koleżeńskim, zorganizowanym na 25-lecie ukończenia studiów i tam spotkał się z dawnymi przyjaciółmi. Przekonywali go, że już warto wrócić do kraju.
Młodzi niszczą swoje zdrowie

I znów, tak jak powodów emigracji było kilka, tak i o powrocie do ojczyzny zadecydowało parę ważnych spraw. - Jednak nie ma to, jak być siebie, bo na obczyźnie niezależnie od stażu zawsze jest się tylko emigrantem - tłumaczy. - Mam też w Kielcach ukochaną mamę, która przez te wszystkie lata też za mną tęskniła, obecnie potrzebuje mojego wsparcia i opieki, bo została sama. Poza tym doszedłem do wniosku, że również w sferze zawodowej mogę zdziałać tu wiele pożytecznych rzeczy. Z przykrością stwierdziłem, że chociaż w kraju polepszyło się w sferze ekonomicznej, to bardzo dużo osób ma problemy z nałogami. Mnóstwo ludzi, zwłaszcza młodych, niszczy swoje zdrowie, paląc papierosy, nadużywając alkoholu i biorąc narkotyki. Zdaniem lekarza, wszystkie te nałogi są groźne, powodują przecież tragedie rodzinne, wypadki, choroby, a można skutecznie się ich pozbyć, stosując nowatorskie metody leczenia.

- Przez ostatnie lata w Australii pracowałem w klinice znanego irlandzkiego doktora George O'Neila, który z powodzeniem pomaga osobom uzależnionym przy pomocy zintegrowanej terapii, implantów i specjalnych sprayów - opowiada Jerzy Ciaś. - Terapia, polegająca na dokładnym wniknięciu w przyczyny tego, że ktoś upija się czy narkotyzuje, daje znakomite efekty. Trzeba przyjrzeć się, jak wyglądało dzieciństwo takiej osoby, jej relacje z rodzicami, nawet ciąża matki. Należy zbadać, czy ma poczucie własnej wartości, czy cierpi na jakieś kompleksy. Z kolei implanty blokują ośrodki odpowiadające za powstawanie nałogów, chory może szybciej się z nimi uporać i nauczyć się od nowa żyć. Poza tym istnieje tam całościowy program leczenia pacjentów, którego niestety nie ma w Polsce. Pod tym względem jest u nas wiele do zrobienia. Zdaniem lekarza, w leczeniu takich osób panuje u nas ogromny chaos, bo każdy proponuje inną terapię. Co innego radzi psychiatra, inne sposoby podaje bioenergoterapeuta, odmienne zalecenia przedstawia ksiądz, jeszcze inne postępowanie wprowadza internista. Są detoksy prywatne, publiczne, panuje bałagan, który sprawia, że pacjent przestaje wierzyć, że wyjdzie z nałogu. A musi istnieć kompleksowy, jednolity program pomocy uzależnionym, żeby przyniósł efekty.

A trudno o taki, skoro w Polsce nawet nie ma specjalizacji medycyny uzależnień, która od dawna funkcjonuje w wielu krajach. - Będę się starał, walczył o to, aby taka gałąź na studiach medycznych jak najszybciej powstała - przekonuje Jerzy Ciaś. - Taka potrzeba wynika z tego, że w tym konkretnym kierunku powinni się kształcić przede wszystkim interniści, którzy najlepiej znają nasze ciało, bo ono jest najbardziej niszczone przez uzależnienia.

Chce pomagać uzależnionym

Jerzy Ciaś ma wielki zapał do pomagania ludziom, bo jak mówi, bardzo mu szkoda tych, którzy marnują swoje życie. - W skutecznym leczeniu najważniejsze są trzy sprawy: dotarcie do przyczyny powstania nałogu, powstrzymanie go dostępnymi sposobami i praca nad tym, aby taka osoba stopniowo zmieniała swoje życie i system wartości - wylicza. - Trzeba nauczyć chorego wszystkiego odnowa, jak robić zakupy, ufać ludziom czy czerpać przyjemność z życia. Najczęściej bywa tak, że ktoś zaczyna pić, narkotyzować się czy palić, dlatego że nie umie uporać się ze swoimi emocjami, przeżył jakieś ciężkie sytuacje w dzieciństwie czy w wieku dojrzewania, dlatego tak ważne jest, aby w procesie terapii odkryć je i próbować nauczyć się radzić sobie z tymi bolesnymi momentami i stratami.

- Metody, jakie stosuje George O'Neil, dają rewelacyjne efekty, pomogły tysiącom ludzi - zachwala Jerzy Ciaś. - Implanty wszczepiane pod skórę sprawiają, że narkoman przez rok nie sięga po narkotyki, bo zablokowane są receptory uzależnienia. Z kolei w przypadku uzależnionych od nikotyny, spray zastosowany do nosa zmniejsza chęć zapalenia, aż do całkowitego pozbycia się nałogu. Nie jest on drogi, kosztuje w granicach pięciu dolarów. Bardzo istotna jest też psychoterapia. Ważne jest podejście do samego uzależnienia, trzeba dawać pacjentowi nadzieję, że z najgorszego upadku można się podnieść, a potknięcia nie świadczą o złej woli, tylko nasileniu się choroby.

Mężczyzna przyznaje, że emigracja zahartowała go. W różnych sytuacjach pomagało mu wrodzone poczucie humoru i spontaniczność. Wiele przeżył, zarówno dobrych, jak i złych rzeczy. - W Australii nie podobają mi się kobiety, Polki są o wiele piękniejsze - śmieje się. Sam jest człowiekiem po przejściach, obecnie wolnym. W Australii mieszkają jego dzieci, córka Ania, która wykłada na Uniwersytecie, i 15-letni syn Adam, który jest bardzo dobrym futbolistą. Dodaje, że w tej części, w której żył, uciążliwe jest słońce, postarza przynajmniej o 10 lat. Stresujące jest też to, że Polak musi być dwa razy lepszy od Australijczyka, żeby otrzymał dobre stanowisko. Podoba mu się natomiast to, że nie ma tam tłoku, są olbrzymie przestrzenie do zamieszkania, piękna przyroda i wygodne życie. Najbardziej pożądane zawody, to te, które są związane z górnictwem.

Ale teraz zaczyna się już nowy rozdział w życiu kieleckiego lekarza, który już zdecydował o osiedleniu się na stałe w Polsce. Obecnie poszukuje ludzi, prawdziwym pasjonatów, którzy chcieliby uczestniczyć w realizacji jego wizji, stworzeniu sieci klinik w całej Polsce, w tym w Kielcach, gdzie można by pomagać osobom uzależnionym. Chciałby to zrobić jak najszybciej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie