Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielczanka skarży salon kosmetyczny po zabiegu depilacji laserowej. Sprawa trafiła do sądu

/mow/
Noga pani Edyty po zabiegu
Noga pani Edyty po zabiegu Fot. archiwum prywatne
- Zostałam poparzona w salonie kosmetycznym, podczas depilacji laserowej - żali się kielczanka. Salon zapewnia, że wszystko było w porządku. Sprawa trafiła do sądu.

- To był kolejny zabieg laserowy, który wykonywano mi w tym salonie - opowiada pani Edyta. - Wcześniej wszystko było w porządku. Tym razem, pod koniec września ubiegłego roku, podczas zabiegu poczułam silne pieczenie na nodze. Zasygnalizowałam to kosmetyczce. Ona chyba zmniejszyła parametry w laserze, ale kontynuowała zabieg. Po wszystkim moja skóra była zaczerwieniona, piekła. Kosmetyczka stwierdziła, że to powinno przejść w ciągu kilku dni. Zaleciła maść z aloesem.

KLIENTKA: ZOSTAŁAM BEZ POMOCY

Ale - jak twierdzi pani Edyta - maść nie pomogła. - Pojawiły się bąble, wypełnione płynem. Jak po oparzeniu - mówi kobieta. - Po tygodniu pojechałam do gabinetu. Poskarżyłam się właścicielce i poprosiłam o umówienie z dermatologiem. Nie doczekałam się na to, więc sama poszłam do specjalisty, który stwierdził oparzenia I i II stopnia. Dopiero po tym fakcie właścicielka salonu zadzwoniła do mnie, mówiąc, że umówiła mi wizytę z lekarzem. Ale to był neurolog, a nie dermatolog!

Pani Edyta mówi, że najpierw domagała się zwrotu pieniędzy za zabieg, a gdy jej odmówiono, skierowała sprawę do sądu, żądając 20 tysięcy złotych zadośćuczynienia. - Nie chodzi już nawet o sam fakt, że zostałam poparzona, choć do tej pory mam na nogach białe blizny - twierdzi. - Ale później zostałam potraktowana jak roszczeniowy intruz. Nie otrzymałam żadnej pomocy i tym jestem najbardziej rozżalona. Zwłaszcza, że byłam stałą klientką tego salonu. Kosmetyczka twierdzi, że to, co zaszło, jest moją winą, bo przed zabiegiem stosowałam samoopalacz. Faktycznie stosowałam, dwa tygodnie wcześniej. Ale po pierwsze nikt nie uprzedzał mnie, że nie wolno, a po drugie poinformowałam o tym kosmetyczkę tuż przed depilacją. Poza tym dowiedziałam się, że przed każdym zabiegiem powinien mnie badać lekarz, a ja wywiad lekarski miałam w tym gabinecie dwa lata wcześniej. Nie ustalano mi też dawki promieniowania.

SALON: TO NIE NASZA WINA

- Przy ciemnej karnacji taka reakcja skóry na laser jest normalna - twierdzi właścicielka salonu, z którego korzystała pani Edyta. - Uprzedzamy klientki, że mogą pojawić się zaczerwienienia, a nawet strupki, ale to nie są trwałe zmiany, z czasem znikają. Nie jest prawdą, że dla tej pani nie ustaliliśmy odpowiednich parametrów. Miała przeprowadzony wywiad lekarski, ustalono jej fototyp skóry. Została uprzedzona, że nie może się opalać ani stosować samoopalaczy, bo to przeciwwskazanie do depilacji laserem. Niestety, przed wrześniowym zabiegiem nie poinformowała naszej pracownicy, że użyła takiego kremu. Powiedziała o tym dopiero po fakcie. Nie jest też prawdą, że nie chcieliśmy udzielić pomocy. Proponowaliśmy różne zabiegi przyspieszające gojenie. Zapewniliśmy też klientce konsultację lekarską. Faktycznie, przeprowadzał ją neurolog, ale z certyfikatem w zakresie tematyki zabiegów laserowych.

Sprawa w tej chwili toczy się przed kieleckim Sądem Rejonowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie