Kieleccy radni dadzą 2 miliony dla Vive Tauronu? Servaas zapowiada nowego, dużego sponsora

ZOBACZ TAKŻE:
Daniel Adamiec po meczu Polska - Armenia

Przed komisją stanął prezes klubu, Bertus Servaas.

– Jest mi przykro, bo 15 lat mieszkam w Kielcach, kocham moje miasto i tak zostaliśmy potraktowani. Źle się stało. Dwa ostatnie lata były dla nas trudne i potrzebujemy pomocy. Na sesji padł zarzut, że jest on prywatnym przedsiębiorstwem, ale ja nie robię tego tylko dla siebie, dla was też. Jesteśmy ważną wizytówką miasta. 2 miliony są nam potrzebne, ale to nie jest kwestia być albo nie być, ponieważ ta kwota to 5 procent naszego budżetu. Ale chodzi o wsparcie. Czuje się czasami tu niepotrzebny. Wydaję duże pieniądze i oczekuję współpracy. Do 2009 roku klub nic nie dostawał od miasta, potem otrzymywał po 500 tysięcy albo 1 milion złotych rocznie, a dopiero od 2015 roku kwoty są wyższe. – mówił Servaas.

Wystąpienie wywołało ostrą dyskusję. - Na ostatniej sesji pojawiły się wątpliwości, na co potrzebne są te pieniądze, choć dla mnie nie jest to takie istotne. W przypadku Korony było inaczej, bo to był miejski klub i radni powinni znać sytuację finansową, a w przypadku prywatnej firmy jest to inaczej – stwierdziła radna, Agata Wojda. – Bardziej interesuje mnie co mu kupujemy od klubu za te 2 miliony złotych? Jaką usługę promocyjną ? Co w zamian oczekujemy, co jest w umowie z klubem? Jeśli słyszę, że po ubiegłorocznym sukcesie miasto oczekuje wmurowania tablicy pamiątkowej, to woła to o pomstę do nieba.

- Mnie jednak interesuje na co te pieniądze są potrzebne – dodała radna Joanna Winiarska.

Niektórzy radni uważali, że żale właściciela klubu są mocno przesadzone.

- Słyszę, że prezes Servaas czuje się osamotniony i nikt go nie wspiera. Przesadza pan, nigdy ręka mi nie zadrżała, gdy miałem głosować nad pomocą dla klubu. My nie wymagamy od pana przychodzenia na komisję, ma pan od tego ludzi. Radni mają prawo do wyjaśnień. Mogliśmy je uzyskać wcześniej, wówczas nie byłoby te gorzkich słów – przyznał radny Robert Siejka.

Radny Jarosław Karyś łagodził sytuację. -Proszę się nie obrażać, że mamy wątpliwości i pytania. Wydajemy miejskie pieniądze i możemy się spotkać się z zarzutem, na co i dlaczego wydajemy kolejne pieniądze na klub - dodał Karyś.

Właściciel klubu przyznał, że pieniądze są potrzebne na spłatę zadłużenia.

- Mam nadzieję, że więcej takich sytuacji nie będzie. Przepraszam, jeśli ktoś poczuł się urażony. 87 procent budżetu klubu, to pensje zawodników i nie możemy mieć wobec nich zaległości. Inne koszty są ograniczone do absolutnego minimum i w dużej mierze pokrywają je sponsorzy. Dwa lata temu zmieniły się przepisy i stąd potrzeba dodatkowych pieniędzy. Klub, aby otrzymać licencję na rozgrywki nie może być zadłużony. I potrzebujemy na to 2 milionów złotych – przyznał Servaas. Wszystkie informacje były złożone odpowiednio wcześniej, przed sesją.

-Czy jeśli teraz wyrównamy to zadłużenie, to za rok ten argument nie padnie i kolejne pieniądze nie będą potrzebne? – pytała radna Katarzyna Zapała.

-Umowa klubu z Tauronem wygasa w lipcu 2017, prowadzimy rozmowy z innym sponsorem, który proponuje większe pieniądze, choć nie zrywamy współpracy z Tauronem – wyjaśnił Servaas.

Komisja pozytywne zaopiniowała przekazanie dodatkowych pieniędzy klubowi (Vive otrzymało już od miasta w tym roku 1,5 miliona złotych netto), ale głosowanie całej Rady Miasta odbędzie się w czwartek.

- Dziękujemy i liczymy na lepszą komunikację – skwitował Servaas.

W sobotę Vive Tauron po raz szósty z rzędu i 14. w historii zdobyło mistrzostwo Polski, tydzień wcześniej wywalczyło 14. Puchar Polski. W przyszłym sezonie drużyna po raz kolejny będzie grała w Lidze Mistrzów.