Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielecka firma DFL ogłasza upadłość. Kilkadziesiąt osób bez wypłat, ale zarząd obiecuje uregulować zobowiązania

Michał Kolera
Michał Kolera
Wideo
od 16 lat
Kielecka firma transportowa DFL Transport złożyła wniosek o upadłość. Kilkadziesiąt osób, które tam pracowały, czeka na wypłaty i, jak mówią, są dość rozczarowani poczynaniami przedsiębiorstwa w ostatnich miesiącach. Zarząd spółki obiecuje spłacić wszystkie zaległe zobowiązania wobec swoich pracowników i kontrahentów.

Kielecka firma ogłasza upadłość. Pracownicy bez kasy. Zarząd firmy obiecuje wypłaty

Firma DFL zajmowała się przewozem towarów na terenie kilku krajów europejskich. Swoją siedzibę ma przy ulicy Małej w Kielcach. Na budynku widnieje jeszcze stylowy elegancki szyld, w środku jednak, na drzwiach biura widać już tylko ślad po zerwanej tabliczce. Pozostała tylko skrzynka pocztowa z napisem "DFL Transport".

Pracownicy twierdzą, że w marcu firma przestała wypłacać obiecane pieniądze. W mediach społecznościowych istnieje grupa, na której ludzie wymieniają się doświadczeniami i sposobami walki o swoje prawa. Poszkodowanych jest co najmniej kilkadziesiąt osób.

Kielecka firma DFL ogłasza upadłość. Sygnały alarmowe pojawiły się po Nowym Roku

Dwóch pracowników zdecydowało się opowiedzieć o swoich doświadczeniach z firmą.

Pan Michał umowę z DFL podpisał jesienią w biurze w Kielcach przy ulicy Małej. Została sporządzona w języku polskim i niemieckim. Zaczął pracę w Niemczech, jako kierowca wożący kontenery. Wszystko wyglądało w porządku, pieniądze dochodziły na czas. Jak przyznaje, było to około 550 złotych na dzień. Praca wyglądała tak, że jeździł przez dwa tygodnie po Niemczech, na tydzień przyjeżdżał do domu, by odpocząć.

Po Nowym Roku zaczęło się to zmieniać - kierowcy pracowali dwa tygodnie, później byli odsyłani na dwa tygodnie do domu. To już budziło pewne zastrzeżenia, ale pan Michał pracował dalej.

Prawdziwe problemy zaczęły się w połowie lutego.

- Dowiedzieliśmy się, że firma została przepisana na nazwisko mężczyzny o wschodnio brzmiącym nazwisku - na pierwszy rzut oka rosyjskim, białoruskim lub ukraińskim. Wyszło to całkiem przypadkowo - po prostu dostałem nowe dokumenty leasingowe do samochodu. Zaświeciła się nam, pracownikom, czerwona lampka. Ale pracowaliśmy dalej. Wypłata za styczeń jeszcze przyszła - opowiada pan Michał.

1 marca przyszedł do niego mail, że od tego dnia zostaje mu obniżone wynagrodzenie o kilkanaście euro na dzień. Inni pracownicy również dostali podobne obniżki, w różnej wysokości.

- Ja nie zgodziłem się na to, takie rzeczy powinny być wcześniej uzgadniane, nie na to się umawialiśmy. Moja umowa kończyła się w połowie marca. Nie zdecydowałem się jej przedłużyć. Chciałem tylko pozostałych jeszcze do wypłacenia pieniędzy i pożegnania z firmą. Jednak 15 marca wypłata nie przyszła. Od tamtej pory nie dostałem paska rozliczeń za luty i marzec, ani dokumentów do rozliczenia podatkowego w Niemczech, co jest dużym problemem - relacjonuje pan Michał.

- Potem byłem zwodzony. Najpierw był komunikat, że "czekamy na przelew". Potem, że trzeba poczekać jeszcze tydzień. Potem następny tydzień. Potem, że dwa tygodnie. Tydzień temu zaczęło się wśród pracowników mówić o ogłoszeniu upadłości, że do sądu niemieckiego i polskiego złożono już odpowiednie wnioski - mówi mężczyzna.

Jak dodaje, firma winna mu jest równowartość około 2 500 euro. Razem z innymi pracownikami udał się już do prawników. Nie wiadomo, jak potoczą się losy ewentualnych rekompensat, bo do ludzi dochodzą słuchy, że samochody i inny majątek należący do przedsiębiorstwa jest już wyprzedawany.

- Moja płynność finansowa jest zachwiana. Mam kredyt na mieszkanie, z narzeczoną chcieliśmy się tam wprowadzić. Mam 32 lata i już poważne kłopoty - opowiada.

Podwykonawcy mieli pretensje do kierowców DFL

Podobne "przejścia" z DFL miał pan Paweł.

- Do pracy przyjąłem się jesienią w biurze przy ulicy Małej w Kielcach. Podpisałem umowę w języku polskim i niemieckim. Praca polegała na przewożeniu towarów pomiędzy Wielką Brytanią a Francją. Płaca była niezła - w przeliczeniu na euro, zawierała się w przedziale między 2 500 a 2 700 miesięcznie - mówi.

Ostatnią wypłatę otrzymał w lutym - za styczeń. W marcu jednak pieniądze już nie przyszły. Powodem miało być, to, że, według kierownictwa firmy, z płatnościami spóźniali się klienci.

- Ja tymczasem dostawałem komunikaty od podwykonawców, którym rozwoziłem towar - kiedy moja firma zamierza się wreszcie z nimi rozliczyć, bo nie dostają od DFL pieniędzy. Zaczęło się dziać coś złego - mówi pan Paweł.

W marcu skończyła mu się umowa i wtedy dostał informację, że wszystkie samochody należące do firmy mają przyjechać do polski w celu naprawy. - Tymczasem, kiedy dzwoniłem do właściciela firmy, to on powiedział mi, że samochody zostaną sprzedane, żeby wypłacić kierowcom zaległe wypłaty. Tych jednak nie dostałem - opowiada pan Paweł.

Twierdzi, że firma jest mu winna pieniądze za pracę w lutym i marcu. Dodatkowo faktury za telefon na około 1400 złotych - w pracy korzystał bowiem z prywatnego. Razem zaległość wynosi więc grubo ponad kilkanaście tysięcy złotych.

DFL ogłasza upadłość

Co na to przedstawiciele firmy? Wystosowali oficjalne oświadczenie. Przytaczamy je w całości.

Szanowni Klienci, Partnerzy oraz Pracownicy,

Z przykrością informujemy, że nasza firma złożyła wniosek o upadłość z powodu trudnej sytuacji na rynku oraz szeregu czynników zewnętrznych, które wywarły negatywny wpływ na naszą działalność.

Nasza firma była na rynku ponad 10 lat i zatrudniała ponad 55 osób, w tym około 35 kierowców. Jednak czas po pandemii COVID-19 był dużym wyzwaniem dla branży transportowej, a wybuch wojny w Ukrainie spowodował nagły powrót połowy naszych kierowców do kraju, co było trudnym czasem dla naszej firmy. Kontrakt z naszym głównym klientem zobowiązywał nas do
utrzymania określonej liczby pojazdów pracujących, a ich przestój spowodował wygenerowanie dużych kar ze strony klienta.

Aktualna sytuacja na świecie, wysoka inflacja oraz znacznie zwiększone koszty prowadzenia firmy przyczyniły się do znacznego zmniejszenia rentowności naszej działalności. Ponadto w 2022 roku firmy transportowe spotkał diametralny wzrost kosztów pracowniczych ze względu na nowy system rozliczania wynagrodzeń. Do końca walczyliśmy z wysokimi kosztami oraz z
klientem o podwyższenie stawki. Niestety w pewnym momencie straciliśmy płynność finansową i zostaliśmy zmuszeni do złożenia wniosku o upadłość.

Chcielibyśmy podkreślić, że wszelkie zobowiązania wobec pracowników w większości zostały już zrealizowane, a pozostałe zostaną wypłacone przez syndyka w najbliższym czasie. Niestety nie możemy dysponować naszym rachunkiem bankowym w aktualnej sytuacji – jest to niezgodnie z prawem. Wraz z upadłością, zakończy się także nasza działalność. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z pracownikami i informujemy ich o naszych krokach mailowo.

Pragniemy podziękować wszystkim Klientom, Partnerom i Pracownikom za wieloletnią współpracę i zaufanie, jakim nas obdarzyli. Jesteśmy przekonani, że każdy z nas wyciągnie z tej trudnej sytuacji wnioski i będzie działał z jeszcze większą determinacją i zaangażowaniem.

Z poważaniem,

Zarząd firmy DFL Transport Sp. z o.o

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie