Kielecka rada miejska po roku pracy. Jak działała?

ZOBACZ I ZAGŁOSUJ: Radni Kielc po roku. Oceniamy ich dokonania. Kto najlepszy?

Nikt nie zdobył większości
W 25 osobowej Radzie Miasta żadne z ugrupowań nie wprowadziło wystarczającej liczby radnych, aby samodzielnie rządzić. Już na pierwszej sesji było jasne, że Prawo i Sprawiedliwość, które wprowadziło najwięcej radnych, bo aż 7, władzy nie przejmie nawet przy poparciu Porozumienia Samorządowego, które wprowadziło 4 radnych. Dołączył do nich Jan Gierada, radny niezależny, ale nadal brakowało jednej osoby. To postawiło prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego w trudnej sytuacji, ponieważ pozostałe ugrupowania zasiadające w Radzie: Sojusz Lewicy Demokratycznej, Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe nie popierają jego działań. A zawarcie przez nich koalicji (w sumie mają 13 radnych) zapewniało im władze w radzie, a więc możliwość odrzucenia każdej prezydenckiej uchwały.

Na pierwszej sesji w tej kadencji nie zdołano wybrać przewodniczącego Rady Miasta. Zgłoszono Dariusza Kozaka z Prawa i Sprawiedliwości i Joannę Winiarską z Platformy Obywatelskiej. Ta druga kandydatura była zaskoczeniem, ponieważ wcześniej przedstawiciele partii mówili o zgłoszeniu Agaty Wojdy, ewentualnie Katarzyny Zapały albo Jarosława Machnickiego. Polskie Stronnictwo Ludowe nie wystawiło swojego kandydata, choć wcześniej zapowiadało, że będzie nim Dawid Kędziora. Ludowcy tłumaczyli, że chcą dać szansę Prawu i Sprawiedliwości na zawiązanie koalicji. Tydzień później stało się jasne, że opozycja zawiązała koalicję, choć miała problem z wyborem przewodniczącego rady. Platforma Obywatelska nie chciała się zgodzić na Kędziorę, bo to radny bez doświadczenia, ale miała też kłopot z wyłonieniem kandydata na tę funkcję z własnego grona, bo każdy z pięciu ich radnych miał ochotę na to stanowisko.

W końcu po drugim głosowaniu Joanna Winiarska z Platformy Obywatelskiej została przewodniczącą a wiceprzewodniczącymi Dawid Kędziora (PSL) i Krzysztof Adamczyk z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Prawo i Sprawiedliwość nie otrzymało żadnego stanowiska. Radni z tego ugrupowania uznali, że skoro nie dostali funkcji przewodniczącego należącej się tradycyjnie zwycięzcy wyborów, to zastępcy nie chcą. Także radni Porozumienia Samorządowego odmówili udziału w rządzeniu radą.

Zmiany kadrowe
Koalicja szybko pokazała, że zamierza skorzystać z władzy i wprowadziła zmiany kadrowe. Rada Miasta ma niewielkie możliwości w obsadzaniu stanowisk, decyduje tylko, kto będzie ją reprezentował w Zgromadzeniu Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji. Szybko przedstawicielami w niej zostali radni z partii tworzących koalicje. Zasiadanie w tym gremium łączy się z pobieraniem około 2 tysięcy złotych miesięcznie.

Koalicja zapowiedziała szybkie zmiany w Regulaminie Miasta, które mają usprawnić pracę rady, obsługę mieszkańców i obniżyć koszty jej funkcjonowania. Powołano komisję, która do tej pory niczym się nie wykazała.

Radni koalicji rzadko odrzucają uchwały prezydenta, ale zdarzyło się to kilka razy. Najbardziej spektakularne było nieprzyjęcie projektu o przekazaniu dodatkowych pieniędzy Koronie Kielce, czego efektem mogła być likwidacja klubu. Radni zmieni zadnie dopiero na nadzwyczajnej sesji. Kolacja odrzuciła też pomysł prezydenta zakupu pałacyku Honigmana, w Kielcach przy ulicy Kościuszki, gdzie chciał urządzić Pałac Ślubów. Inne odrzucone projekty dotyczyły mniej istotnych spraw.

Afera meldunkowa
Po raz pierwszy na taką skalę Radą wstrząsnęła afera meldunkowa. Do ratusza wpłynęło kilka donosów na radnych, że są zameldowani w Kielcach a mieszkają poza miastem. Mandaty mogli utracić Włodzimierz Wielgus, Grzegorz Świercz, Jan Gierada czy Regina Zapała, ale sprawy zakończyły się z korzyścią dla nich.
Od kilku dni układ sił w Radzie jest zmieniony, co może się odbić na koalicji. Platformę Obywatelską opuścił Robert Siejka i stał się radnym niezrzeszonym.