Pierwszy mecz gracie z Wichrem Miedziana Góra. Taki zespół ze środka tabeli to dobry rywal na początek?
Łukasz Mika: - Jak na razie też jesteśmy w środku stawki, więc to zespół podobny jakościowo do naszego. Wiadomo, że chcemy awansować w tym sezonie. Runda jesienna nam trochę nie wyszła, ale chcemy na wiosnę odrobić te stracone punkty. Liczymy na dobry start.
A jak przepracowaliście okres przygotowawczy. Jesteście gotowi na ligę?
-Myślę, że trener Banaszek naprawdę dobrze nas przygotował, mogę to powiedzieć na swoim przykładzie. Ciężko pracowaliśmy, ale mądrzejsi będziemy po rozpoczęciu rundy wiosennej. Sparingi, treningi to jednak nie jest to samo, co rytm meczowy. Jak będziemy wygrywać, będziemy mieli siłę biegać przez 90 minut, to wtedy znajdziemy ostateczną odpowiedź na to pytanie.
Jak pan oceni zimowe wzmocnienia, dają szansę, na myślenie o czwartej lidze?
- Tak, jak najbardziej. Klub dokonał kilku bardzo wartościowych wzmocnień. Jest Krystian Kądzielski, Paweł Bażant - bardzo doświadczony zawodnik, dołączył też Szczepan Krzeszowski z GKS Nowiny czy Artur Karasek. Wymieniłem tylko kilku zawodników, ale praktycznie wszyscy podnieśli poziom rywalizacji na treningach i mam nadzieję, że przełoży się to na ligę.
Bardzo dużo ruchów transferowych przeprowadziła też Łysica. Są jakiejś obawy, że to kolejny rywal do awansu?
- Dochodzą mnie słuchy, że Łysica ściąga do siebie dobrych zawodników, ale my nie patrzymy na innych. Skupiamy się na sobie, bo chcemy dobrze grać w piłkę, wygrywać kolejne mecze i osiągnąć sukces. Wszystko jednak zweryfikują rozgrywki ligowe.
W zespole są zawodnicy z roczników 2005, 2006 i piłkarze doświadczeni, tak jak pan. Takie proporcje są odpowiednie, jeżeli chodzi o budowanie składu?
- Młodzież musi się od kogoś uczyć, nabierać boiskowego doświadczenia. Myślę, że pomieszanie rutyny, starości (śmiech) z młodością jest właściwe. Trener Banaszek fajnie to poukładał i to zdaje egzamin.
Te proporcje zostały zachwiane w Nidzie Pińczów, z której odeszło kilku doświadczonych piłkarzy. Śledzi pan losy swojego byłego klubu?
- Oczywiście, że śledzę losy Nidy, życzę chłopakom utrzymania, chociaż myślę, że może im być bardzo ciężko. Zimą odeszło kilku podstawowych zawodników, klub opuścił również trener. Mam nadzieję, że jednak uda im się zostać w czwartej lidze. Trzymam za nich kciuki.
Ma pan jakiejś wspomnienia z gry w Nidzie? Grał pan tam przez kilkanaście lat.
- Wspomnień mam pełno i mógłbym napisać o tym książkę, jak prawdziwi piłkarze. To był świetny czas, była druga liga, graliśmy też w trzeciej lidze. Przez Pińczów wtedy przewinęło się dużo fajnych chłopaków ze świętokrzyskiego, małopolski, a nawet z Ukrainy. Tego nie da się opowiedzieć w jednej chwili, trzeba usiąść na dużo dłużej. Wspaniałe chwile...
Wciąż pan pracuje w Państwowej Straży Pożarnej? Jak to się łączy z grą w piłkę?
- Tak, od 16 lat pracuję w Kielcach w Straży Pożarnej, wcześniej pracowałem w szkole. Staram się godzić obowiązki z moją pasją, jaką jest piłka nożna. Gdy wyjeżdżamy na akcję, to chcemy komuś pomóc, a piłka nożna pomaga mi utrzymać sprawność i kondycję na wysokim poziomie, co ułatwia mi pracę.
Ma pan jakiejś plany, związane z piłką nożną po zakończeniu kariery piłkarskiej, czy jeszcze pan o tym nie myślał?
-Powoli zaczynam o tym myśleć. Wiadomo, że w Straży Pożarnej będę pracował jeszcze kilka lat, ale chciałbym mieć w przyszłości uprawnienia trenerskie, żeby móc szkolić młodzież lub drużyny seniorskie. Mam za sobą "kilku" szkoleniowców, którzy mnie trenowali, więc zostało mi coś w głowie i mam jakiś pomysł na przygodę trenerską. Na razie jednak skupiam się na czynnym graniu. Póki zdrowie dopisuje, to chcę biegać za piłką.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?