Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna pikieta w starachowickim MANie… przed strajkiem? (zdjęcia)

Anna Salamon
Związkowcy z transparentami w dłoniach i przy dźwiękach syren alarmowych, a także klaksonów,  przemaszerowali spod wejścia do zakładu pod główny biurowiec MAN-a.
Związkowcy z transparentami w dłoniach i przy dźwiękach syren alarmowych, a także klaksonów, przemaszerowali spod wejścia do zakładu pod główny biurowiec MAN-a. Anna Salamon
Załoga starachowickiego zakładu MAN, pikietowała przed siedzibą zarządu zakładu.

[galeria_glowna]
Kilkaset pracowników starachowickiej fabryki MAN, pikietowało w czwartek przed siedzibą władz zakładu, domagając się podwyżki płac. Związkowcy z transparentami w dłoniach, przy dźwiękach syren alarmowych i klaksonów, przemaszerowali spod wejścia do zakładu pod główny biurowiec MAN-a, gdzie przebywało szefostwo zakładu z Niemiec i przedstawiciele innych, działających w Polsce fabryk koncernu.

Związkowcy zapowiadają, że jeśli nie będzie chęci dialogu ze strony zarządu firmy, dojdzie do strajku. Po pikiecie, która odbyła się w połowie kwietnia, władze zakładu wprowadziły podwyżki, mimo, że związkowcy solidarności na proponowane warunki wzrostu wynagrodzeń nie przystali. Przypomnijmy. Chcieli podwyżki płac w wysokości 300 złotych dla każdego pracownika i zniwelowania różnic w płacach pomiędzy pracownikami zatrudnionymi w starachowickim zakładzie firmy a załogą w Sadach, koło Poznania. Dodatkowo czują się ignorowani, a ich związek liczy największą ilość pracowników. - Zarząd prowokuje strajk, my jesteśmy gotowi na rozmowy, na pewne ustępstwa. Nie może być tak, że się z nami nie rozmawia - mówi Jan Seweryn, przewodniczący Międzyzakładowej "Solidarności". - Pracodawca robi jak chce, i uważa, że jak postawi warunki, to my musimy je bezdyskusyjnie zaakceptować, bo jak nie to i tak zrobi swoje - dodaje.

W czwartek związkowców i załogę przed siedzibą MAN-a w Starachowicach kolejny już raz wspierał Waldemar Bartosz, szef Zarządu Regionu Solidarności, który nie krył zdumienia z postawy zarządu fabryki MAN. - Nie ma żadnych przesłanek, aby różnicować płace w tym samym przedsiębiorstwie ze względu na geografie, Kodeks Pracy mówi jednoznacznie, że za tę samą pracę na równoznacznych stanowiskach, należy się jednakowa płaca, tym bardziej, że to zróżnicowanie jest bardzo duże i wynosi prawie tysiąc złotych - mówi Waldemar Bartosz. - Nie może, być też tak, że nie toczy się żaden dialog, pomiędzy pracodawcą a przedstawicielami największej organizacji związkowej w zakładzie, w skład której wchodzi obecnie prawie połowa załogi. A są oni gotowi do rozmowy - dodaje. Przewodniczący Zarządu Regionu "S" ostrzega, że
jeśli nie dojdzie w ciągu kilku dni do dialogu, wówczas jeszcze bardziej zostanie nagłośniona sytuacja w Starachowickim oddziale niemieckiego koncernu. - Mam wrażenie, że zarząd firmy myśli, że sprawa ucichnie, a tak się nie stanie - zapewnia Waldemar Bartosz. - Dodatkowo poinformujemy o sytuacji w Starachowicach struktury europejskie, w których są związki działające u właściciela starachowickiej fabryki, a także Europejską Konfederację Związków Zawodowych, w których wiceprzewodniczącym jest Andrzej Duda - szef krajowej Solidarności. Jeśli w ciągu kilku dni nie będzie chęci dialogu, to będzie oznaczało, że zarząd prowokuje strajk i będziemy zmuszeni ogłosić spór zbiorowy, który może do niego doprowadzić - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie