MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koniec sądów 24-godzinnych?

Monika WOJNIAK [email protected]
Sądy 24-godzinne miały usprawnić karanie za chuligaństwo, jazdę z promilami, ale prawdopodobnie "padną".

Sądy 24-godzinne się nie sprawdziły - mówią zgodnie prawnicy. I chyba trudno się z nimi nie zgodzić. Przez pierwsze sześć miesięcy tego roku w całym województwie świętokrzyskim osądzono w tym trybie zaledwie 28 spraw.

Sądy 24-godzinne zaczęły działać w marcu 2007 roku. Wylansował je i wprowadził ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Przez pierwsze osiem miesięcy działania, od marca do października 2007 roku we wszystkich świętokrzyskich sądach rejonowych rozpoznano w tym trybie 1120 spraw. Ale później ta liczba zaczęła systematycznie spadać. - W ubiegłym roku w całym okręgu osądzono w tym trybie 192 sprawy. W pierwszym półroczu tego roku 28 - podaje Marcin Chałoński, rzecznik prasowy kieleckiego Sądu Okręgowego. - Rzeczywiście spadek jest widoczny. To ogólnokrajowa tendencja. Czytałem, że w niektórych sądach w Polsce z powodu znikomej ilości spraw zrezygnowano nawet z dyżurów sędziowskich. My nadal jednak je mamy.

ZBYT DROGIE I SFORMALIZOWANE

Jak tylko zmienił się rząd, kolejny minister sprawiedliwości zapowiedział likwidację sądów 24-godzinnych, argumentując, że są zbyt drogie i się nie sprawdziły. Ale do likwidacji jakoś nie doszło. Faktem jest jednak, że ekspresowe sądy miały sądzić chuliganów i pseudokibiców, a zajmują się głównie pijanymi kierowcami. Na 192 ubiegłoroczne sprawy 123 dotyczyły pijanych kierowców samochodów i nietrzeźwych rowerzystów. Czemu pomysł na szybką sprawiedliwość nie wypalił? - Ten tryb daje za mało czasu na dowodowe przygotowanie sprawy - uważa sędzia Marcin Chałoński. - Za dużo jest też formalnych obostrzeń, jak chociażby obowiązkowy obrońca.

Kilka miesięcy temu w okolicach Jędrzejowa policja zatrzymała ponad stu pseudokibiców, którzy zorganizowali tzw. ustawkę, czyli po prostu zaplanowaną bójkę. Nie udało się ich jednak osądzić w trybie przyspieszonym, bo śledczy zgromadzili zbyt mało dowodów. Sędzia wychodził więc tylko na salę i wydawał postanowienie o skierowaniu sprawy do zwykłego postępowania, ale za obrońcę z urzędu już trzeba było zapłacić (a to koszt ok. 400 złotych w każdym przypadku).

NIE DO URATOWANIA?

Aby ratować sądy 24-godzinne Sejm uchwalił już zmiany w ich funkcjonowaniu. M.in. rezygnuje się z obligatoryjnej obrony, nie będzie też obowiązkowego do tej pory zatrzymania i przymusowego doprowadzenia sprawcy do sądu. Będzie mu można po prostu wręczyć wezwanie i odesłać do domu. Co zmniejsza koszty. A jeśli oskarżony nie stawi się na rozprawę, będzie się ona mogła odbyć pod jego nieobecność. Czy te zmiany pomogą i usprawnią sądy 24-godzinne?

- Jest dyskusyjną sprawą, czy w ogóle należy je utrzymywać - uważa mecenas Jerzy Zięba, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Kielcach. - Ich wprowadzenie miało charakter propagandowy i nie sprawdziło się w życiu. Instytucja trybu przyspieszonego już wcześniej była znana w procedurze sądowej, czy trzeba było ją powielać?
- Machina jest zbyt skomplikowana, a efekty niewspółmierne - mówi z kolei mecenas Stanisław Szufel, kielecki adwokat. - Podobnie jak inni adwokaci pełnię obowiązkowe dyżury, związane z tym trybem, ale do tej pory nie zdarzyło mi się wystąpić w ani jednej tego typu sprawie. Sądy 24-godzinne nie spełniły swoich zadań, ani oczekiwań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie