[galeria_glowna]
Akcja strażaków w niewielkich, bardzo zadymionych pomieszczeniach należała do bardzo trudnych
(fot. młodszy kapitan Mariusz Czapelski straż pożarna K)
Koneccy strażacy zostali zaalarmowani o godzinie 5.10 w drugi dzień świąt. Dostali informację, że w bloku przy ulicy Polnej wybuchł pożar.
- Gdy zjawiliśmy się na miejscu, zobaczyłem straszny widok - opowiada z przejęciem rzecznik strażaków młodszy kapitan Mariusz Czapelski. - Na trzecim piętrze mieszkania w najbliższej od ulicy Polnej klatce stali kobieta i mężczyzna. Wzywali pomocy. Z mieszkania wydobywał się dym. Nie wiem, co stałoby się, gdyby nie podnośnik, którym dotarliśmy do przerażonych matki i syna. Udało się ich uratować chyba w ostatniej chwili, bo chłopak krzyczał, że będzie skakał...
Pogorzelców odwieziono do szpitala. - Dowiadywaliśmy się o ich stan zdrowia - dodaje dowodzący akcją zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Końskich starszy brygadier Grzegorz Młynarczyk. - Z relacji lekarza wynika, że mężczyzna i kobieta są lekko poparzeni, pozostaną na obserwacji, by wykluczyć wewnętrzne obrażenia.
Jak doszło do świątecznego porannego pożaru? Strażacy uważają, że powodem było zwarcie instalacji elektrycznej przy liczniku znajdującym się w maleńkim przedpokoju. - Wystarczyła iskra, aby zapaliła się drewniana skrzynka, w której znajdował się licznik - relacjonuje Mariusz Czapelski. - Ściany przedpokoju były wyłożone boazerią - czyli znakomitym materiałem łatwopalnym.
SZCZĘŚCIE, ŻE NIKT NIE ZGINĄŁ
Ogień błyskawicznie strawił wnętrze dwupokojowego mieszkania. Strażacy, dwa zastępy jednostki ratowniczo - gaśniczej i dwa zastępy strażaków ochotników z Dziebałtowa i Modliszewic, zarządzili ewakuację sąsiadów pogorzelców z całej klatki schodowej. - W dwóch przypadkach musieliśmy wyważyć drzwi, bowiem znajdujące się wewnątrz osoby spały. Dla ewakuowanych rozbiliśmy podgrzewany namiot pneumatyczny. Po godzinie ósmej mieszkańcy mogli wrócić do swych mieszkań. W całym bloku został odłączony gaz, a na ostatnich piętrach feralnej klatki także prąd. Instalacja elektryczna jest stopiona i wymaga gruntownej naprawy.
- Obudziło mnie wołanie o pomoc - opowiada kobieta z drugiego pietra. - Nie wiedziałam, czy to sen czy jawa. Potem zjawili się strażacy i kazali wychodzić z mieszkania. Cała klatka czarna, trzeba brać się za sprzątanie. Szczęście, że nikt nie zginął.
Lokal na trzecim piętrze jest kompletnie zrujnowany. Nie wiadomo jeszcze, jaki jest stan techniczny mieszkań nad, pod i obok tego spalonego. - Na pewno będziemy musieli zapewnić rodzinie z bloku przy ulicy Polnej mieszkanie zastępcze - zapewnia burmistrz Michał Cichocki. W poświąteczny wtorek odbędą się badania techniczne pozostałych mieszkań. Nikogo nie pozostawimy bez pomocy.
Mieszkanie pogorzelców zostało kompletnie zniszczone.
(fot. Marzena Kądziela)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?