Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koprzywnickie "bziuki" w strugach deszczu przy wtórze wystrzałów z armaty

Klaudia Tajs
W tegorocznej procesji po wieczornym nabożeństwie rezurekcyjnym uczestniczyło czterech bziukaczy.
W tegorocznej procesji po wieczornym nabożeństwie rezurekcyjnym uczestniczyło czterech bziukaczy. Klaudia Tajs
Wierni i turyści byli świadkami procesji, po nabożeństwie rezurekcyjnym z udziałem czterech bziukaczy, jaka w sobotni wieczór przeszła wokół Kościoła Matki Bożej Różańcowej w Koprzywnicy. Procesja odbyła się w strugach deszczu, co nie przeszkodziło podtrzymać wieloletnią tradycję kultywowaną przez druhów z miejscowej jednostki ochotniczej straży pożarnej.

Zdzisław Cebuchowski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Koprzywnicy na pytanie - po raz który odbywa się bziukanie? - odpowiedział: Po raz który? Nie wiemy. Jednostka powstała w 1911 roku. Ta tradycja jest, chociaż nie jest to zapisanie, ale przekazywane jest z dziada pradziada. I tak to się odbywa co roku.

Co to jest bziukanie i na czym polega? - Ognie oświetlają zmartwychwstałemu Chrystusowi drogę -tłumaczył prezes. - Bziukanie polega na tym, że do ust trzeba wziąć naftę, a następnie wydmuchać ją na palącą się pochodnię. Bziukacz puszcza w górę ogień. To są słupy cztero lub pięcio-metrowe. Nie da się tego opowiedzieć. Trzeba przyjechać do Koprzywnicy, żeby to zobaczyć. Najważniejszą zasadą jest to, aby dmuchać zawsze z wiatrem. Bziukacze dla lepszego efektu i bezpieczeństwa podskakują podczas wydmuchiwania nafty. Dzięki temu słupy ognia idą w górę.

W tegorocznej procesji po wieczornym nabożeństwie rezurekcyjnym uczestniczyło czterech bziukaczy. Ich liczba nie jest stała. - Starsi odchodzą, a młodzi przychodzą i szkolą się - tłumaczył naczelnik. - W poprzednich latach bziukaczy było więcej, nawet ośmiu. Ale w procesji uczestniczą także rycerze, więc plac wokół kościoła jest zbyt mały, aby pomieścić więcej strażaków.

W uroczystości wzięli udział przedstawiciele Bractwa Rycerskiego ze Staszowa oraz przedstawiciele Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej, którzy zadbali o odpowiednie efekty strzelając z repliki XV wiecznej armaty. W koprzywnickim bziukaniu rycerze z Sandomierza uczestniczą od 20 lat. - Jest to forma naszej modlitwy - powiedział kasztelan Karol Bury. - Strzelamy z armat, które w tym przypadku grzmią z radości. Salwami oznaczamy mieszkańcom Koprzywnicy, że Chrystus zmartwychwstał.

Tegoroczna pogoda nie była łaskawa dla uczestników nocnej procesji rezurekcyjnej. Ale jak przypomniał kasztelan Bury, były gorsze lata. - Bardzo często procesja odbywała się w śniegu - przypomniał Karol Bury. - W takich warunkach denerwujemy się czy nasze armaty odpalą, bo strzelamy prochem czarnym, który chłonie wilgoć. Boimy się czy armaty odpalą. Na szczęście do tej pory odpalały.

Procesji, która trzykrotnie przeszła wokół koprzywnickiego kościoła przewodniczył biskup senior diecezji sandomierskiej Edward Frankowski. Deszcz nie odstraszył wiernych i licznie przybyłych turystów, którzy kolejny raz byli świadkami tej nie zwykłej uroczystości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie