Korona Handball znika na trzy miesiące

Kielczanki środowym meczem Pucharu Polski z SPR Olkusz, przegranym we własnej hali 24:27, pożegnały się ze swoimi kibicami na ponad ...trzy miesiące. W poprzedniej kolejce ligowej, przegranym 28:32 meczem z KPR Kobie-rzyce zaczęły bowiem serię pięciu ligowych spotkań wyjazdowych z rzędu. Kolejne spotkanie w hali przy ulicy Krakowskiej Korona Handball rozegra 12 marca, znów z SPR Olkusz.

Z zespołem AZS UMC drużyna trenera Tomasza Popowicza zmierzyła się niedawno w pojedynku pucharowym, pokonując go we własnej hali 30:24.

Kielczanki borykają się ze sporymi problemami kadrowymi. Ze względu na kontuzje, nie mogą grać Izabela Kaźmiruk i Karolina Mochocka, Marta Rosińska już trenuje i być może zagra w tym roku, ale jeszcze nie w pojedynku w Lublinie.

Mecz w Lublinie to tak zwany „pojedynek o o cztery punkty”. Korona Handball zajmuje bowiem czwarte miejsce w tabeli, mając na koncie osiem punktów; AZS UMCS jest szósty z siedmioma punktami. Do liderującej drużyny z Olkusza mające ambicje awansu do PGNiG Superligi kielczanki tracą cztery punkty, do barażowego, drugiego miejsca (KPR Kobierzyce) dwa.

- Nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów w Lublinie, jeśli chcemy trzymać czołówkę w zasięgu. Przecież granie meczów seriami na wyjeździe sprzyja gubieniu punktów, a w środku tabeli jest ciasno - mówi członek zarządu Korony Handball, Grzegorz Boszczyk. - Drużyna ma nieco kłopotów kadrowych, ale nasz trener odważnie korzysta z młodszych zawodniczek, w pucharowym meczu z Olkuszem zadebiutowały w pierwszym zespole aż trzy juniorki (Katarzyna Kowalska, Wiktoria Gliwiń-ska i Aleksandra Janczyk - przyp. red.) i pokazały się z bardzo dobrej strony. Dlatego wierzymy w nasze dziewczyny i uważamy, że stać je na wygraną w Lublinie - dodaje Grzegorz Boszczyk.