Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 4:1 (2:1)
Bramki: 0:1 Ilijan Micanski 14, 1:1 Przemysław Frankowski 24, 2:1 Milan Borjan 34 samobójcza, 3:1 Fedor Cernych 70, 4:1 Cernych 90+2.
Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Runje, Guti, Tomasik - Frankowski (87. Novikovas), Grzyb, Góralski, Vassiljev (73. Romanczuk), Černych - Sheridan (75. Chomczenowśkyj).
Korona: Borjan - Gabovs, Dejmek, Diaw, Grzelak - Abalo, Żubrowski, Możdżeń, Marković (78. Górski), Palanca (73. Kiełb) - Micanski.
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 9554.
Kartki: żółte: Sheridan (Jagiellonia) - Micanski, Żubrowski, Gabovs (Korona)
CZYTAJ WYPOWIEDZI PO MECZU
Rafał Grzelak: -Popełniliśmy za dużo błędów
Ilijan Micanski: -Nie realizowaliśmy tego, co było ustalone
Fedor Černych: -Wykorzystaliśmy swoje silne strony
Michał Probierz: -Znowu potrafiliśmy się podnieść
Maciej Bartoszek: -Musimy mocno wstrząsnąć zawodnikami
Bartoszek mocno zaskoczył wyjściowym składem, bo na ławce rezerwowych usiadł bohater wygranego ostatnio 2:1 meczu z Górnikiem Łęczna Jacek Kiełb (strzelił dwa gole), a także Nabil Aankour, który ze względu na drobny uraz nie grał z Górnikiem. Bartoszek tłumaczył to tym, że „Ryba” jest po infekcji, a Aankour jeszcze nie w pełni sił. Brak tych piłkarzy, zwłaszcza Kiełba, wyraźnie osłabił siłę ofensywną Korony.
Niewdzięczna rola Żubrowskiego
Na prawej obronie w miejsce kontuzjowanego Bartosza Rymaniaka zagrał Vladislavs Gabovs, po raz pierwszy w wyjściowym składzie był też wychowanek Korony Jakub Żubrowski, który zadebiutował w ekstraklasie tydzień wcześniej, grając od 70 minuty z Górnikiem. Dostał niewdzięczne i trudne zadanie opiekowania się jednym z najlepszych graczy ligi - Konstantinem Vassiljevem. Nie był to dobry pomysł, bo kielczanie skazali się praktycznie na grę w dziesiątkę, a reprezentant Estonii i tak swoje zrobił.
Jagiellonia już w pierwszej minucie miała okazję. Prawą stroną przedarł się Fedor Cernych gubiąc krycie Gabovsa, na szczęście czujny był Milan Borjan, który odbył piłkę nogami.
Główka Micanskiego
Korona szybko uporządkowała szyki i to ona przejęła inicjatywę. Kielczanie grali agresywnie, wysokim pressingiem nie pozwalali gospodarzom rozwinąć skrzydeł i w 14 minucie cieszyli się z gola. Po rzucie rożnym bitym z prawej strony piłka trafiła na lewą stronę do Rafała Grzelaka, ten wrzucił ją w pole karne, źle wybił ją Marián Kelemen i spadła na głowę Ilijana Micanskiego. Napastnik Korony tylko na to czekał i spokojnie skierował piłkę do siatki.
Dwa błędy, dwa gole
Widać było, że agresywnie grająca Korona kompletnie zaskoczyła zespół Michała Probierza, który miał duże kłopoty z wyprowadzeniem piłki z własnego pola karnego. I gdy wydawało się, że bliżej drugiego gola są kielczanie, wyrównującego zdobyli miejscowi. Vassiljev wrzucił piłkę z końcowej linii w pole karne, złego wyboru dokonał Grzelak, który starał się wybić ją głową, ale nie trafił i Przemysław Frankowski dopełnił formalności. Grzelak miał zresztą sporo problemów grającym na skrzydle z reprezentantem polskiej młodzieżówki, który nękał go do spółki ze schodzącym na prawą stronę Cernychem.
Wyrównujący gol uskrzydlił Jagiellonię, która stworzyła kolejne okazje, a prowadzenie zdobyła w 34. minucie po kiksie Korony na lewej stronie. W efekcie sam na sam z Borjanem wyszedł Irlandczyk Cillian Sheridan, uderzył na tzw. krótki słupek, a piłka trafiła w ten słupek, odbiła się od ręki kieleckiego bramkarza i wylądowała w siatce. Gospodarze mieli przy tej akcji wiele szczęścia, ale też przy wrzucie z autu wyraźnie zaspała kielecka defensywa, pozostawiając bez opieki Irlandczyka.
Po przerwie Korona nie rezygnowała z ataków, ale groźniejsza była Jaga. W 55 minucie Vassiljev urwał się Żubrowskiemu i popędził w pole karne. Na szczęście piłkę po jego uderzeniu na róg wybił Borjan. Im bliżej końca, tym drużyny grały bardzie otwarty futbol, a to owocowało bramkowymi okazjami.
Dobici przez Cernycha
W 70 minucie Korona znalazła się w trudnej sytuacji. Od połowy boiska z prawej strony ruszył z piłką Cernych, już w polu karnym ograł Gabovsa i mocnym strzałem przy słupku pokonał Borjana.
Po tej bramce Bartoszek wprowadził na boisko Kiełba, potem wypożyczonego z Jagiellonii napastnika Macieja Górskiego, ale nic to nie dało, choć „Ryba” miał świetną okazję.
Korona znów wracała z wyjazdu na tarczy a straciła jeszcze jednego gola, gdyż w doliczonym czasie gry Cernych, tym razem po samotnym rajdzie lewą stroną przez pół boiska, zdobył swoją drugą bramkę i dobił kielczan.
Kolejną okazję na przełamanie się na wyjeździe Korona będzie miała 31 marca we Wrocławiu, gdzie zmierzy się ze Śląskiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?