MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Korona przegrała w Białymstoku 0:2 - relacja, wideo

Z Białegostoku Wojciech KONOŃCZUK [email protected]
Tomasz Frankowski technicznym strzałem pokonuje bramkarza Korony Radosława Cierzniaka i ustala wynik meczu na 2:0.
Tomasz Frankowski technicznym strzałem pokonuje bramkarza Korony Radosława Cierzniaka i ustala wynik meczu na 2:0. fot. Wojciech Oksztol (Kurier Poranny Białystok)
Kielczanie w niczym nie przypominali drużyny, która została niedawno rozgromiona przez Lecha Poznań i byli groźni. Ale Jagiellonia wygrała 2:0

Trenerzy o meczu:

Korona przegrała w Białymstoku 0:2 - relacja, wideo

Trenerzy o meczu:

Marek Motyka, trener Korony: - Zawodnicy Jagiellonii okazali się sprytniejsi. Szkoda mi tego meczu, bo po sromotnej porażce z Lechem Poznań chcieliśmy się odbudować. Zaczęliśmy dobrze i wydawało się, że kontrolujemy przebieg gry. Mieliśmy niezłe kontry, ale brakowało wykończenia akcji. Tomek Frankowski pokazał, jak się wykorzystuje sytuacje. Miał jedną i strzelił gola. Mam wątpliwości jeśli chodzi o pierwszą bramkę dla gospodarzy, ale wstrzymam się z oceną, dopóki nie przeanalizuję tego na wideo. Nie wiem, czy nie było tam spalonego. Najbardziej jednak mam pretensje do arbitra, za nieuznanie gola Jacka Markiewicza dla nas, bo moim zdaniem nie faulował. Myślę, że zasłużyliśmy w tym meczu przynajmniej na remis.

Michał Probierz, trener Jagiellonii: - Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie pięknie i różowo, gdyż cały przedmeczowy mikrocykl był trochę rozbity. Część zawodników wyjechała na kadrę, kilku było kontuzjowanych i tym bardziej cieszę się, że takie ciężkie spotkanie potrafimy wygrywać. Włożyliśmy sporo sił w ten mecz, bo Korona pokazała, że nie przypadkowo wygrała z Polonią Warszawa na inaugurację aż 4:0. Teraz koncentrujemy się na kolejnym rywalu, którym jest Śląsk Wrocław.

- To, że zagraliśmy nieźle nie jest żadnym pocieszeniem. Liczy się tylko to, co wpadło do siatki i nikt nie będzie pamiętał, w jakim stylu przegraliśmy - oceniał obrońca Korony Łukasz Nawotczyński, jeden z czwórki byłych jagiellończyków, którzy wystąpili w barwach Korony. "Biały", Jacek Markiewicz, Dariusz Łatka i Paweł Sobolewski zostali ciepło przyjęci przez białostockich kibiców, pamiętających, ile dobrego ci gracze zrobili w Białymstoku. - Chcę podziękować kibicom, bo czułem się jak w domu - mówi Łatka.

ZAPŁACILI FRYCOWE

Na boisku nie było żadnych sentymentów, a Jagiellonii wyraźnie nie szło. Goście byli groźni szczególnie przy stałych fragmentach gry. Każde dośrodkowanie Ediego Andradiny "pachniało bramką" i chwała białostockiej defensywie, że zachowała czyste konto.

Korona to jednak beniaminek i przyszło jej zapłacić frycowe. Właśnie na większy spryt jagiellończyków zwrócił po meczu uwagę trener przyjezdnych Marek Motyka. Właśnie spryt pozwolił gospodarzom w trudnym momencie wykorzystać pomyłki rywali i wyjść na prowadzenie. Wystarczyły brak zdecydowania przy łapaniu rywali na "spalonego" i niepewne wyjście Radosława Cierzniaka, by Igor Lewczuk strzelił swego pierwszego gola w ekstraklasie.

- Jestem szczęśliwy. Może i nie była to bramka z gatunku "stadiony świata", ale najważniejsze, że piłka wpadła do siatki - cieszy się Lewczuk.

Warto też odnotować doskonałe podanie Kamila Grosickiego. - Nie dogrywałem konkretnie do Igora, chciałem tylko posłać piłkę za linię obrońców. No i wyszła z tego niezła asysta - opowiada "Grosik", który w trzecim kolejnym meczu otwiera kolegom drogę do bramki i wyrasta na czołowego "asystenta" ekstraklasy. - Fajnie, że mam taką passę, ale najważniejsze, że na horyzoncie mamy już odrobienie minusowych punktów i wkrótce możemy dopaść pierwszych przeciwników - dorzucił Grosicki.

TYLU BRAMEK, ILE LAT

Powody do świętowania miał Lewczuk, miał je też Tomasz Frankowski. Kapitan "Jagi" obchodził wczoraj 35. urodziny i przed meczem życzył sobie, by strzelić gola i zwyciężyć. Spełniło się co do joty.
- Sztuką jest wygrać taki mecz, w którym nie idzie. W Bełchatowie graliśmy ładnie dla oka, przeważaliśmy, a przywieźliśmy tylko punkt. To już wolę takie spotkania - uważa "Franek". Kibice już przed meczem zaśpiewali kapitanowi "sto lat", a po ostatnim gwizdku sędziego wywiesili transparent "tyle bramek, ile lat".

Frankowski odwdzięczył się fanom trafieniem, do jakich przyzwyczaił jeszcze z występów w Wisłę Kraków. Będąc sam na sam z bramkarzem nie "podpalał się", nie uderzał na siłę, tylko techniczną "podcinką" zaskoczył Cierzniaka.

- Jest zwycięstwo. Teraz na pewno będzie dobra impreza. Wszyscy znajomi są w Białymstoku, więc będzie ciekawie - zapowiedział po meczu jubilat.

Po meczu powiedzieli:

Po meczu powiedzieli:

Jacek Markiewicz (Korona): - Co z tego, że Korona grała niezłą piłkę, skoro przegraliśmy 0:2. Wolę grać słabiej, ale wygrywać. Jeżeli chodzi o sytuację, w której strzeliłem gola, to nie chciałem protestować, bo miałem już na swoim koncie żółtą kartkę i mogłem dostać drugą. Ocenę tej sytuacji pozostawiam ekspertom.

Dariusz Łatka (Korona): - Przyjechaliśmy do Białegostoku po zwycięstwo i gdybyśmy objęli prowadzenie, to dopięlibyśmy swego. Jagiellonia nie mogłaby grać z kontry, a to umie doskonale. Niestety, stało się inaczej, to rywale objęli prowadzenie i wracamy do Kielc z niczym.

Paweł Zawistowski (Jagiellonia): - Nie sztuką jest zwyciężać, kiedy wszystko wychodzi. Nam się gra nie kleiła, ale po tym poznaje się klasę zespołu, że takie mecze wygrywa. Pierwszą bramkę zdobyliśmy z niczego, a drugą po pięknej kontrze. Okazji było więcej, sam mogłem dwukrotnie trafić do siatki.

Hermes (Jagiellonia): - Trener nastawił nas, że nie będzie to łatwe spotkanie. Korona przyjechała do Białegostoku po wysokiej porażce z Lechem i chciała zmazać plamę. Rywale grali dobrze, ale my strzelaliśmy gole i to jest najważniejsze.

REICH POKAZAŁ, CO UMIE

Dobra impreza należy się też Marco Reichowi, który dał znakomitą zmianę. Jeśli ktoś nie miał przekonania do Niemca, to po spotkaniu z Koroną musi zmienić zdanie. Białostocki pomocnik pokazał, że pamięta jeszcze sporo z występów w Bundeslidze i Lidze Mistrzów. Imponował dryblingiem, przeglądem sytuacji i dokładnymi podaniami. To on idealnie obsłużył Frankowskiemu przy golu na 2:0. Wyróżniającym się ogniwem Jagiellonii był też Hermes. Brazylijczyk nie miał żadnych względów dla byłych kolegów klubowych z Korony i walczył na całego. Podobnie jak w poprzednich spotkaniach był niezrównany w destrukcji, przerywając wiele groźnie zapowiadających się ataków przeciwników.

Minusem sobotniej potyczki była słaba postawa arbitra Sebastiana Jarzębaka z Bytomia, który wiele razy wykazał się niewłaściwą oceną sytuacji i brakiem konsekwencji. Na szczęście nie wypaczył wyniku, a mylnymi decyzjami obdzielił obie drużyny. Kielczanie mieli co prawda wiele pretensji o pierwszego gola, który ich zdaniem padł ze spalonego i o nieuznane trafienie Markiewicza, ale telewizyjne powtórki pokazały, że akurat w tych akcjach sędzia się nie pomylił.

Minuta po minucie

2. Niezły początek Jagiellonii. Uderza Kamil Grosicki, tor lotu piłki stara się jeszcze przeciąć popychany przez Hernaniego Tomasz Frankowski. W końcu futbolówka ląduje w rękach Radosława Cierzniaka.

8. W rewanżu Rafał Gikiewicz broni uderzenie Pawła Buśkiewicza.

9. Znów atakuje Korona. Paweł Sobolewski strzela z dystansu, myląc się o kilka metrów.

15. Po kontrataku pudłuje Grosicki.

19. W zamieszaniu podbramkowym Bruno trafia w Jacka Markiewicza.

23. Idealna okazja gości. Krzysztof Gajtkowski podaje do Buśkiewicza, ten zamiast strzelać szuka podaniem kolegi i szansa przepada.

34. 1:0. Po rzucie rożnym kielczanie próbują złapać rywali na spalonego. Sztuka nie udaje się, Grosicki idealnie dogrywa do Igora Lewczuka, który pokonuje Cierzniaka.

43. Szybki wypad Jagiellonii, zakończony niecelnym uderzeniem Vahana Gevorgyana.

48. Sędzia nie zauważa, że Frankowski fauluje Markiewicza. Po chwili piłka trafia do Pawła Zawistowskiego, który fatalnie pudłuje.

55. Ładne, chociaż niecelne uderzenie z dystansu Sobolewskiego.

62. Po rzucie wolnym Ediego Andradiny główkuje Gajtkowski. Futbolówka o centymetry mija bramkę Gikiewicza.

70. Cierzniak popisuje się niezłym refleksem przy uderzeniu Bruno z rzutu wolnego.

73. Kontra kielczan zakończona nieprecyzyjnym uderzeniem Buśkiewcza.

77. W dobrej sytuacji pudłuje Zawistowski.

80. Markiewicz pokonuje Gikiewicza, ale sędzia uznaje, że przy wyskoku obrońca gości oparł się o Andriusa Skerlę i bramki nie uznaje.

84. 2:0. Marco Reich idealnie podaje do Frankowskiego, a ten charakterystyczną dla siebie "podcinką" zdobywa drugą bramkę dla "Jagi".

90+3. W ostatniej akcji meczu Cierzniak broni strzał "Franka" i dobitkę Dariusza Jareckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie