Powiedzieli po meczu
Powiedzieli po meczu
Tomasz Nowak, strzelec zwycięskiej bramki: -
Dostałem dobre podanie od Jacka Kiełba, uderzyłem po długim rogu tak, jak chciałem. To najważniejsza bramka w mojej przygodzie z piłką i pierwsza w meczu ligowym w barwach Korony. Dedykuję ją mojej żonie. Mam nadzieję, że tą bramką i swoją grą udowodniłem, że jednak nie jestem taki słaby, jak niektórzy mnie oceniają.
Marek Motyka, trener Korony: - Cieszę, że w ostatniej chwili zdecydowałem się wystawić Tomka Nowaka, który dobrze prezentował się na treningach. Dzięki jego bramce wszyscy się cieszymy, w szampańskich nastrojach będziemy wracać do Kielc. Końcówka była nerwowa, serce miałem w gardle, ale - dzięki Bogu - zawodnicy spisali się wspaniale.
Marcin Sasal, trener Dolcana: - Zagraliśmy dobre spotkanie. Korona miała przewagę w pierwszej połowie, stworzyła groźną sytuację. Po przerwie szukaliśmy swojej szansy w kontrataku, ale Gabrusewicz nie przypilnował Nowaka, straciliśmy bramkę i przegraliśmy. Gratuluję Koronie awansu do baraży.
- Jestem szczęśliwy, to najmilszy dzień podczas mojej pracy w Koronie. Trzeba podziękować zawodnikom za walkę i determinację, a trenerowi Motyce za to, co zrobił w tych ostatnich meczach - z zadowoleniem mówił po zwycięskim spotkaniu prezes Korony Tadeusz Dudka.
NOWAK BOHATEREM
Ale zanim doszło do tego świętowania, przez 90 minut była ogromna nerwówka. Kielczanie zaczęli z ogromną determinacją, bo tylko zwycięstwo dawało im szansę gry w barażach. W pierwszych minutach groźnie strzelali Edi Andradina i Dariusz Łatka, ale górą był Rafał Misztal, starszy brat Piotra Misztala, rezerwowego bramkarza Korony. W 42 minucie bohaterem mógł zostać Jacek Kiełb, ale źle złożył się do strzału i piłka przeszła obok słupka. Szczęście do Korony uśmiechnęło się wreszcie w 49 minucie. Po akcji Kiełba pięknym strzałem w długi róg popisał się Tomasz Nowak i - jak się później okazało - była to bramka, która zapewniła kielczanom grę w barażach.
EMOCJE PO… MECZU
Po przerwie Dolcan za wszelką cenę starał się doprowadzić do wyrównania. Groźny był zwłaszcza Maciej Tataj, ale albo brakowało mu precyzji, albo w bramce dobrze spisywał się Radosław Cierzniak. W końcówce na polu karnym kilka razy było "gorąco", ale opatrzność czuwała nad Koroną i gospodarze nie doprowadzili do wyrównania.
Po końcowym gwizdku arbitra zawodnicy Korony pozostali na środku boiska i czekali na informację z Bielska-Białej. Gdy dowiedzieli się, że Podbeskidzie zremisowało ze Zniczem 0:0, w kieleckiej ekipie zapanowała ogromna radość. Piłkarze przeskoczyli przez ogrodzenie i pobiegli do swoich kibiców, którzy nie zostali wpuszczeni na obiekt (przyjechało ich 280, a delegat PZPN wyraził zgodę na wpuszczenie 200 osób, więc wszyscy solidarnie pozostali przed stadionem).
OPATRZNOŚĆ CZUWAŁA
- Byłem zbudowany słowami Radka Cierzniaka, który przed tym meczem powiedział, że wierzy, iż będzie dobrze, bo opatrzność czuwa nad Koroną. Jakiś udział w tym mam, bo tę nadzieję zawsze starałem się mu wlać do serca. I bardzo się cieszę, że to się spełniło. Wielka radość, jaka dziś panuje wśród piłkarzy i trenerów, jest jak najbardziej zasłużona. Był w tym palec Boży i wierzę, że wszystko zakończy się dla nas szczęśliwie, czyli awansem do ekstraklasy - powiedział ksiądz Krzysztof Banasik, kapelan Korony.
Mecze barażowe z Cracovią zostaną rozegrane 13 i 17 czerwca, pierwszy na stadionie w Kielcach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?