Mężczyzna przyszedł na oddział ratunkowy w skarżyskim szpitalu we wtorkowy wieczór. Powiedział, że miał kontakt z osobami, które niedawno wróciły z Włoch i źle się czuje. Natychmiast został odizolowany, wprowadzono stosowne procedury i zawiadomiono służby. W szpitalu było duże poruszenie, na szczęście nie przerwano pracy oddziału ratunkowego.
Jak informowano nas w nocy, to był człowiek powszechnie znany w szpitalu, regularnie się tam pojawiał z różnymi żądaniami, z reguły pod wpływem alkoholu. Jego słowa budziły wątpliwości.
W nocy służby sanitarne dotarły do bliskich mężczyzny - szybko okazało się, że nie miał kontaktu z nikim z Włoch, to co mówił personelowi szpitala nie miało nic wspólnego z prawdą. Nie trzeba więc było zamykać oddziału i przeprowadzać dezynfekcji, pacjenta nie wysłano też do Starachowic lub Kielc na oddział zakaźny.
Krzysztof Grzegorek, zastępca dyrektora szpitala w Skarżysku-Kamiennej: - To był człowiek powszechnie znany w szpitalu, regularnie się u nas pojawia z różnymi żądaniami, dobrze, że szybko wyjaśniono sprawę. Przy okazji warto przypomnieć, że takie zachowanie to skrajna nieodpowiedzialność. Może oznaczać konieczność ewakuacji personelu i natychmiastową dezynfekcję. Przerwanie pracy oddziału ratunkowego to z kolei zagrożenie życia dla osób które akurat potrzebują pomocy. Z niepokojem czekamy na montaż przez szpitalem specjalnego namiotu - niezbędnego w takich sytuacjach. Niestety trwa to już bardzo długo.
Zobacz także:Koronawirus w Świętokrzyskiem? [RAPORT NA BIEŻĄCO]
Jakie są objawy i jak się chronić? Zobaczcie
Zobacz też, jak prawidłowo myć ręce:
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?