MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koszmar w szpitalu w Kielcach. Mężczyzna zaatakował na pracowników (zdjęcia)

Aleksander PIEKARSKI
Mężczyźni uciekli pozostawiając za sobą zniszczenia, bałagan i ślady krwi.
Mężczyźni uciekli pozostawiając za sobą zniszczenia, bałagan i ślady krwi. Aleksander Piekarski
Koszmarną noc ma za sobą załoga Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach od pewnego czasu pełniącego zamiennie funkcje placówki medycznej i izby wytrzeźwień.

[galeria_glowna]
Do mniej lub bardziej agresywnych pijaków zdążyli się tam już przyzwyczaić, ale napadu do dzisiejszej nocy jeszcze nie przeżywali.

Noc z soboty na niedzielę od początku zapowiadała się niespokojnie. Po pierwszych poszkodowanych po spożyciu alkoholu, około godziny 1 na oddział przywieziono cztery osoby, ofiary dzielenia majątku z użyciem siekier na jednym z podwórek w Mójczy. Poszkodowani to młody chłopak z dwoma głębokimi ranami przedramienia i głębokimi skaleczeniami palców u ręki, dwaj mężczyźni po sześćdziesiątce oraz starsza od nich kobieta. Ci nie rozrabiali, bo największe emocje mieli już za sobą. Następnym był Kielczanin z głową rozbitą o parapet. Agresywnego przywiozło pogotowie. Nie zdążył narozrabiać, bo poskromił go ratownik z karetki pogotowia. W sukurs przyszedł mu w cywilnym stroju policjant skuwając rozrabiakę w kajdanki, który na oddziale znalazł się, by przyjrzeć bliżej grupie z Mójczy.

Dramat rozegrał się około godziny 3, gdy na oddziale było tylko czterech pracowników już bez przypadkowego towarzystwa policji. W rejestracji zjawiło się dwóch około trzydziesto letnich mężczyzn i dwie nieco młodsze kobiety. Jeden z mężczyzn już od drzwi zaczął robić zdjęcia, jego kolega z owiniętą białym płótnem ręką podszedł do rejestracji.

- Poprosiłem go o dokumenty- opowiada pan Mariusz, ratownik medyczny obsługujący tej nocy oddziałową rejestrację.

- Jedna z dziewczyn zdążyła podać jego adres stąd wiemy, że towarzystwo było z Krakowa. Koleżanka, też ratownik medyczny, pani Małgorzata dyżurująca ze mną poprosiła, by pokazał ranę. I wtedy niespodziewanie zaczęła się awantura. Gwałtownie włożył zdrową rękę pod dzielącą nas szybą i wyrwał mi długopis sięgając do książki zgłoszeń. Gdy ją odsunąłem rzucił połamanym już długopisem i zaczął bić ręką w szyby. Trzy z nich pękły. Chciał zaatakować nas wbiegając do rejestracji. Powstrzymał go na chwilę, cały czas robiący zdjęcia kolega. Wtedy złapał za krzesło, którym rzucił w stronę będącej ze mną na dyżurze kobiety. Następny w naszą stronę poleciał plastykowy pojemnik. Kolejny miał być stół, ale sobie z nim nie poradził. Dopadł do nas, zdążył wykręcić rękę pani Małgorzacie, ale jego przytomniejszy kolega chyba spostrzegł, że kumpel przesadził i go od nas odciągnął. Uciekli pozostawiając za sobą zniszczenia, bałagan i ślady krwi.

- Tej nocy, wcześniej mieliśmy jeszcze upojonego faceta, ale tamten był grzeczny - przypominała sobie godzinę później roztrzęsiona jeszcze pani Małgorzata, która podobnie jak jej kolega nie chce podawać swojego nazwiska, bo tak jak on nie wie, co ich jeszcze może spotkać podczas kolejnych dyżurów. W między czasie przyjęliśmy na ortopedię trzeźwą pacjentkę z Jędrzejowa, dwóch pobitych wiosłami nad zalewem w Sukowie młodzieńców i też pobitego w Zagnańsku mężczyznę.

Od dawna słyszymy o horrorze odbywającym się każdego dnia na oddziale ratunkowym kieleckiego szpitala mającym z założenia służyć ludziom chorym, a nie poskramiającym agresję dowożonych tam pijaków. Tych drugich przypadków jest tam niestety więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie