Ksiądz Isakowicz-Zaleski promował nową książkę "Przemilczane ludobójstwo na Kresach"

Podczas spotkania prezes Stowarzyszenia Historycznego "Solidarność i Pamięć" Jerzy Matusiak wręczył księdzu honorowy dyplom członka organizacji.

Ksiądz Tadeusz Isakiewicz-Zaleski powiedział, że trzeba dokładnie wiedzieć, co stało się na Kresach Wschodnich, jeśli Polska i Ukraina chcą razem znajdować się w Unii Europejskiej. - Po 1989 r. wielu historyków stwierdziło, że w latach 1939-1947 na Kresach Wschodnich, ale także na ziemi rzeszowskiej, przemyskiej, lubelskiej i zamojskiej łącznie wymordowano 200 tys. Polaków - powiedział ksiądz. - To byli głównie kobiety i dzieci polskich chłopów, którzy od kilkuset lat mieszkali w wioskach. To była świadoma zagłada ludności związana z paleniem wiosek, niszczeniem kościołów, szkół. Mieliśmy do czynienia z zagładą cywilizacji polskiej na tych terenach. To nigdy nie zostało potępione, co powoduje, że moje pokolenie ciągle upomina się o tę prawdę.

Podczas spotkania ksiądz przypomniał, że kresowiacy potępiają przyznanie przez Katolicki Uniwersytet Lubelski tytułu honoris causa prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Juszczence. - Sprawa jest bardzo trudna, bo popiera on nacjonalistów ukraińskich - podkreślił ksiądz. - Ja osobiście też będę protestował przeciw tytułowi, który ma być przyznany 1 lipca, bo wymordowano na Kresach 180 księży. Niektórzy zginęli strasznie, byli przecinani piłą, obdzierani ze skóry. To barbarzyństwo, którego nie stosowali ani Niemcy, ani Sowieci.