MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kukurydziana pułapka w Kurozwękach zwabiła tysiące ludzi

Marcin JAROSZ [email protected]
Chętnych na zwiedzanie labiryntu tego lata nie brakowało. Artur, Kamil i Iza są z Ostrowca Świętokrzyskiego. Emilia i Agata przyjechały z Francji.
Chętnych na zwiedzanie labiryntu tego lata nie brakowało. Artur, Kamil i Iza są z Ostrowca Świętokrzyskiego. Emilia i Agata przyjechały z Francji. Marcin Jarosz
Labirynt w Kurozwękach po raz kolejny okazał się strzałem w dziesiątkę. W tym roku korytarzami z kukurydzy wędrowało ponad 17 tysięcy osób. To rekord na 5-letni jubileusz.

Kilka lat temu było zupełnie tak, jak w początkowych wersach piosenki braci Golec "Pole, pole, łyse pole…". Ale jeden pomysł stał się dźwignią reklamową dla podstaszowskich Kurozwęk, słynących do tej pory z Zespołu Pałacowego i bizonów. Popularność labiryntu w kukurydzy, przywiodła już do "bizonlandii" kilkadziesiąt tysięcy osób z różnych stron kraju i Europy.

Kto chciałby jeszcze w tym roku przejść szlakiem świętego Jakuba pośród ścieżek wytyczonych w polu kukurydzy musi poczekań na kolejne otwarcie tej atrakcji. Dziś jest już zbyt zimno, a po dwóch miesiącach od momentu otwarcie trzeba przyznać, że spacerowanie korytarzami przestało być atrakcyjne, bo sam labirynt jest już mocno zniszczony. Nie ma się czemu dziwić, skoro szlakiem świętego Jakuba, którego postać stworzyły wytyczone w tym roku ścieżki, przeszło w tym roku ponad 17 tysięcy osób.

REKORDOWE ZWIEDZANIE

Tylu zwiedzających labirynt nie było jeszcze od momentu jego otwarcia. - To rekord - przyznają w Zespole Pałacowym w Kurozwękach. - W ubiegłym roku było około 12 tysięcy odwiedzających, natomiast w tym roku ponad 17 tysięcy osób. Nigdy nie było więcej. Sprzyjała nam pogoda i trafiliśmy znakomicie z motywem - mówi Witold Świtalski z Zespołu Pałacowego w Kurozwękach.

Najlepszym miesiącem dla Kurozwęk pod tym względem był sierpień. Wtedy pośród kukurydzy błądziło ponad 10 tysięcy osób. We wrześniu niemal 4,5 tysiąca osób, natomiast w ostatnich dniach przez zamknięciem "obiektu", Jakubowym szlakiem przeszło jeszcze ponad tysiąc osób.

LABIRYNT PO RAZ PIĄTY

Labirynt to największa tego typu atrakcja w Polsce. W tym roku była to piąta odsłona tego obiektu. Każdego roku ma on inny motyw, a wszystko rozpoczęło się od przyznania nam organizacji Mistrzostw Europy Euro 2012. Logo tej imprezy pojawiło się jako pierwszy motyw labiryntu. Do tej pory można było między innymi przejść szlakiem Chopina, Koziołka Matołka z Pacanowa, czy poznać dziesięć lat współpracy województwa świętokrzyskiego z obwodem winnickim na Ukrainie.

Na 4 hektarach zasiano niemal 480 tysięcy ziaren kukurydzy. Najkrótsza trasa liczyła 1,8 kilometra. Każdy, kto chciał zwiedzić labirynt, musiał poświęcić minimum godzinę. Wśród kilkunastu tysięcy odwiedzin nie obyło się bez momentami mrożących krew w żyłach, ale ostatecznie szczęśliwie zakończonych historii.

- Było kilka zabawnych sytuacji, choć początkowo nie było nikomu do śmiechu. Okazało się na przykład, że do labiryntu weszli rodzice z małym dzieckiem. Po wyjściu okazało się, że nie ma dziecka. Rozpoczęły się poszukiwania. Gdzie było dziecko? Wyszło z labiryntu po drugiej stronie. Po prostu poszło na skróty - mówi Marta Kozioł, studentka Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Staszowie.

W LABIRYNCIE RZECZY ZNALEZIONYCH

To ona obserwowała wszystko z bliska i miała najbliższy kontakt z tymi, którzy zdecydowali się na podróż w labiryncie. - Przed wejściem była niepewność. Wiele osób chciało wiedzieć jak najwięcej o tym, co jest w środku. Po wyjściu niemal wszyscy mówili, że była to znakomita przygoda. Oczywiście nie wszystkim się podobało. Byli i tacy goście, którzy narzekali, że ubrudzili sobie buty - dodaje Marta.

W labiryncie można było znaleźć wiele przedmiotów. Nikt z rodziców nie wróci już po smoczek, które zgubiła jego pociecha. Zapewne nikt też nie zgłosi się po niektóre części garderoby, którą zostawił błądząc w gąszczu kukurydzy. Tak, jak różne były oczekiwania wobec nieznanego, tak i pojęcie przygody nie w każdym wypadku mogło opierać się na tym samym.

Ale największą frajdą tegorocznego błądzenia był fakt, ze można było taplać się w błocie. - Dużo osób, zwłaszcza dzieci zdejmowały przed wejściem buty i szły boso po błocie. Po wyjściu było specjalne miejsce, w którym można było się umyć - dodaje nasza rozmówczyni.

POSZUKIWACZE PRZYGÓD Z CAŁEJ EUROPY

Do Kurozwęk w poszukiwaniu przygody przyjeżdżali goście z bardzo odległych zakątków kraju a także z Europy. Już w dniu otwarcie spotkaliśmy przed wejściem do labiryntu grupę młodych osób z Ostrowca Świętokrzyskiego oraz z Francji. - Jeśli chodzi o Polskę to były wszystkie regiony. Z zagranicznych gości byli Niemcy, Słowacy, Anglicy i o ile się nie mylę Szwedzi - wylicza Marta Kozioł.

- Na dziś nie umiem odpowiedzieć, z jakich dokładnie regionów byli nasi goście. W tej analizie pomoże nam ankieta, która była częścią krzyżówki z pytaniami do rozwiązania. Chcieliśmy się dowiedzieć, jakie grupy i z jakich zakątków do nas przyjeżdżają oraz jak im się u nas podobało - wyjaśnia Witold Świtalski z Zespołu Pałacowego.

Kupon wypełniło ponad 3400 osób. Teraz ten materiał będą analizować studenci i pracownicy uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, którzy sporządza raport dla potrzeb Zespołu Pałacowego. Inicjatorem tych prac jest doktor Artur Zieliński.

JUŻ MYŚLĄ O PRZYSZŁYM ROKU

Stary labirynt jest już zamknięty, ale trwają prace nad przyszłym motywem. Idealnym pomysłem mogłaby się wydawać powtórka z piłkarskim Euro, ale po głębszym zastanowieniu okazuje się, że nie jest to taki dobry pomysł. - Raz, że otwarcie labiryntu wypadnie już po tej imprezie, a na dodatek istnieje ryzyko, że nasza drużyna może nie odegrać na tej imprezie wielkiej roli. Dlatego ten pomysł chyba porzucimy. Zastanawiamy się nad pójściem w stronę motywów związanych z postaciami, patronami danego roku - wyjaśnia Świtalski. We wrześniu Sejm postanowił, że przyszły rok będzie rokiem Janusza Korczaka, Józefa Ignacego Kraszewskiego i Piotra Skargi.

W Zespole Pałacowym zastanawiają się właśnie nad Januszem Korczakiem. Jedno jest pewne. W przyszłym roku labirynt zmieni swoje miejsce. Ma to związek z kulturą uprawy. - Kukurydza nie może być siana ciągle w tym samym miejscu. Trzeba je zmieniać. Przypuszczamy, że w przyszłym roku labirynt będzie się znajdował tam, gdzie niegdyś odbywały się duże koncerty, czyli bliżej bizonów - wyjaśnia Świtalski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie