Msza święta żałobna odbyła się 14 marca, w chłodny, deszczowy dzień, w kościele parafialnym pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Włoszczowie. Było tyle ludzi, że nie pomieścili się w świątyni.
- Szczerze powiedziawszy spodziewaliśmy się takiej frekwencji - powiedział ksiądz Paweł, który odprawiał nabożeństwo i który w ostatnich miesiącach życia bardzo zaprzyjaźnił się z Robertem Sawickim, udzielił mu ostatniej spowiedzi i komunii świętej w szpitalu.
Na pogrzebie pana Roberta zaśpiewał chór parafialny, którego zmarły był członkiem. Pod koniec mszy, wzruszające słowa pożegnania wygłosił jego brat Grzegorz Sawicki z Kamiennej Góry, który jest lekarzem-anestezjologiem.
Podziękował w imieniu całej rodziny za tak liczną obecność na pogrzebie. - Świadczy to o tym, że Robert nie był wam obojętny - powiedział.
- Jego wizytówką, znakiem szczególnym był uśmiech. Uśmiechał się do wszystkich i dla wszystkich miał otwarte serce i wyciągniętą dłoń. Pogodą, witalnością obdarowywał wszystkich dookoła. Robił to w przenośni i dosłownie śpiewająco - opowiadał Grzegorz Sawicki.
- Był bardzo wrażliwym facetem. W parze z artystyczną duszą spotkało się w nim czułe serce. A jednocześnie był najdzielniejszym mężczyzną, jakiego znałem. W ostatnich miesiącach i tygodniach przeczuwał i wiedział, że Bóg zaprasza go do siebie. Ale nie skarżył się, nie narzekał - wspominał w kościele brat zmarłego.
Na koniec wzruszającego przemówienia Grzegorz Sawicki zaapelował do wszystkich zebranych, żeby nie szczędzili sobie miłości, serca, dobrych uczynków. - Rozpalmy w sobie światło, rozpalmy w sobie płomień, tak, jak to robił nasz latarnik, nasz ukochany Roberto - powiedział jego brat.
Po mszy trumnę z ciałem Roberta Sawickiego przewieziono na cmentarz parafialny do Kurzelowa, gdzie leżą jego dziadkowie. Tutaj, w otoczeniu sosen i brzóz, gdzie zawsze chciał spocząć, został pochowany. Stojąc nad trumną, jego kuzynka Beata Staroszczyk powiedziała, że zmarły bardzo kochał ludzi i muzykę. I jedno i drugie odwdzięczyło mu się za jego życie.
Bartłomiej Kowalczyk z Młodzieżowej Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Krasocinie zagrał na trąbce utwór "Cisza". Następnie Chór Seniora Niezastąpieni z Włoszczowy, którego Robert Sawicki również był członkiem, zaśpiewał zmarłemu dwa utwory: z opery "Nabucco" Giuseppe Verdiego oraz pieśń "Matko zapatrzona w krzyż".
Ostatni akord należał do włoszczowskiego zespołu muzycznego Albatros, którego Robert Sawicki był liderem. Na gitarze zagrał swojemu ojcu po raz ostatni syn Piotrek. Albatrosi wykonali dwa utwory: "Ty tylko mnie poprowadź" oraz "Kochajmy każdą chwilę".
Tę ostatnią piosenkę pan Robert po raz ostatni śpiewał wspólnie z zespołem na wielkim koncercie charytatywnym dla dzieci chorych onkologicznie 22 listopada 2013 roku we Włoszczowie.
Śpiewem, który tak kochał, oddano mu cześć. W ostatnim pożegnaniu Roberta Sawickiego uczestniczyli między innymi obecny starosta Jerzy Suliga i były Ryszard Maciejczyk, przewodniczący Rady Miejskiej Grzegorz Dudkiewicz, radni, dyrektorzy gminnych jednostek, przedsiębiorcy i wiele innych znanych w środowisku osób.
Rodzina Roberta Sawickiego dziękuje wszystkim uczestnikom pogrzebu za tak liczny udział w jego ostatniej drodze. Pan Robert zmarł rano 10 marca we włoszczowskim szpitalu - przegrał walkę z chorobą nowotworową. Miał 56 lat. Osierocił dwoje dzieci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?