MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lato, Szarmach i... trzej biskupi oglądali rekordowe zwycięstwo z San Marino - kulisy, wideo, zdjęcia z meczu

Dorota KUŁAGA Sławomir STACHURA
S. Stachura
Znakomita atmosfera na trybunach, najwyższa wygrana polskiej reprezentacji i najszybsza bramka biało-czerwonych - nic dziwnego, że o meczu z San Marino w samych superlatywach mówili nie tylko podopieczni Leo Beenhakkera.

Kielce w pięknym stylu zapisały się w historii polskiej piłki.

Arena Kielc po raz drugi gościła pierwszą reprezentację Polski. I znowu okazała się dla niej szczęśliwa. W marcu 2007 roku pokonała tu Armenię 1:0, a w środę San Marino 10:0 w eliminacjach do mistrzostw świata. To najwyższa wygrana reprezentacji Polski w historii, a najszybszą bramkę zdobył Rafał Boguski w 22 sekundzie, do tej pory rekordzistą był Maciej Żurawski, który na listę strzelców wpisał się w 32 sekundzie pojedynku z Albanią.

"EBI" WYCHWALAŁ KIELCE

- Po nieudanym meczu z Irlandią i jednocześnie w perspektywie gry z najsłabszą drużyną naszej grupy, można się było spodziewać, że część kibiców zrezygnuje z tego meczu. A okazało się, że nikt się nie wycofał. Atmosfera była bardzo sympatyczna, nic tylko bić brawo. A do tego doszedł jeszcze festiwal bramkowy - z zadowoleniem mówił trener Andrzej Zamilski, przez wiele lat związany z Ostrowcem Świętokrzyskim, który jest asystentem Leo Beenhakkera.

Polacy pewnie pokonali San Marino, a duży udział w tej wygranej miał Euzebiusz Smolarek, który zdobył cztery bramki. -Od początku chciałem pokazać, że dziewięć bramek w poprzednich eliminacjach to nie był przypadek. Teraz mam ich pięć. Już powiedziałem, że gram nie tylko dla selekcjonera, ale przede wszystkim dla Polski i kibiców. Ci w Kielcach byli fantastyczni, chętnie tu jeszcze przyjedziemy na jakiś mecz - mówił "Ebi".
A wtórował mu Łukasz Fabiański, który w pojedynku z San Marino strzegł polskiej bramki. -W Kielcach była wspaniała atmosfera, to taki typowo piłkarski stadion, czuliśmy się na nim znakomicie. Fajnie będzie tu kiedyś wrócić - mówił bramkarz Arsenalu Londyn.

GODNIE UCZCILI JUBILEUSZ

Atmosfera na trybunach rzeczywiście była znakomita. Kibice ubrani na biało-czerwono przez 90 minut gorąco dopingowali swój zespół, kilka razy dali też wyraz solidarności z selekcjonerem, skandując "Leo!, Leo!, Leo!". -Myślę, że jako Kielce pokazaliśmy, że póki, co mamy jeden stadion na europejskim poziomie, na którym przyjemnie ogląda się mecze. Brakowało mi tylko jednego - to było w przeddzień rocznicy śmierci naszego Papieża i kibice nie pomyśleli, żeby zaśpiewać: "Nie ma lepszego od Jana Pawła II". Dopiero, jak wracałem z meczu, to kibice zaczęli to śpiewać przed pomnikiem przy katedrze - powiedział ksiądz Krzysztof Banasik, kapelan Korony Kielce i duszpasterz kieleckich sportowców.

Zwrócił też uwagę na to, że kibice dali też dowód solidarności z Arturem Borucem, który po słabym występie w Belfaście wcześniej opuścił zgrupowanie reprezentacji. -Podobał mi się ten gest solidarności z Borucem. Pomijając, że zawodnik ten popełniał błędy, i życiowe, i sportowe, to nie można robić na niego nagonki, nie można go przekreślać. Myślę, że te słowa w jakiś sposób mogą go podbudować - dodał ksiądz Banasik.

Mecz odbył się dokładnie w trzecią rocznicę otwarcia kieleckiego stadionu. -Kibice i piłkarze godnie uczcili tę rocznicę - mówił kapelan Korony. -Zapisaliśmy się w historii i czekamy na reprezentację jesienią. Myślę, że kibice, których większość stanowili kielczanie, pomogą kadrze w następnych zwycięstwach.

BISKUPI NA TRYBUNACH

Spotkanie w Kielcach zgromadziło na trybunach wiele znanych osób, nie tylko ze środowiska piłkarskiego. Byli biskupi diecezji kieleckiej - ordynariusz Kazimierz Ryczan i Marian Florczyk, delegat Episkopatu Polski do spraw Sportu, był Wiesław Lechowicz, biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej oraz ksiądz infułat Józef Wójcik z Suchedniowa, wielki sympatyk polskiego sportu.

-Dobrze, że ten mecz odbył się w Kielcach, przez sam wynik nasze miasto przeszło już do historii. Trzeba wyrazić wdzięczność organizatorom, bardzo dobrze przygotowali się do tego spotkania - mówił ksiądz biskup Marian Florczyk, który oglądał mecz z Giorgio Crescentini, prezydentem Federacji Piłkarskiej San Marino i jego zastępcą. -Przed meczem uświadomili mi, że jest to kadra amatorów, w tygodniu pracują, mają w zespole jednego profesjonalistę Selvę, który jest po kontuzji i wszedł w drugiej połowie. Ale zwycięstwo, oczywiście, cieszy. Piłkarze spełnili oczekiwania kibiców, stworzyli dobre widowisko. Gdyby mecz w Belfaście miał inny przebieg, to byłaby dla nas - kibiców - pełnia szczęścia - dodał kielecki biskup.

Nie zabrakło też byłego selekcjonera Antoniego Piechniczka, który przed meczem uciął sobie pogawędkę z prezydentem Kielc Wojciechem Lubawski, Andrzeja Szarmacha, Michała Listkiewicza, byłego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz drużyny Korony Kielce, na czele z trenerem Włodzimierzem Gąsiorem, kadrowiczem Radosławem Cierzniakiem i Pawłem Sobolewskim.

WYJECHALI PO KOLACJI

Powody do satysfakcji miał po meczu Wojciech Lubawski, prezydent Kielc. -Możemy być dumni. Kielce znowu pokazały się milionom Polaków z jak najlepszej strony. Odebrałem mnóstwo telefonów, wszyscy nam gratulowali. Znajomi mówili mi, że podczas transmisji telewizyjnej nasz stadion wyglądał jeszcze lepiej niż na żywo. Wydawało się, że oglądają mecz z najlepszego europejskiego stadionu. Jestem pewien, że na kolejny występ reprezentacji będziemy czekać krócej niż dwa lata - mówił prezydent Lubawski.

Krzysztof Materna znany konferansjer, producent telewizyjny, a także satyryk, aktor i reżyser miał już nawet konkretny plan kolejnego przyjazdu do Kielc reprezentacji Polski.

- Fajna atmosfera, drugie zwycięstwo w Kielcach. A może, by tak przywieźć teraz do Kielc Irlandię Północną. Najpierw im pokazać na przykład Chęciny, a potem ograć na stadionie. Skoro w Kielcach drużyna wygrywa, to jestem za, by tu przyjeżdżała - mówił Krzysztof Materna.

Po zwycięskim spotkaniu polscy piłkarze, wśród nich drugi bramkarz - Łukasz Załuska, znany z występów w Koronie Kielce i sztab szkoleniowy wrócili do hotelu Leśny Dwór. Po wspólnej kolacji, na którą serwowano między innymi zupę azjatycką, krem z borowików, grillowane steki wołowe w ziołach, gotowane roladki z soli ze szpinakiem, grillowane krewetki z sosem prowansalskim oraz pierogi z mięsem i ruskie, większość ekipy rozjechała się do domów. Bartosz Bosacki, Tomasz Bandrowski, Robert Lewandowski i Grzegorz Wojtkowiak busem wrócili do Poznania, część zawodników wyjechała z rodzinami, a sztab szkoleniowy na czele z Leo Beenhakkerem autokarem wrócił do Warszawy. W tym gronie byli też Łukasz Fabiański i Euzebiusz Smolarek, którzy w czwartek rano mieli samolot do Anglii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie