Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Laureaci Festiwalu Scyzoryki 2016: Roman Grzegorczyk śpiewaniem chce dawać radość

Iwona Rojek
Roman Grzegorczyk ze zwycięską statuetką ze „Scyzoryków”, docenienie sprawiło  mu wielką radość .
Roman Grzegorczyk ze zwycięską statuetką ze „Scyzoryków”, docenienie sprawiło mu wielką radość . Dawid Łukasik
Przedstawiamy laureatów Festiwalu Scyzoryki. Zaczął śpiewać w szkole średniej, zdobył wiele nagród. Przepada za piosenkami Coehna, Rynkowskiego, Fogga. Do śpiewania wrócił na emeryturze, publiczność go kocha.

Kielczanin Roman Grzegorczyk, zdobywca pierwszego miejsca w kategorii Senior- Solista 2016 w Świętokrzyskim Festiwalu Scyzoryki śpiewa tak pięknie, że jego występy spotykają się z niesamowitymi oklaskami, owacjami, zwłaszcza, ze strony kobiecej części publiczności. Ale mężczyznom jego śpiewanie też się bardzo podoba. Piosenki Leonarda Cohena, jego ulubione, Ryszarda Rynkowskiego czy Mieczysława Fogga wzbudzają wzruszenie i zachwyt. Urzeka jego barwa głosu, świetne wykonanie, występy często kończą się bisami. W nagrodę za ostatnie zwycięstwo ma pojechać do Brukseli, wyjazd ufundował europoseł Bogdan Wenta.

Podchodził ostrożnie

-Z wielką ostrożnością podszedłem do wzięcia udziału w tym festiwalu z dwóch powodów - mówi sympatyczny, pełen uroku osobistego wokalista. Po pierwsze byłem przekonany, że to festiwal głównie dla młodych ludzi. Po drugie trochę źle kojarzyła mi się jego nazwa, ale jak dowiedziałem się, że była to biała broń produkowana przez naszą hutę Ludwików, to zmieniłem zdanie i nastawiłem się pozytywnie. Ale nie liczyłem na zdobycie pierwszego miejsca. To dla mnie wielka radość, że mnie doceniono. Bardzo cieszę się z tego się, że sprawiam ludziom radość swoim śpiewaniem, bo dla mnie to jest najważniejsze.

Z panem Romanem jedziemy do jego siostry. - Tu w mieszkaniu siostry, która daje mi wielkie wsparcie i miłość, poza tym jest moją wielką fanką, zbiera wszystkie moje dyplomy, statuetki, artykuły o mnie będzie najlepszy klimat do rozmowy- mówi wokalista.

Roman Grzegorczyk jest wielkim dżentelmenem, otwiera kobiecie drzwi w samochodzie, pyta czy w środku jest za zimno czy może za gorąco, dziś rzadko można spotkać takich mężczyzn. Za chwilę zdradza z uśmiechem, że ściągawkę ze swoimi piosenkami trzyma zazwyczaj na kierownicy. - Jak staję na światłach, to szkoda mi marnować czasu i zawsze uczę się słów nowych piosenek - zdradza. - Znam ich coraz więcej, kilkadziesiąt, chociażby takie jak „Pieśń o matce”, „Modlitwa”, „Gdybym miał gitarę”, „Niech żyje bal”, sam piszę też słowa piosenek. Słowa jednego z nich; „Fizycy mówią, że to tylko chemia, poeci, że to miłość raczej, różne są teorie i różne pragnienia, a ty czy możesz inaczej ....” naprawdę mogą sie podobać. Wokalista napisał też sympatyczny wiersz zatytułowany „Poszukując lata i ”Skazani na wojnę” . Bardzo przeżył to, że ojciec został wywieziony do obozu i tam przeszedł katorgę.

Początki w szkole średniej

Roman Grzegorczyk opowiada, że śpiewać zaczął w szkole średniej, w Technikum Budowlanym, z grona uczniów wyłonił go dyrektor Klamut i wcielił do chóru szkolnego. Może dlatego, że miał dobrą dykcję i brał udział w wielu konkursach recytatorskich. Jako członek harcerstwa śpiewał w zespole „Jacy tacy”. Wkrótce w nagrodę za działaność artystyczną otrzymał kilkutygodniowy wyjazd do Anglii, co w tamtych czasach było rzadkością. Potem Krystyna Dziekońska, znana postać radiowa zaczęła go zapraszać do radia, do prowadzenia audycji, to było dla młodego chłopaka ogromne wyróżnienie. Na stole w mieszkaniu siostry, która najmłodszego brata darzy wielką miłością jest wiele dyplomów, statuetek. - Pierwsze zacząłem otrzymywać już w 1962 roku, brałem udział w Festiwalu Piosenki Radzieckiej, mieliśmy z tej okazji uszyte gustowne białe spodnie - wspomina artysta. - W nagrodę za działalność artystyczną potem zdobywałem czołowe miejsca na wielu festiwalach, choćby na Festiwalu Piosenki Inspirującej „Wiecznie młodzi” , a wielką radość sprawiło mi wystąpienie w Filharmonii Świętokrzyskiej. Zostałem tam zaproszony przez Ministerstwo Obrony Narodowej z Warszawy i spotkałem się z bardzo dobrym przyjęciem publiczności. Zaśpiewałem wtedy piosenkę „Żeby Polska była Polską” .

Powrócił na emeryturze

Wokalista przyznaje, może z małym żalem, że śpiewanie zarzucił po drugim roku studiów na Politechnice Świętokrzyskiej na kierunku budownictwo lądowe. Chodził też dwa lata do szkoły muzycznej na wokalistykę, zdobył uprawnienia wokalisty klasy „S”. - Nagle zakochałem się bardzo w Basi, zostałem jej mężem w wieku 21 lat i przerwałem zarówno studia jak i śpiewanie, bo trzeba było zacząć zarabiać na rodzinę - wspomina. - Pracowałem nieraz na kilku etatach, żeby sprostać potrzebom rodziny. Mam syna Artura, który jest informatykiem i elektronikiem, pracuje w amerykańskiej firmie w Warszawie i córkę Wiolę absolwentkę anglistyki stosowanej, mieszka poza Kielcami. I tylko jedną wnuczkę.

Rodzina najważniejsza

Roman Grzegorczyk mówi, że rodzina zawsze była dla niego najważniejsza. Z z synem ma bardzo dobre relacje. Dzwonią do siebie bardzo często, wspierają się. A do śpiewania wrócił dopiero na emeryturze. - Wstąpiłem na Uniwersytet III Wieku, chodziłem na wiele ciekawych wykładów, jestem członkiem chóru „Cantabile”, często bywam w klubie „Miniatura” , którego przemiła kierowniczka Lidia Bernatek zachęca mnie do występowania i sama też organizuje różne występy z moim udziałem. Śpiewam w Klubach Seniora, Muzeum Historii Kielc, kościele. Coraz częściej działam też samodzielnie, występuję na własną rękę, rzadziej w duetach. O tym, że piosenki pana Romana bardzo się podobają, że wygrana w Scyzorykach przyniosła mu popularność, świadczy to, że jego telefon dzwoni bez przerwy. Wiele osób zaprasza go na koncerty, na recitale, ma też występować 26 czerwca na kieleckim rynku.

Na pytanie czy ktoś z jego rodziny miał talent muzyczny odpowiada, że pradziadek, pięknie grał na skrzypcach. Tak się nimi mistrzowsko posługiwał, że skrzypce same grały. Siostra Iga Mijał dopowiada, że pochodzili z bardzo fajnej rodziny, odebrali staranne wykształcenie i wychowanie w kieleckim Nazarecie. - Mieszkaliśmy w kamienicy na Plantach, blisko miejsca, gdzie był pogrom żydowski, było nas pięcioro, cztery siostry i Romek najmłodszy - wspomina. Jak opowiadają były to całkiem inne czasy, mieli nianię i służącą. Rodzice często chodzili do teatru, w ich domu obecna była sztuka. - A z drugiej strony mój ukochany brat Romek ma umysł ścisły, świetny jest w chemii, fizyce i matematyce - podkreśla.- Interesuje się polityką. A przede wszystkim jest bardzo dobrym człowiekiem, z wielką klasą.

Marzenia i plany

Pytamy zwycięzcę festiwalu jakie ma największe marzenia. - Przede wszystkim chciałbym, żeby moim dzieciom wiodło się jak najlepiej, bo one są dla mnie bardzo ważne - podkreśla. - Poza tym chciałbym wyzdrowieć, bo rok temu zaatakował mnie niespodziewanie nieoperacyjny nowotwór płuc. W jego diagnostyce bardzo pomogła mi lekarz pulmonolog Ewa Kotwa. Codziennie biorę radioterapię, wcześniej miałem chemioterapię. Mimo tego cały czas występuję, choć nieraz było ciężko. W walce z nim najbardziej pomaga mi siostra Iga, choć inne siostry też mnie wspierają.

Kielecki artysta mówi, że raczej nie żałuje tego, że nie zrobił wielkiej kariery wokalisty. Cieszy się z tego, że ma wielu przyjaciół. Nie ukrywa, że lubi ludzi, zwłaszcza tych, którzy są szczerzy, serdeczni, ciekawi świata. - Mam 71 lat, choć wiele osób mówi mi, że na ten wiek nie wyglądam - śmieje się wokalista. - Staram się zachowywać pogodę ducha, nie myśleć o chorobie. Dołowanie się w niczym nie pomaga. Wcześniej trzydzieści lat paliłem papierosy, ale od 12 lat już nie palę. Pan Roman mówi, że ma własny sprawdzony sposób na rzucenie palenia. -Kupiłem sobie paczkę papierosów, zapaliłem jednego, a pozostałość schowałem do kieszeni -mówi.-Trzymałem tam dopóki się nie rozkruszyły, ale drugiego już nie zapaliłem. Pomogła mi świadomość, że mam je pod ręką. Nie wiem czy ten wcześniejszy nałóg ma związek z moim zachorowaniem. Tak jak każdy człowiek nie chciałbym jeszcze rozstawać się z życiem. Dlatego walczę o siebie, choćby po to, żeby dawać swoim śpiewaniem radość ludziom.

Pan Roman otrzymał wycieczkę do Brukseli ufundowaną przez Bogdana Wentę, posła do Parlamentu Europejskiego. Symboliczny bilet przekazała Danuta Papaj,
Pan Roman otrzymał wycieczkę do Brukseli ufundowaną przez Bogdana Wentę, posła do Parlamentu Europejskiego. Symboliczny bilet przekazała Danuta Papaj, dyrektor biura europosła. Dawid Łukasik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie